Wiele rozmyślała. Jej myśli, najpierw złożone z niewielu, powtarzających się i dręczących ją obrazów, z czasem zaczęły rozpierzachać się na wszystkie strony, krążąc wokół kwestii, które nigdy wcześniej nie przyszły jej do głowy.
Gdy dowiedziała się o śmierci Koguta, nawet nie miała łez, które mogłaby wylać. Po prostu zupełnie przestała mówić. Jej słowa przynosiły tylko kłótnie i śmierć.
Okropna wiadomość przekazana jej przez siostrę nie zatrzymała jednak procesu, który toczył się w niej już od jakiegoś czasu. Wręcz przeciwnie. Niczym refren w jej myślach rozbrzmiewało jedno zdanie, uporczywie pojawiając się zawsze, gdy zapatrzyła się w horyzont, gdy po niebie przelatywały ptaki, zostawiając ją dokładnie tam, gdzie tkwiła od chwili, gdy rodzice nieopatrznie zostawili ją i siostry w tamtej norze.
Musisz zacząć żyć.
Zamknięta w spętanym apatią ciele, przygnieciona spowitym poczuciem winy umysłem, dusza Iskry coraz mocniej wyrywała się na wolność. Unosząc się nad spokojnym oceanem rozpaczy, widziała jaśniej, niż kiedykolwiek, że pora się obudzić. Że czas, dany jej tutaj, może skończyć się w każdej chwili, a cienka niż jej życia prysnąć.
Jak jej rodziców. Jak Koguta.
Może i zginęli, ale coś kocicy mówiło, że ich dusze są dużo spokojniejsze niż jej. Przez całe życie robili dokładnie to, czego pragnęli, spełniając marzenie o nieskrępowanej wolności i szczęśliwej rodzinie. A ona?
Pragnienie nabrzmiewało, zajmując coraz więcej miejsca w jej wnętrzu, powoli rozsadzając łańcuchy poczucia winy i pęta apatii.
Była im to winna. Wiedziała, że dokładnie tego dla niej pragnęli. I wiedziała, że ona sama niczego bardziej nie pragnie.
Gdy podjęła decyzję, pierwszy raz od śmierci rodziców, uśmiechnęła się.
Została jej jeszcze jedna rzecz do zrobienia.
Przeszła przez rzekę i usiadła na brzegu, wpatrując się w widoczny w oddali kształt. Gdzieś tamtędy tak niedawno wracała nucąc radosne melodie, będąc najszczęśliwszą kotką pod słońcem. Uśmiechnęła się smutno do tego wspomnienia. Od tamtej chwili zdawało się minąć całe życie…
Uniosła łeb i wciągnęła w płuca mroźne powietrze. Przenosiło zapachy gorzej, ale i tak wyczuła woń która sprawiła, że jej serce zabiło mocniej. Był tutaj.
Podążyła za tropem i już niedługo ujrzała kocurka. Na jej pysk mimowolnie wkradł się delikatny uśmiech.
- Jeżyku?
Kocurek drgnął i skierował na nią najpiękniejsze na świecie ślepia. Poczuła ukłucie żalu, ale tak właśnie musiało być.
- Iskra! Czyżbyś wybrała się na polowanie niedaleko granicy? Troszkę zabłądziłaś - zażartował.
Uśmiechnęła się smutno i odpowiedziała:
- Przyszłam się pożegnać.
Oczy czekoladowego wyrażały całą gamę emocji - zaskoczenie, niedowierzanie, niepewność, smutek, rozczarowanie. Wiedziała, że jeśli zatrzyma na nich wzrok choć chwilę dłużej, może nie starczyć jej siły, żeby stąd odejść. Zanim zdążył coś powiedzieć, miauknęła:
- Pamiętasz, jak opowiadałam ci o rodzicach? - Kocurek skinął niepewnie łebkiem. - Nie żyją. Przejechał ich potwór, chwilę po tym, jak zauważyli mnie i Nostalgię. Nawet nie zamieniliśmy słowa… - zamilkła, czując echo tamtych emocji. Szybko jednak podjęła opowieść, nie chcąc, żeby kocurek wszedł jej w słowo. - Dużo myślałam od tamtego czasu. I zrozumiałam, że powinnam wyruszyć w podróż. Nie wiem, jak to wyjaśnić, po prostu zawsze, gdy patrzę na odlatujące ptaki… Tu nie jest moje miejsce. - Pokręciła łbem.
Zaskoczony kocurek ledwo wyksztusił z siebie pytanie:
- Iskro, czy ty… odchodzisz?
- Tak. Ale jedno mogę ci obiecać - Spojrzała głęboko w jego oczy i na moment zatonęła w błękicie. - Wrócę. Obiecuję. I prędzej Słońce i Księżyc zgasną, niż złamię swoje słowo.
Przytuliła się do niego, chroniąc się przed zimnem tego świata. Nie mogła tu zostać. Było postanowione.
- Możesz iść ze mną.
<Jeżyku? (Tak, ona naprawdę ma zamiar iść :P)>
Kc Iskro <3
OdpowiedzUsuńJeju Iskierka:(
OdpowiedzUsuń