***
Teraz, jako iż kociaki wróciły do żłobka, Cis miała więcej przestrzeni na relaks i pracę. No tak, praca. Medyczka Klanu Wilka właśnie podawała ogórecznik Borsuczej Puszczy. Bura wojowniczka przyszła do niej z gorączką. Co prawda kilka księżyców wcześniej niechętnie by jej pomogła, teraz jednak przekonała się do niej. Była naprawdę dobrą wojowniczką. Nie to co Topaz. Ta głupia lalunia doprowadziła do załamania Topielca. Ale doprowadziła też do narodzin Miodka i Lament. Jednak jakieś plusy zawsze są. - Dobrze, już gotowe, nie przemęczaj się - rzuciła w stronę wychodzącej, po czym sama skierowała się do stosu zwierzyny, po drodze rzucając wrogie spojrzenie siedzącej w rogu Topaz. Miała wrażenie, że szylkretka skuliła się nawet, ale nie była pewna.
***
Pod wieczór uznała, że wreszcie odwiedzi dzieci. Tak więc wzięła jakąś ryjówkę ze stosu i ruszyła w stronę kociarni. Na wejściu powitało ją głośne "Mama!" Z dodatkiem Skarabeuszowego "Cisowe Tchnienie!". Nie rozumiała tego dziecka. Mówiąc już o niej, okazało się, że ma kolec w łapie, który niebieska musiała wyjąć. Po szybkim zajęciu się córką, zwróciła się do Olszowej Kory, która w tym czasie zdążyła zjeść piszczkę. - Dziękuję, że się nimi zajmujesz, mamo...
- Nie ma sprawy, Cis. I tak masz dużo na głowie jako medyczka, a twoje dzieci nie sprawiają kłopotów.
Rzuciła powątpiewające spojrzenie na Lament. Ciekawe jak się zachowywała, kiedy jej tu nie było. Po chwili zwróciła swoje oczy ku tych identycznych u matki i wtuliła się w jej futro.
- Nie wiem ile bym zrobiła bez ciebie. Bez ciebie i taty... - obie się uśmiechnęły, po czym medyczka znowu zwróciła się ku dzieciom.
- Jak tam się zachowujecie u babci?
<Ryś?>
Wyleczeni: Borsucza Puszcza, SkarabeuszEvent NPC: Topaz, Borsucza Puszcza, Olszowa Kora
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz