Kotka pokręciła łebkiem, śmiejąc się cicho.
— Dziękuję, ale... problem jest tu. — dotknęła swojej głowy. — Boję się...
Kocur posłał jej ciepłe spojrzenie.
— Spokojnie. Masz wyrozumiałego mentora i jego wsparcie, więc na pewno nic złego się nie wydarzy.
Siewka pokiwała energicznie łbem. Szkoda tylko, że problem nie tkwił w tym. Ale słowa za bardzo zabawnie się plątały. Czuła, że nie wykrztusi z siebie tak skomplikowanego zdania. Tyle razy mogła pogubić się po drodze.
— Tak... tak... dziękuje. — zamruczała w końcu prostszą odpowiedź.
Wojownik wciąż patrzył na nią oczekująco.
— Ja umiem... umiem wszystko. Widziałeś węża...
Niedźwiedź zaśmiał się cicho.
— Masz rację. Więcej nie jestem w stanie cię nauczyć.
Szylkretka pokiwała łebkiem. Poczuła, jak zakręciło się jej lekko w głowie. Senność uderzyła w nią.
— Idę spać. — miauknęła, ziewając.
Wojownik uniósł ogon.
— W takim razie, miłej nocy.
Wojownik wciąż patrzył na nią oczekująco.
— Ja umiem... umiem wszystko. Widziałeś węża...
Niedźwiedź zaśmiał się cicho.
— Masz rację. Więcej nie jestem w stanie cię nauczyć.
Szylkretka pokiwała łebkiem. Poczuła, jak zakręciło się jej lekko w głowie. Senność uderzyła w nią.
— Idę spać. — miauknęła, ziewając.
Wojownik uniósł ogon.
— W takim razie, miłej nocy.
* * *
Pomarańczowe ślepia wciąż błądziły za czekoladowym kocurem. Teraz gdy uświadomiła sobie, jak niegroźny i bezpiecznym kotem był stał się dla niej nieuchwytny. Nie sądziła, że tak wieloma kotami można się otaczać. A mimo to Niedźwiedź był tego najlepszym przykładem. Mimowolnie błądziła za wojownikiem, wyczekując odpowiedniej chwili, ale ta jak na złość zdawała się nie nadchodzić.
A potem wydarzyło się dziwne wydarzenie na Zgromadzeniu, które wciąż kąsało Siewkę w tył głowy. Widok czekoladowego wyznającego swe miłosne zauroczenie liderce Klanu Nocy było niespodziewane. Nie wyglądali, jakby wcześniej się spotkali, czy łączyło ich coś więcej niż powierzchowna relacja. A jednak z pyska wojownika padły takie zobowiązujące słowa. Siewka, dla której sprawy miłosne były czarną magią, była wciąż tym wszystkim zszokowana. Zastanawiała się skąd wiedział, jak uświadomił sobie uczucie, które czuł do Sroczej Gwiazdy. Było tyle pytań, a odpowiedź na nie wciąż otaczała się obcymi jej kotami.
A potem wydarzyło się dziwne wydarzenie na Zgromadzeniu, które wciąż kąsało Siewkę w tył głowy. Widok czekoladowego wyznającego swe miłosne zauroczenie liderce Klanu Nocy było niespodziewane. Nie wyglądali, jakby wcześniej się spotkali, czy łączyło ich coś więcej niż powierzchowna relacja. A jednak z pyska wojownika padły takie zobowiązujące słowa. Siewka, dla której sprawy miłosne były czarną magią, była wciąż tym wszystkim zszokowana. Zastanawiała się skąd wiedział, jak uświadomił sobie uczucie, które czuł do Sroczej Gwiazdy. Było tyle pytań, a odpowiedź na nie wciąż otaczała się obcymi jej kotami.
— Siewczy Letargu?
Trzepnęła uchem.
— Nie teraz... — mruknęła cicho, ale w chwili, gdy uświadomiła sobie do kogo należał ten głos, odwróciła się gwałtownie w stronę kocura. — Niedźwiedź!
Trzepnęła uchem.
— Nie teraz... — mruknęła cicho, ale w chwili, gdy uświadomiła sobie do kogo należał ten głos, odwróciła się gwałtownie w stronę kocura. — Niedźwiedź!
Czekoladowy zdawał się być zaskoczony.
— Tak, to ja. — miauknął z uśmiechem.
Szylkretce zrobiło się nieco głupio. Położyła uszy speszona.
— Bo ja chciałam porozmawiać. — wyznała, uciekając spojrzeniem od żółtych ślepi. — O... o miłości.
Niezręczna cisza. Zamknęła ślipia, wstydząc się spojrzeć na jego reakcje.
— A o czym dokładnie?
Poszurała łapą w wysuszonym mchu. Czuła, jak gula rośnie jej w gardle. Może to był zły pomysł.
— Bo... No... Ty i Srocza Gwiazda. Skąd wiedziałeś? — wydusiła z siebie, trzymając się kurczowo poszarpanego mchu.
Musiała tylko zdołać wysłuchać odpowiedzi nim ucieknie, chowając się przed czekoladowym już na zawsze ze wstydu.
— Tak, to ja. — miauknął z uśmiechem.
Szylkretce zrobiło się nieco głupio. Położyła uszy speszona.
— Bo ja chciałam porozmawiać. — wyznała, uciekając spojrzeniem od żółtych ślepi. — O... o miłości.
Niezręczna cisza. Zamknęła ślipia, wstydząc się spojrzeć na jego reakcje.
— A o czym dokładnie?
Poszurała łapą w wysuszonym mchu. Czuła, jak gula rośnie jej w gardle. Może to był zły pomysł.
— Bo... No... Ty i Srocza Gwiazda. Skąd wiedziałeś? — wydusiła z siebie, trzymając się kurczowo poszarpanego mchu.
Musiała tylko zdołać wysłuchać odpowiedzi nim ucieknie, chowając się przed czekoladowym już na zawsze ze wstydu.
<Miś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz