- Co porabiasz? - Zagadnął albinos.
- Leżę. - Odparł zdawkowo grzybowy, wzruszając ramionami i przymykając delikatnie oczy.
Patyczak przejechał językiem po swoim pełnym poparzeń grzbiecie, nerwowo poprawiając się w miejscu.
- Wszystko w porządku? - Niebieskooki przechylił delikatnie głowę.
- Tak... Tylko, no wiesz, słońce.
Zwiadowca zastanowił się chwilę, obracając na drugi bok i nabierając głośno powietrza do płuc.
- Chciałbyś może przejść się do Owocowego Lasku? Pośród grubych konarów i gałęzi na pewno znajdziemy nieco więcej cienia. Nie chcę, żeby tak raniło cię słońce.
- Chętnie! Pójdę tylko po Ślimaka, na pewno będzie chciał pójść razem z nami. - Po tych słowach stróż wstał z ziemi, wzbijając w powietrze kurz oraz piach i szybkim krokiem ruszył do legowiska zwiadowców, gdzie na jednej z wyższych gałęzi leżał zwinięty Ślimak.
Czernidłak usłyszał z daleka, jak albinos zawołał partnera, a ten zeskoczył z drzewa i obaj opuścili legowisko, podchodząc do wyjścia z obozu. Czarno-biały z cichym westchnieniem stanął na łapy i pobieżnie czyszcząc futro z kurzu, ruszył do opiekunów. Cała trójka opuściła koczowisko. Patyczak szedł na samym przodzie, najwidoczniej najbardziej zadowolony z wizji schowania się w jakimś chłodnym miejscu, zaraz za nim kroczył Czernidłak, starając się dogonić stróża, a na samym końcu tuptał Ślimak, napawając się każdą chwilą poza obozem. Po chwili drogi, z zarośli wyłonił się Listek, a zaraz za nim Kosodrzewina.
- Witajcie! - Przywitał się Patyczak.
Matka Pumy odchrząknęła, spoglądając na swojego czekoladowego ucznia. Ten pokręcił tylko głową, jednak wymruczał uprzejme przywitanie i schylił delikatnie łebek, tym samym starając się okazać szacunek starszemu. Czernidłak uśmiechnął się do syna Sówki, jednak nie raczył nawet spojrzeć na Kosodrzewinę. W stosunku do niej był wyjątkowo uprzedzony i nie zamierzał tego zmieniać. Ciszę przerwał Ślimak.
- Jak idzie mu trening? Myślisz, że niedługo również zostanie mianowany, jak Jeżyna? - Zagadnął, uśmiechając się nieco głupkowato.
- Nie jest źle. Wątpię jednak, aby był mianowany tak wcześnie. Chociaż kto wie, czas pokaże. - Odrzekła kotka, wzruszając ramionami. - No nic, na nas pora. Do widzenia!
Arlekinka popędziła cicho swojego ucznia i obaj ruszyli przed siebie, kilka uderzeń serca później znikając za grubym drzewem. W tej też chwili słońce ukryło się na moment za chmurami, pozwalając odetchnąć kotom. Zerwał się lekki, chłodny wiaterek, który przyjemnie mierzwił futra kocurów.
- Może jednak pójdziemy na Wrzosowisko? - Rzucił przez ramię Patyczak, strzepując uszami.
- Czemu nie. Jeśli uważasz, że słońce nie będzie problemem... - Czernidłak mógł dokończyć, gdyż Ślimak zerwał się, biegnąc ku Wrzosowisku i krzycząc:
- Kto pierwszy, ten lepszy!
Grzybowy nie był w stanie pojąć, jak, jako starszy zwiadowca, point syjamski dalej odnajdował w sobie tyle, wręcz kocięcej, energii. Mimo wszystko przewrócił oczami i razem z niekryjącym rozbawienia Patyczakiem pogalopowali za czarnym. Niebieskooki zwalniał co jakiś czas, aby dotrzymać kroku albinosowi. Kocur, mimo, iż widocznie młodszy od swojego partnera, nieco gorzej radził sobie z bieganiem w tym wieku. Nie minęło sporo czasu, kiedy cała trójka wkroczyła na Wrzosowisko. Ogromna połać terenu usiana była barwnymi, fioletowymi krzewami i kwiatami, przecinającymi zieleniejącą się w blasku słońca trawę. Na końcu łąki przechodziła śmierdząca, szara wstęga, po której biegały rozjuszone potwory. W pewnej chwili z głośnym rykiem przejechał obok nich czerwony stwór, wzbijając w powietrze kurz. Wokół niego rozchodził się kłujący w nos zapach. Czernidłak oddalił się jak najbardziej od Drogi Grzmotu, siadając na ciepłej trawie. Ślimak położył się w jakichś biało-żółtych kwiatkach, wyrywając im kolorowe płatki oraz przygniatając łodygi, a Patyczak schował się wśród wysokiej trawy, chroniąc przed, teraz znikomymi, promieniami słońca. Błękitne sklepienie nad ich głowami osnute było jasnymi, puchatymi obłokami, a delikatny wiaterek rozwiewał ich sierść.
- Ta chmura wygląda jak... Jak wielka mysz! - Oznajmił Ślimak, obracając się na plecy i wlepiając wzrok w niebo.
Patyczak zareagował cichym chichotem na słowa starszego, jednak nie spojrzał w górę, zapewne nie chcąc narażać swoich oczu na zbyt duże światło. Czernidłak w tym czasie wstał z ziemi, skuszony zapachem polnej myszy i przypadł brzuchem do ziemi, strzygąc uszami. Nie potrzebował dużo czasu, a bezwładne ciałko zwierzyny zwisało w jego szczękach. Położył je przed opiekunami. Albinos wziął kilka kęsów zwierzyny, jednak, najwidoczniej nie mając wielkiego apetytu, po chwili znów leżał w trawie, bawiąc się jedną z zielonych łodyg. Ślimak zaś, zdeterminowany, wstał, aby również coś upolować.
- Myślę, że to nie jest zbyt dobry pomysł... Już i tak przemęczyłeś się tym bieganiem. - Miauknął cicho grzybowy, spoglądając ze zmartwieniem na ojca i przechylając delikatnie głowę.
- Nie przejmuj się tyle, nie umrę od tego. - Powiedział czarny point, po czym schylił się, ruszając w kierunku nowego zapachu. Ostrożnie stawiając łapy, oddalił się od kocurów i zatrzymał przy jasnych, różowych kwiatkach. Machając podekscytowany ogonem, starszy wybił się od ziemi, wskakując w rośliny i wzbijając w powietrze mnóstwo kolorowych płatków. Ślimak uniósł pysk, w którym znajdowała się kolejna, mała, szaro-brązowa myszka. Zadowolony z siebie położył ją w trawie, otrzepując się z płatków kwiatów, które przykryły całe jego futro. Następnie wrócił do Patyczaka i Czernidłaka, stawiając przed nimi jedzenie.
- Widzisz? Może i nie należę już do najmłodszych, ale dalej potrafię polować! - Oznajmił z satysfakcją były zwiadowca.
- Racja, myliłem się. - Niebieskooki uśmiechnął się pogodnie, siadając razem z Patyczakiem przy poincie.
Trawa kołysała się delikatnie na wietrze, świszcząc i wygrywając własne, cichutkie melodie. Ptaki przeleciały nad głowami kocurów, skrzecząc głośno. Uskrzydlone stworzenia szybko opuściły teren Owocowego Lasu, kierując się ku łąkom Klanu Burzy. Czernidłak wpatrywał się w słońce, powoli wychodzące zza chmur, a Patyczak i Ślimak uśmiechali się, rozglądając dokoła. Nadchodzące ogniste promienie oznaczały, że powinni już wracać, aby nie narażać albinosa na kolejne oparzenia.
NPC: Ślimak, Patyczak, Kosodrzewina, Listek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz