- Cis, kochanie. - Poprawiła ją po raz kolejny. - Nie mieszkacie w żłobku, bo ja muszę pracować a nie jesteście wystarczająco duzi, żebym was zostawiła z kimś. A co do mentora, nie mogę nim być, jestem medyczką, a nie wojowniczką.
- A co, jeżeli ja też chcę być medyczką?
Cis uśmiechnęła się ciepło.
- Przy odpowiedniej ilości treningów, na pewno będziesz świetną uzdrowicielką.
***
Spokojnie liczyła sobie listki mięty. - Hej, Cisowe Tchnienie, boli mnie ząb. Możesz coś z tym zrobić?
To była Sałatkowa Łapa, zielonooka córka Borsuczej Puszczy. Medyczka nie odpowiedziała na jej pytanie, tylko podała jej korę olchy. Kiedy podeszła do uczennicy, ta zmarszczyła nos.
- Czy to zapach mięty? - Najwyraźniej zapach zioła, którym przed chwilą się zajmowała, osiadł jej na futrze i młodsza kotka to zauważyła.
- Owszem.
Na to arlekinka skrzywiła się, jakby miała zaraz zwrócić zawartość swojego żołądka.
- Jak mi tu napaskudzisz, to przypilnuję, żebyś to po sobie posprzątała, a niesubordynację zgłoszę Nikłemu Brzaskowi.
Nie wiadomo czy wypowiedź medyczki, czy zapach mięty to spowodował, ale Sałatka czym prędzej ulotniła się z lecznicy.
***
Wyszła z legowiska medyka by odwiedzić swoje młode. Po drodze do stosu piszczek zaczepiła ją Wilcza Tajga.
- Cisowe Tchnienie. Nie potrzebujesz przypadkiem więcej ziół? Mogę rozesłać dodatkowe patrole.
- Podziękuję, Wilcza Tajgo, jak na razie mam wszystkiego pod dostatkiem, ale jeśli to się zmieni, dam znać.
Kotki wymieniły skinięcia głów i medyczka odeszła w poszukiwaniu najlepszej zwierzyny na stosie. Wybrała ładną sójkę i już chciała po nią sięgnąć, gdy spotkała się z łbem Pokrzywowego Wąsa. Starszy od niej wojownik na posyłki, z którym niegdyś dzieliła żłobek. Ostatnio przywlókł tu jakąś samotniczkę, która miała, według Cis, dziwną obsesję na punkcie skrawka jakiegoś materiału.
- Oh, przepraszam… Weź tą sójkę. - Usłyszała syna Płonącej Duszy. Tak więc wzięła łup i zobaczyła mentora Trzcinniczkowej Łapy, biorącego pulchną mysz o błyszczącym futrze. Poszła w kierunku żłobka, po chwili znowu widząc Pokrzywka, który zaczął iść obok niej.
- O, ty też idziesz do żłobka? - Zapytał, prawie upuszczając mysz.
Skinęła tylko głową. Razem przekroczyli próg kociarni. On skierował się do tej nowej, która właśnie bawiła się skórką jakiegoś gryzonia, najwyraźniej będącą prezentem od nowego partnera. Cis zaś podała matce sójkę i powoli odsunęła ogonem Lament. która chyba chciała zacząć walkę z Kalafior. Nie poświęciła jej więcej uwagi, gdyż zobaczyła Skarabeusz, wpatrującą się w nią.
- Dzień dobry, Cisowe Tchnienie.
- Cis…
<Skarka?>
Wyleczeni: Sałatkowa Łapa
Event NPC: Sałatkowa Łapa, Wilcza Tajga, Pokrzywowy Wąs i Kalafior
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz