Zimorodkowa Łapa nie potrafiła dłużej czekać na okazję, by wyznać, iż nie chce szkolić się na wojowniczkę. Stwierdziła, iż pójdzie za radą Zmierzchu i powie o tym bliskim. A w szczególności stryjowi Kolcolistnemu Kwieciu oraz babci Sroczej Gwieździe. Bo w końcu to jej mentor oraz przywódczyni powinni o tym wiedzieć w pierwszym rzędzie.
- Kolcolistne Kwiecie! Musimy o czymś porozmawiać. - Powiedziała pewnie gdy jej mentor znalazł się w jej polu widzenia. Już po jej tonie głosu i użytych słowach można było wywnioskować, że coś jest na rzeczy.
- Coś się stało Zimorodkowa Łapo? - Zapytał ją stryjek zmartwiony.
Usiadła i wzięła głęboki oddech.
- Od początku szkolenia… Czuję, że nie robię tego co powinnam. Wiem, że idzie mi dobrze i że widzicie we mnie potencjał, jednak to nie jest to, co chcę robić. Jesteś moim mentorem i cieszę się, że tyle mnie nauczyłeś, treningi z tobą były przyjemnością. Starałam się wypaść jak najlepiej by zadowolić wszystkich dookoła i nie przynieść wstydu rodzinie, było to dla mnie trudne, męczące i przytłaczające. Nie chciałam tego robić. Wiedza, którą mi przekazałeś, na pewno mi się przyda, bym mogła stać się bardziej samodzielna i samowystarczalna. Ja… Chcę się szkolić na medyczkę. - Ostatnie słowa wypowiedziała tak pewnie jak tylko mogła, choć wydawało jej się, że mówi to słabo i niewyraźnie, jej słowa były pewniejsze i bardziej stanowcze niż kiedykolwiek. W jej pomarańczowych oczach płonął ogień.
- Czy jesteś tego pewna Zimorodkowa Łapo? Ty wśród tych… ziół? Masz naprawdę duży potencjał, w przyszłości mogłabyś stać się jednym z naszych najlepszych wojowników, kto wie, czy i nie najlepszym? - Zimorodkowa Łapa wiedziała, że stryj będzie się starał odwieść ją od tej decyzji.
- Jestem tego pewna. Myślę o tym od dłuższego czasu i czuję, że to to jest moja ścieżka, którą powinnam godnie kroczyć. Może kiedyś potrenuję jeszcze trochę by udoskonalić nauczone teraz umiejętności, jednak to jest tym, czym głównie chcę się zajmować.
Wiedziała, że Kolcolistne Kwiecie będzie musiał to przetrawić, więc dała mu na to chwilę. Już stryjkowi powiedziałam, teraz tylko Babci i będzie dobrze… Będzie dobrze Zimorodku!
- Możemy już iść do Sroczej Gwiazdy? Im szybciej to rozwiążemy tym dla nas lepiej.
Kocur przytaknął, więc udali się do legowiska liderki.
- Kolcolistne Kwiecie! Musimy o czymś porozmawiać. - Powiedziała pewnie gdy jej mentor znalazł się w jej polu widzenia. Już po jej tonie głosu i użytych słowach można było wywnioskować, że coś jest na rzeczy.
- Coś się stało Zimorodkowa Łapo? - Zapytał ją stryjek zmartwiony.
Usiadła i wzięła głęboki oddech.
- Od początku szkolenia… Czuję, że nie robię tego co powinnam. Wiem, że idzie mi dobrze i że widzicie we mnie potencjał, jednak to nie jest to, co chcę robić. Jesteś moim mentorem i cieszę się, że tyle mnie nauczyłeś, treningi z tobą były przyjemnością. Starałam się wypaść jak najlepiej by zadowolić wszystkich dookoła i nie przynieść wstydu rodzinie, było to dla mnie trudne, męczące i przytłaczające. Nie chciałam tego robić. Wiedza, którą mi przekazałeś, na pewno mi się przyda, bym mogła stać się bardziej samodzielna i samowystarczalna. Ja… Chcę się szkolić na medyczkę. - Ostatnie słowa wypowiedziała tak pewnie jak tylko mogła, choć wydawało jej się, że mówi to słabo i niewyraźnie, jej słowa były pewniejsze i bardziej stanowcze niż kiedykolwiek. W jej pomarańczowych oczach płonął ogień.
- Czy jesteś tego pewna Zimorodkowa Łapo? Ty wśród tych… ziół? Masz naprawdę duży potencjał, w przyszłości mogłabyś stać się jednym z naszych najlepszych wojowników, kto wie, czy i nie najlepszym? - Zimorodkowa Łapa wiedziała, że stryj będzie się starał odwieść ją od tej decyzji.
- Jestem tego pewna. Myślę o tym od dłuższego czasu i czuję, że to to jest moja ścieżka, którą powinnam godnie kroczyć. Może kiedyś potrenuję jeszcze trochę by udoskonalić nauczone teraz umiejętności, jednak to jest tym, czym głównie chcę się zajmować.
Wiedziała, że Kolcolistne Kwiecie będzie musiał to przetrawić, więc dała mu na to chwilę. Już stryjkowi powiedziałam, teraz tylko Babci i będzie dobrze… Będzie dobrze Zimorodku!
- Możemy już iść do Sroczej Gwiazdy? Im szybciej to rozwiążemy tym dla nas lepiej.
Kocur przytaknął, więc udali się do legowiska liderki.
***
- Dzień dobry Srocza Gwiazdo. - Zaczęła grzecznie Zimorodkowa Łapa po tym jak weszła do legowiska swojej babci.
- Dzień dobry Zimorodkowa Łapo. Co sprowadza tu ciebie i Kolcolistne Kwiecie?
- Jest taka sprawa… Od samego mianowania czuję, że nie robię tego co powinnam. Szkolę się na wojowniczkę a tak naprawdę… Chciałabym być medyczką. Myślę o tym od rozpoczęcia szkolenia. Wiem, że dobrze mi idzie, jednak nie jest to coś, co sprawia, że czuję się spełniona. W dodatku ciągle odczuwam narastającą presję. Staram się tak bardzo by nie przynieść wstydu naszej rodzinie… by nie zawieść wszystkich… ja już dłużej nie dam rady. Babciu proszę! Pragnę kroczyć ścieżką medyka i w ten sposób przysłużyć się klanowi. Proszę, zgódź się! Kolcolistne Kwiecie wie o wszystkim, powiedziałam mu. Był najlepszym mentorem, jakiego mogłam sobie wyobrazić i nauczył mnie naprawdę wiele, ale nawet najlepszy mentor świata nie sprawi, że ścieżka wojownika stanie się ścieżką, którą będę pragnęła kroczyć. To jest silniejsze ode mnie, czuje, że to to powinnam robić. Choćby i do końca życia, ale to jest mój wybór, którego nie chcę w przyszłości żałować. - Zakończyła swoją przemowę Zimorodkowa Łapa.
***
Rozmowa zakończyła się tym, iż Srocza Gwiazda postanowiła to przemyśleć. Gdy wychodzili z legowiska, coś spadło z nieba, długość ogona od nich. Był to… Ptak. Miał śliczne niebieskie piórka i pomarańczowy brzuszek, na szyjce miał też trochę bieli. Przyjrzała mu się uważnie. Nigdy wcześniej nie widziała takiego ptaka. Co to za ptak?
- Zimorodek… - Powiedziała stojąca kawałek z boku Srocza Gwiazda. Zimorodkowa Łapa zamrugała zaskoczona.
- To znaczy, że ten ptak to zimorodek? Ten, po którym mam imię!?
- Tak. - Odpowiedział Kolcolistne Kwiecie. - To Zimorodek
Zimorodek nie zrozumiała co dokładnie się wydarzyło, ale Strzyżykowy Promyk zinterpretowała śmierć ptaka, a dokładniej Zimorodka w locie i upadek na ziemię jako to, że Zimorodkowa Łapa ma zostać medykiem, a potem coś jeszcze mówiła do Sroczej Gwiazdy, ale tego już nie dosłyszała. Czyli będzie medyczką!
Martwego ptaszka wzięła i biorąc od niego kilka piórek na pamiątkę, wyczyściła i zakopała blisko legowiska medyka, wbijając tam patyk, by nie zapomnieć o tym miejscu, od teraz chodziła tam codziennie. Na wiosnę będzie tam kłaść kwiatki. Była wdzięczna ptakowi, że spadł akurat w tym momencie. Paroma z pozostawionych piórek przyozdobiła sobie futerko, jedno dała Zmierzch za pomoc w podjęciu tej trudnej dla niej samej decyzji, a resztę zostawiła na kupce najróżniejszych przedmiotów przy swoim nowym legowisku. Nigdy nie czuła się tak szczęśliwa jak teraz. Już niedługo zostanie przeprowadzona jej ceremonia ucznia medyka… i zobaczy Klan Gwiazdy. Ciekawe, jaki on tak naprawdę jest…
[771 słów szkolenie medyka]
[przyznano 15%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz