Liliowa kotka właśnie zaczynała trening ze swoją mentorką.
- Dobrze Przepiórko, dziś będziemy tropić lisy oraz wspinać się na drzewa.
Pomarańczowooka słysząc słowa "wspinać się na drzewa", znieruchomiała. Przypomniała sobie ostatnie wrażenia z tym związane, przez co przeszedł ją dreszcz. Przypływ musiała to zauważyć, ponieważ podeszła do swojej uczennicy i kładąc ogon na jej plecach, mruknęła słowa otuchy:
- Nie bój się, nic ci nie będzie. Będę tam razem z tobą i jeżeli będzie trzeba, wytłumaczę ci wszystko krok po kroku.
Przepiórka w odpowiedzi uśmiechnęła się lekko, po czym jej liliowa mentorka udała się w stronę wyjścia z obozu. Po niedługiej wędrówce kotki znalazły odpowiednie drzewo.
- Dobrze, najpierw spójrz i pokaż mi, jak wyglądałaby twoja droga. Przeanalizuj ją. Pamiętaj tylko, że musisz też mieć drogę do zejścia.
- O-okej. - wyjąkała młoda.
"Dobrze, dam sobie radę. Jest ze mną Przypływ."
- N-najpierw pójdę tu - wyjąkała, wskazując na grubą gałąź.
- Dobrze. Nie bój się - mruknęła zachęcająco do pomarańczowookiej.
Przepiórka wskoczyła lekko na gałąź, spoglądając na mentorkę.
- Teraz tu - wskazała, a następnie wskoczyła trochę wyżej. Kiedy upewniła się już, że je pazurki są wbite mocno w korę gałęzi, zobaczyła przed sobą dwie opcje dalszej wspinaczki. Spojrzała na mentorkę, jednak ta tylko strzepnęła uchem, dając znak, że słyszała swoją uczennicę. Kotka skupiła całą swoją uwagę na gałęziach.
"Ta gałązka ma liście, czyli jeżeli polowałabym na wiewiórkę, to ona mi ucieknie, ale druga gałąź wydaje się... Sucha."
Liliowa oparła jedną łapę na gałęzi, a ta "chrupnęła" pod jej ciężarem.
"Czyli tej drogi na pewno nie wybiorę. A co, jeżeli..."
Kotka wycofała się aż do pnia drzewa, po czym z rozpędu wskoczyła na gałąź pobliskiego drzewa. Kiedy obejrzała się na Przypływ, zobaczyła w jej oczach dumę. Zaraz po tym kocica wskazała na coś ogonem. Przepiórka kucnęła najlepiej jak mogła i zobaczyła wiewiórkę, która, nieświadoma zagrożenia, jadła sobie spokojnie swój orzeszek. "Uda mi się. Uda mi się." - powtarzała sobie w myślach pomarańczowooka. Cichutko, jak szybujący ptak, przeskakiwała z gałązki na gałązkę. Im bliżej była celu, tym bardziej zalewała ją fala ekscytacji. Istotka była już tylko jedną gałąź od łowczyni. Liliowa skoczyła z wysuniętymi pazurkami na przerażoną wiewiórkę, która zaczęła uciekać, jednak na próżno. Młoda jednym kęsem zakończyła cierpienie rudego zwierzątka.
- Dobra robota, Przepiórko! Jestem z Ciebie naprawdę dumna. Możesz już zejść na dół! - zawołała mentorka.
- Dobrze! - mruknęła przez zaciśnięte zęby.
Po zejściu z drzewa kotki skierowały się do obozu.
*** W obozie ***
Wbiegłam do obozu i od razu zaczęłam się za nim rozglądać.
"Oby nie poszedł na żaden patrol, nie chcę szukać go po całym Owocowym Lesie! A może jest w legowisku medyka? Sprawdzę to." - pomyślałam, przemierzając obóz w stronę mojego celu, jakim było legowisko Świergot. Chociaż tak w sumie to Murmur i Poranka, którzy uciekli sobie nie wiadomo gdzie i nie wiadomo czemu."
Kiedy weszłam do legowiska, zobaczyłam tam Orzeszka rozmawiającego o czymś z zastępczynią medyczki. Odłożyłam wiewiórkę i pochylając lekko głowę na powitanie, zapytałam cichutko:
- Czy może mi ktoś powiedzieć, gdzie jest Puma?
- Um... Jest chyba u starszyzny.
- Okej, dzięki, Orzeszku - mruknęłam na pożegnanie, podnosząc swoją zdobycz, a następnie skierowałam się w stronę legowiska starszyzny. Wchodząc do środka, zastałam tam swojego tatę oraz brata. Skłoniłam lekko głowę.
- Witaj Przepiórko, cieszę się, że mnie odwiedzasz - mruknął starszy kocur.
- Hej! Jak poszedł trening?
Odłożyłam wiewiórkę u stóp Przebiśniega, a następnie odpowiedziałam czekoladowemu:
- Było super! Nauczyłam się wspinaczki na drzewa i nawet upolowałam na jednym z nich wiewiórkę! - powiedziałam wskazując ogonem na małe, puchate zwierzątko. - A tak swoją drogą, jest dla Ciebie tato, mam nadzieję, że będzie Ci smakować - mruknęłam czule w stronę starszego kocura.
- Och, dziękuje, na pewno jest pyszna - powiedział do mnie cicho zachrypniętym głosem. - Tobie też dziękuję Pumo, ten miód bardzo mi pomógł.
- Nie ma za co - mruknął czule brązowooki.
Potem rozmawialiśmy we trójkę prawie do zachodu słońca.
< Pumo? >
[622 słowa; wspinaczka na drzewa]
[przyznano 12% + 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz