— Zaćmiona Łapo? Słuchasz mnie? — zapytała medyczka ich klanu, Liściaste Futro. Ah, no tak… Była w środku treningu, podczas gdy myśli zajmowały jej całą głowę. Uczennica delikatnie się otrząsnęła, a następnie się odezwała.
— Tak tak, słucham. Wybacz mi, Liściaste Futro! Odrobinkę się zamyśliłam. O czym rozmawialiśmy? — zapytała, na co medyczka cicho westchnęła już na tyle zmęczona, aby nie karcić kotki za brak skupienia podczas jej cennych lekcji.
— Rozmawialiśmy o jagodach, pamiętasz? — słowa medyczki nagle rozjaśniły umysł uczennicy, a ta skinęła głową ze zrozumieniem. — Chciałabyś może wymienić mi jagody, jakie ci właśnie wymieniłam? — dodała Liściaste Futro, podczas gdy Zaćmiona Łapa nerwowo się śmiała. No to wpadła.
Uczennica w drobnej panice rozejrzała się po magazynku, skanując półki wzrokiem, aż jej żółte oczka nie natrafiły na małą iglastą gałązkę z czerwonymi kulkami. Koteczka złapała roślinkę w pyszczek i zadowolona pokazała ją medyczce.
— To są jagody jałowca! — miauknęła zadowolona, gdzie odpowiedzią kotki zamiast oczekiwanej pochwały poczuła uderzenie łapą w łepek, jednak nie od kota, którego się spodziewała.
— A tylko spróbuj je komuś podać! To nie jest jałowiec a cis, Zaćmiona Łapo. Bardzo groźne jagody. Możesz je znać z innej nazwy, gdyż koty często mówią o nich jako ‘Jagody Śmierci’ — powiedziała Czereśniowa Gałązka z drugiego końca magazynku, karcąc Zaćmioną Łapę za tak ogromny błąd. — Te jagody potrafią kraść życia, NIGDY ich nikomu nie podawaj. Trzymamy je tutaj tylko dlatego, aby w razie wypadku skrócić cierpienie kota, jednak jest to ciężka decyzja. Może i kiedyś ty będziesz musiała podjąć tę decyzję - czy chcesz walczyć o życie kota, a może pomóc mu odejść. Jednak modlę się do gwiezdnych przodków, abyś nigdy takiej decyzji nie musiała podejmować. — mówiła starsza, na co Zaćmiona Łapa się delikatnie uśmiechnęła, widocznie zaciekawiona tym śmiertelnym ziołem.
— Czy taka śmierć boli? — zapytała rudo czarna kotka, na co starsza odpowiedziała.
— Bardzo. Najgorszy ból, jaki kot może poczuć w życiu, jednak szybko on ustaje, a później odchodzisz z tego świata, równie szybko jak się na nim pojawiłeś. — dodała Czereśniowa Gałązka. — Zapamiętaj sobie tę lekcję, gdyż nigdy nie wiesz, kiedy może ci się ona przydać.
~*~
Była to późna godzina, gdy Zaćmiona Łapa nareszcie zadecydowała wyjść z legowiska medyków, aby ‘zaliczyć’ swoją codzienną kontrolę u starszyzny. Zawsze do nich przychodziła, aby zapytać, czy czegoś nie potrzebują lub czy coś im nie dolega. Czasami pozwalała sobie na krótkie pogawędki z nimi, gdzie mogła dowiedzieć się wielu ciekawych informacji na temat Klanu Klifu, bądź wysłuchać historii za czasów, gdy ci byli jeszcze wojownikami. Zaćmiona Łapa powoli zbliżała się do legowiska starszyzny, ostrożnie stawiając swoje kroki, aby się nie poślizgnąć na kamiennej ścieżce. Chwilę jej to zajęło, ale nareszcie tam dotarła. Koteczka wzrokiem przeskanowała legowisko, dostrzegając w nim pustkę. Najwidoczniej przesiadywali oni gdzieś indziej… Już ta miała wychodzić, gdy do uszu kotki doszedł dziwny, świszczący dźwięk. Uczennica zaciekawiona podniosła wzrok, spoglądając na Pluskającą Krewetkę - starszą kochaną kotkę.
— Oh, Pluskająco Krewetko! Co ci się stało? Dlaczego takie dźwięki wydajesz? Czy to kaszel? A może twoje płuca świrują? — zapytała, jej głos przybierając ten ton pełen współczucia, który był przepełniony niczym innym jak kłamstwem i fałszywością, jednak czy ktoś o tym musiał wiedzieć?
— Oh, słońce ty moje, jak dobrze, że jesteś! Masz rację, moje płuca odrobinę świszczą, przez co nie mogę zmrużyć oka… — miauknęła starsza, głosem przepełnionym żalem. Zaćmiona Łapa podeszła do kotki, nasłuchując. Słyszała, jak jej płuca świszczą za każdym razem, gdy ta bierze wdech. Również zauważyła, jak oddech kotki zmienia się z chwili na chwilę. W jednej minucie jej oddech jest rwany oraz niestabilny, w drugiej znowu wszystko się uspokaja. Kotka wzięła krok do tyłu, odchrząkując.
— Wygląda na to, że coś ci siedzi na płucach i utrudnia oddychanie… Czujesz się słabo? Jakbyś miała zaraz zemdleć? — zapytała, na co starsza pokręciła przecząco głową. — Hm… No dobrze. Zaraz przyniosę ci odrobinę jagód, które pomogą ci naprawić twoje płuca, dobrze? — miauknęła kotka, delikatnie się ocierając o starszą na pożegnanie, a następnie ruszyła ponownie do legowiska medyka.
~*~
Gdy ta ponownie znalazła się w jej ‘bezpiecznym miejscu’, odetchnęła z ulgą, gdy zobaczyła, że nikogo nie ma w legowisku. Obecność obu medyczek oraz jej siostry była niewyczuwalna… Może poszły po zioła bądź pajęczyny? Kto wie… Uwaga Zaćmionej Łapy zwróciła się na znajome jej miejsce, a mianowicie skalne półki wyłożone ziołami, które były niczym innym jak magazynkiem ziół w Klanie Klifu. Koteczka spojrzała na rozłożone na niej zioła, dostrzegając jedną z kilku gałązek, która miała na sobie znane jej czerwone jagody. Spojrzała na nie swoim pustym wzrokiem, dalej zadając sobie pytanie, w jaki sposób wygląda taka śmierć. Chciała tego się dowiedzieć, chciała to zobaczyć. Zaćmiona Łapa poczuła, jak gardło jej się zaciska, gdy ta złapała trującą roślinę, a następnie wyszła z legowiska. Myśli jej były zapełnione różnymi scenariuszami, które obracały się dookoła działania tego fascynującego zioła, oczywiście wszystkie zawierające to samo zakończenie - śmierć kota.
Podczas drogi do legowiska starszych kotka kilka razy zastanawiała się jeszcze przed zrobieniem tego, co pragnęła od momentu, gdy ta poznała działanie tego zioła. Zastanawiała, się czy warto zrobić coś, co może cię wiele kosztować… Jednak zrobiłaby to dla Klanu Gwiazdy, czyż nie? Srokoszowa Gwiazda oddalił się od gwiezdnych kotów, ściągając na Klan Klifu klątwę, a każdy kot podążający śladem Srokoszowej Gwiazdy robił równie dużą krzywdę co znany lasu kocur. Pluskająca Krewetka była jednym z nich, a takich trzeba się pozbyć. Dla dobra klanu.
~*~
[tw: opis śmierci]
Koteczka nareszcie dotarła do legowiska starszych, dostrzegając senny wzrok Pluskajacej Krewetki. Widać było to zmęczenie i ból w oczach, a panującą ciemność dookoła dodała tylko tej dziwnej atmosfery, którą i starsza kotka wyczuła.
— Słońce, czy coś się stało? Wydajesz się dzisiaj mało obecna… Jeśli to ciebie pocieszy, gdy poczuję się lepiej, opowiem ci o wszystkich nowinkach, jakie usłyszałam! — uśmiechnęła się kocica. — Obiecuję ci to, dobrze? A teraz się uśmiechnij kochana, wyglądasz lepiej z uśmiechem na pysku, bardzo on ci pasuje. — dodała starsza kotka, spoglądając na Zaćmioną Łapę. Rudo czarna kotka smutno się uśmiechnęła, ocierając się o futro kotki.
— Dobrze, opowiesz mi o nich kiedyś, dziękuję, Pluskająco Krewetko — miauknęła Zaćmiona Łapa, kładąc gałązkę z czerwonymi jagodami przed łapami kotki. — Proszę, przyniosłam ci trochę jagód jałowca… Mogą być jeszcze delikatnie niedojrzałe, przez co smak będzie inny, ale nie przejmuj się. Ból zaraz minie — powiedziała uczennica, tym dziwnym tonem, któremu pozwalała się wymknąć w nielicznych sytuacjach. Uczennica delikatnie się uśmiechnęła do starszej, biorąc krok w tył cały, czas wbijając swój wzrok w jagody przed kotką. Oh, te puste, spojrzenie, które powodowało gęsią skórkę, gdy ktoś je zauważył. Zaćmiona Łapa widziała, jak dreszcz przeszedł przez ciało kotki. — Poczujesz się lepiej, obiecuję. — dodała młodsza kotka, uśmiechając się niewinnie, podczas gdy ślad po tym pustym spojrzeniu całkowicie rozpłynął się w powietrzu.
Pluskająca Krewetka powąchała jagody, czując nic innego jak znajomy jej zapach wilgoci i roślinności… Nic dziwnego, czyż nie?
— Ile powinnam zjeść? — zapytała starsza, rzucając pytające spojrzenie uczennicy, na co ta odpowiedziała jej jednym słowem.
— Wszystkie — powiedziała młodsza, robiąc krótką przerwę, aby następnie kontynuować. — Trzeba się upewnić, że zioło zadziała, czyż nie? — dodała.
Starsza kocica skinęła głową ze zrozumieniem, a następnie nachyliła się do jagód, oskubując gałązkę do zera, pozostawiając nic tylko pustą roślinę z liśćmi. Najpierw kotka czuła się normalnie. Podziękowała uczennicy za zioło, ponownie wspominając przyszłe plotki, o których miały porozmawiać w przyszłości, jednak jedna rzecz utkwiła jej w głowie. To puste, szalone spojrzenie. Te żółte ślepia wbijające się w ciało kotki, jakby szukała czegoś, czego inni nie potrafią znaleźć. To spojrzenie pozbawione iskierek radości, które zawsze były widocznie. Oh, nie było to już jej ‘Słoneczko’, a całkiem obca jej postać. Podczas gdy młodsza wbijała w nią swój wzrok, ta poczuła, jak żołądek jej się ściska i wykręca na wszystkie strony, a bicie serca znacznie przyśpiesza. Czuła, jak gorąco jej się robi i jak coś rozrywa ją od środka. Pluskająca Krewetka chciała otworzyć pysk, coś powiedzieć, jednak wszystkie słowa utknęły jej w gardle, gdy dojrzała ten przeraźliwy wzrok Zaćmionej Łapy.
— P… Proszę- Proszę, zrób coś, to tak bardzo boli — powiedziała głosem przepełnionym bólem, patrząc na uczennice błagającym wzrokiem.
— Zamknij oczy, Pluskająca Krewetko. Zaraz to minie… — odpowiedziała młodsza, zbliżając się do starszej i otulając jej drgające ciało ogonem, jak wąż oplata swoją ofiarę. — Wybacz mi. — dodała, gdy usłyszała, jak ostatni oddech wydobywa się z kotki, a duch opuszcza jej ciało. W taki sposób żywot Pluskajacej Krewetki dobiegł końca.
~*~
Uczennica zdołała posprzątać po swojej ‘zbrodni’, pozbywając się gałązki, z której starsza zjadła jagody, a zapach zabiła, pozostawiając wilgotny mech w pobliżu. Zapach wilgoci potrafił przykryć nawet i największy odór - w tym odór śmierci. Wiedząc, że ta zdołała ukryć wszystko, co potrzebowała, wróciła do legowiska medyka, pozostawiając ciało starszej w jej własnym legowisku, pozwalając mu ostygnąć. Tej samej nocy pomodliła się do Klanu Gwiazdy o przebaczenie oraz przyjęcie Pluskającej Krewetki, mimo że ta odwróciła się od nich. Kilka godzin później jeden z kotów znalazł ciało martwej starszej, budząc koty swoim głośnym krzykiem na widok ciała.
EVENT NPC: Pluskająca Krewetka, Czereśniowa Gałązka
[1514 słów, trening medyka]
[przyznano 30%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz