- Dobrze cię widzieć, wiesz? - miauknęła, uśmiechając się szeroko.
- Ciebie też, Iskro - odpowiedział zaskoczony Jeżyk. Chciał powiedzieć coś jeszcze, ale zanim udało mu się znaleźć odpowiednie słowa, czekoladowa rozpoczęła kolejny monolog, jakby dochodząc do wniosku, że to jedno, szczere i całkowicie poważne wyznanie to zdecydowanie dość na jedno spotkanie i musi to wyrównać kolejnymi opowieściami.
- To jakie zioła ostatnio poznałeś? - zagadnęła, wpatrując się w kocurka iskrzącymi ślepiami.
*time skip, po zgromadzeniu*
Nad horyzontem błyskały pierwsze oznaki budzącego się dnia. Chłodny wiatr muskał jej futro, chłodząc rozpaloną od nadmiaru emocji głowę, wyciszając. Szła, z każdym krokiem przybliżając się do obozu, do snu, który pozwoli jej zakończyć ten dzień i obudzić w trochę innym świecie niż wschód słońca temu, ale nie tego chciała. Zadzierając łeb do góry żeby śmiało spojrzeć gwiazdom w twarz, nucąc pod nosem wydobyte z mroków niepamięci melodie, pragnęła, by ten dzień się nie kończył. Chciała już zawsze tak iść, z nieznanym sobie dotąd ciepłem w sercu i spokojem w duszy, głaskana delikatnym wiatrem, wpatrzona w głębokie, pękające na wschodzie niebo.
Co sprawiło, że kocica była taka szczęśliwa?
Nie zastanawiała się. Nie analizowała, nie roztrząsała, ciesząc się chwilą. Jedynie idąca gdzieś dalej Szyszka, rozmawiająca przyciszonym głosem z pozostałymi członkami patrolu, mogła domyślać się, o co wprawiło czekoladową w taki nastrój.
Czy raczej kto. Tak, bez wątpienia powód tego wszystkiego był tym samym osobnikiem, który posiadał najpiękniejsze oczy na całym znanym Iskrze świecie, a jak się dzisiaj przekonała, także niewątpliwie najmilsze futerko.
Śledząc wysłany przez lidera na przeszpiegi patrol, zupełnie przypadkiem czekoladowa znalazła się na zgromadzeniu. Gdy pierwszy zachwyt minął i już przestała się śmiać z Sokoła, który łajając ją za nie do końca zgodne z Kodeksem zachowania, sam nielegalnie znalazł się na zgromadzeniu, w tłumie wypatrzyła Jeżyka. W pierwszym odruchu chciała do niego podbiec, ale nie chciała w żaden sposób go narazić. Dopiero, gdy kocurek został sam, odważyła się do niego zagadać.
I nie żałowała ani uderzenia serca.
Uśmiechnęła się do gwiazd i zanuciła kolejną melodię.
Obóz był już niedaleko, ale nie cieszyła się z tego.
<Jeżyku? To dopiero pierwsza część odpisu, więc jeśli to nie problem, poczekaj proszę z odpisaniem aż pojawi się druga>
Poczekam i miło, że Iskra ma taki dobry nastrój <3
OdpowiedzUsuń