*Końcówka pory nagich drzew*
— Stokrotkowa Łapo, podejdź do mnie.
Stokrotek wstał niepewnie i ruszył w stronę lidera. Przypomniał mu się moment, w którym dzięki pomocy swojej przyjaciółki, którą nazywał Czar, został częścią klanu klifu. Gdyby nie ona, to prawdopodobnie Stokrotek nie miałby nawet szansy zostać wojownikiem. W myślach podziękował jej za to, z tęsknotą w sercu, i stanął przed niskim, cętkowanym kocurem dużo starszym od niego. Kątem oka zauważył, jak cały klan obserwuje go uważnie. Bożodrzewny Kaprys patrzyła na niego dumnie.
— Ja, Srokoszowa Gwiazda, przywódca Klanu Klifu, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tego ucznia. Trenował pilnie, aby poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecam go wam jako kolejnego wojownika. Stokrotkowa Łapo, czy przysięgasz przestrzegać Kodeksu Wojownika i chronić swój klan nawet za cenę życia? — Lider miauknął pewnie, traktując jego mianowanie jak kolejną rutynową ceremonię.
— Przysięgam — Stokrotek powiedział pewnie. Jego pomarańczowe oczy błyszczały w świetle zachodzącego słońca.
— Mocą Klanu Gwiazdy nadaję ci imię wojownika. Stokrotkowa Łapo, od tej pory będziesz znany jako Stokrotkowa Pieśń. Klan Gwiazdy ceni twoją lojalność i pracowitość oraz wita cię jako nowego wojownika Klanu Klifu.
Srokoszowa Gwiazda dotknął pyszczkiem głowy stokrotka, a Stokrotek dotknął barku lidera i w jednej chwili usłyszał, jak cały klan powtarza jego nowe imię. Stokrotkowa Pieśń. Czuł się strasznie pewnie z nowym imieniem. Jest od dzisiaj pełnoprawnym wojownikiem Klanu Klifu. Czar opadłby pyszczek, gdyby go teraz widziała! Po chwili patrzenia na klan zszedł z mównicy i podszedł do Bożodrzewnego Kaprysu.
— Witaj Stokrotkowa Pieśnio — Biała kotka powitała go ze szczerą radością.
— Dziękuję ci za to, że tak dobrze mnie wytrenowałaś... — Liliowy kocur podziękował nieśmiało.
— Oh, nie dziękuj mi. Taki mój obowiązek jako wojownika — zaśmiała się — W moich oczach i tak nadal będziesz tym samym małym bojaźliwym Stokrotkiem, który dopiero co wstąpił do klanu.
Nowo mianowany wojownik wtulił się w bok swojej starej mentorki, nadal czując wdzięczność, za wszystko, co dla niego zrobiła, po czym zaczął krótką rozmowę z Bożo. Koty zaczęły się rozchodzić, a słońce schodziło coraz niżej. Stokrotek wiedział, że pora na jego czuwanie. Pożegnał się skinieniem głowy z mentorką i ruszył w miejsce, gdzie będzie czuwał. Zanim zdążył odejść daleko, Bożodrzewny Kaprys zawołała za nim, a on odwrócił łebek.
— Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć jasne? Nie po to użerałam się z tobą aż tyle czasu — mruknęła żartobliwie.
Wojownik uśmiechnął się ciepło i przysiadł, zaczynając swoje czuwanie. Kiedy cały klan spokojnie spał, on zaczął rozmyślać o czasie, jaki spędził w klanie. Czuł się tutaj jak w domu. Wiedział, że jego serce już od dawna należało do klanu Klifu. Był dumny z tego, kim się stał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz