BLOGOWE WIEŚCI

BLOGOWE WIEŚCI





W Klanie Burzy

Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.

W Klanie Klifu

Do klanu szczęśliwie (chociaż zależy kogo się o to zapyta) powróciła zaginiona medyczka, Liściaste Futro. Niestety nawet jej obecność nie mogła powstrzymać ani katastrofy, jaką była szalejąca podczas Pory Nagich Liści epidemia zielonego kaszlu, ani utraty jednego z żyć przez Srokoszową Gwiazdę na zgromadzeniu. Aktualnie osłabieni klifiacy próbują podnieść się na łapy i zapomnieć o katastrofie.

W Klanie Nocy

Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.

W Klanie Wilka

Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.

W Owocowym Lesie

Żałoba jest ostatnio wszechobecna. Lawina śmierci zaczęła się od odejścia Jarząb, z czasem tylko przybierając na prędkości. W wymiarze ducha znalazła się niedługo później główna medyczka, Witka, tym samym przekazując rolę dbania o zdrowie społeczności Murmur i jej uczniowi Porankowi. Po tygodniach spokoju, kolejna osoba straciła życie, tym razem w drastyczny sposób. Podczas patrolu granicznego napotkano na spuszczonego psa, który od razu rzucił się w pogoń za grupą. Każdy członek zwiadu zdążył w porę wskoczyć na drzewa, jednak przez pośpiech Skrzyp poślizgnął się i spadł z wysokości, tym samym łamiąc sobie łapy. Wojownik nie miał szans w starciu ze szczękami agresora. Obecność kłusowników także boleśnie dała się we znaki, gdy jeden z nich postrzelił zastępczynię na oczach Daglezjowowej Igły. Sadzawka niestety nie wygrała ciężkiej walki o życie. Rozpaczona śmiercią przyjaciółki liderka wybuchła, najpierw wyżywając się medyczce, a później także na reszcie społeczności. Na samym końcu w szale oskarżyła Lśniącą Tęczę o zamach, dzięki Wszechmatce powstrzymana i z pozoru uspokojona przez Świergot. Wieści o nowym zastępcy nadal na razie nie słychać...

W Betonowym Świecie

nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.

MIOTY

Mioty



Miot w Klanie Wilka!
(brak wolnych miejsc!)

Miot w Klanie Nocy?
(brak wolnych miejsc!)

Miot w Klanie Wilka!
(brak wolnych miejsc!)

Nowe mutacje w zakładce "Cechy Specjalne i Mutacje"! | Zmiana pory roku już 22 września, pamiętajcie, żeby wyleczyć swoje kotki!

23 lipca 2024

Od Obserwującej Gwiazdy CD. Piaszczystej Zamieci

*już jakiś czas temu, jeszcze przed mianowaniem Płomyka*

Piaszczysta Zamieć przyszedł do niej na jej piętro, a że miała chwilę, od razu go przyjęła.
— Nagietek w końcu mu/mi powiedział kim jest wybranka Płomyczka. To jakaś wilczaczka. Nie spodziewałbym się... tego. Sądziłem, że nie jesteśmy przez nich lubiani. Płomyk wiesz jaki jest. Musi być wyjątkowa skoro znaleźli wspólny język. Nie mogę uwierzyć, że się w sobie zakochali. Nagietek wspominał też, bo musiałem go zapytać o to, czy wiesz... czy przypadkiem nie jest szajbuską — zważywszy na to, jaki był młodszy z synów Lwiej Paszczy to pytanie nie było nie na miejscu. — I okazuje się, że ta wilczaczka o imieniu Ognista Łapa, to podobno bardzo miła osoba. Chyba także tak jak i ty, dostrzegła dobro w naszym rozrabiace.
Słysząc tę informację tortie nadstawiła uszu.
— Wilczaczka? — miauknęła, choć nie okazała żadnej z takich emocji jak oburzenie czy zaskoczenie, choć nieco zaskoczona była. Chociaż to miało sens. Płomyk ją okłamał, powiedział jej, że była samotniczką... ale przecież Płomyk to Płomyk. Nie dziwiła się, że jej tego nie powiedział. Nie ufał jej pewnie na tyle. Zwłaszcza, skoro to była wilczaczka... wszyscy chyba wiedzieli, jakie stosunki łączyły Klan Burzy i Klan Wilka.
Członkowie jej klanu i wilczaki za sobą zdecydowanie nie przepadali. — Cóż, przyznam, że to trochę komplikuje sprawę. Co prawda to prawda wiedzieliśmy, że nie jest stąd, ale mimo wszystko fakt że jest wilczakiem zmienia nam wiele. W końcu to z nimi mamy najgorsze relacje i to nie bez powodu. Ściągnięcie jej tutaj będzie tym bardziej ryzykowne. Jeśli Błękitna Gwiazda by się o tym dowiedział zbyt wcześnie, zwłaszcza jeśli szło by to w parze z informacją że to my wyciągnęlibyśmy do niej łapę byłby nie mały problem... to by się mogło zakończyć, nie daj Klanie Gwiazdy w najgorszym przypadku poważnym konfliktem... wojną — mruknęła.
Co prawda nie miała zamiaru rezygnować całkowicie z tego pomysłu... mimo, iż wiedziała, że Płomyk tak naprawdę za nią nie przepadał i został zeswatany...
Wcześniej, gdy Piaszczysta Zamieć pierwszy raz wspomniał o „partnerce” Płomyka, nie powstrzymała go od wypytania Nagietkowego Wschodu o całą sprawę, mimo wiedzy iż niedawno mianowany wojownik tak naprawdę nie kochał swojej partnerki tylko został z nią zesfatany przez Lwią Paszczę, ba, wręcz zdawało się, że jej nie znosił. Czarno-ruda zrobiła to między innymi dlatego, iż nie chciała zdradzać, że już o tym słyszała i pragnęła uzyskać też informacje na ten temat z innego źródła niż najmłodszy rudzielec w rodzinie. W końcu to mogło się okazać przydatne w przyszłości, do tego chciała też wiedzieć czym to zajmowała się Lew w sekrecie przed śmiercią. Mogło się to okazać nie tylko przydatne, ale również ważne. A Piaszczysta Zamieć nie musiał zdawać sobie sprawy, że już coś tam o tym wiedziała. I jak się okazało, dobrze zrobiła, bo informacje się różniły i nie trudno było stwierdzić, kto skłamał.
Jak wcześniej rozważania tortie co do ściągnięcia drugiej połówki Płomyka wybranej mu przez jego matkę miały inny charakter, tak wraz z wieścią iż pochodziła ona z Klanu Wilka sprawa bardzo się zmieniła i musiała wszystko jeszcze raz przemyśleć.
Po pierwsze – sprowadzenie jej okazało się być większym wyzwaniem, niż liderka myślała na początku, nawet biorąc pod uwagę, że podejrzewała iż „wybranka” jej dawnego ucznia mogła jednak nie być samotniczką już wcześniej.
Po drugie – wraz z dziwnym zachowaniem Płomyka, a zwłaszcza jego nocnym przyjściem do jej legowiska, co było mocno podejrzane, przydać jej się mogła dodatkowa para oczu i potencjalne źródło informacji o nim, o tym co robił, gdzie, z kim, kiedy wyszedł z obozu, kiedy do niego wrócił, czy coś zbierał, jeśli tak to co i jeśli miała podejrzenia lub on sam coś jej na ten temat napomknął również dlaczego. To było dla niej dobre zabezpieczenie.
Po trzecie – informacje. Informacje, informacje i jeszcze raz informacje. Posiadając kota dawniej pochodzącego z Klanu Wilka w swoich szeregach, mogłaby wyciągnąć z niej przydatne wieści na temat tego, co działo się u ich niezbyt przyjaźnie nastawionych sąsiadów, także więcej o ich stylu życia, ważnych wśród nich kotach, zwyczajach, słabościach, terenach. To wszystko było wtedy na wyciągnięcie łapy, jedynym warunkiem była kooperacja tej całej Ognistej Łapy (swoją drogą, to imię bardzo pasowało do Płomyka i jego rodziny). Niestety, istniało też ryzyko, że to kotka okaże się być szpiegiem, co również musiała brać pod uwagę i dlatego miała zamiar ją mieć na oku.
Po czwarte – już wcześniej, przed dowiedzeniem się prawdy Żmija miała w głowie pewien argument za przyjęciem kotki do Klanu Burzy, który na dodatek dalej się aplikował, nawet po zmianie wyglądu sytuacji – Ognista Łapa mogła zasilić szeregi ich wojowników, uszczuplone przez rzeź do której doprowadził Widmo, a także późniejsze śmierci. Była młoda, mogła im się naprawdę przydać. Najpewniej albo już była mianowana i mieli po prostu nieaktualne informacje, w końcu Płomyk nie spotykał się z nią przez dłuższy czas, albo była blisko swej wojowniczej ceremonii, więc mieli do tego wszystkiego jeszcze kota wyszkolonego, a na dodatek takiego, który znał dobrze sposób walki ich wrogów.
I na ostatek po piąte – wisienką na tym torcie różnorakich argumentów był fakt, iż mogła tak nieco podrażnić Płomyka. A po tej dziwnej nocnej akcji to mogło być nawet dla niej ciekawą rozrywką.
Tak też, bez większego wspomnienia o tych argumentach, zwłaszcza tych które wolała zachować dla siebie, kontynuowała rozmowę z Piaszczystą Zamiecią… bo sama nie była pewna, jak bezpiecznie skontaktować się z Ogień.
W końcu musieli się dobrze zastanowić, co teraz zrobią, jeśli mieli ją do siebie ściągnąć. Co prawda to to, że, tak jak już wcześniej było powiedziane, kotka mogła równie dobrze okazać się szpiegiem... ale nieco szanse tego zmniejszał fakt, że to Lwia Paszcza zeswatała ją z Płomykiem.
W końcu najpewniej ruda wojowniczka szukała kandydatki i przed tym się nie znali, więc wilczaczka najpewniej tego wcześniej nie przewidywała, co równało się temu że raczej tego nie zaplanowała. Ale niebezpieczeństwo, mimo, iż koty mogły udawać, postara się ocenić jeśli ją spotka. To jej da na pewno dużo do analizy.

***
*czasy obecne*

Obserwująca Gwiazda przebywała w obozie, właśnie wracała z rozmowy z jednym z wojowników, kiedy to dostrzegła, iż Piaszczysta Zamieć szybkim krokiem kierował się wyraźnie do niej. Widać było na jego pysku zaniepokojenie, co od razu wyłapała.
— Nagietkowy Wschód przekazał mi, że chce się z tobą pilnie spotkać przy szczątkach potwora. Mam... iść z tobą? Wyglądał... na poważnego. Być może odkrył coś ważnego — rzekł zmartwiony zastępca.
— Nagietkowy Wschód? — to zwiastowało kłopoty. Nie wiadomo było w końcu, co on wymyślił... — gdzie się z nim widziałeś? — spytała tortie, bo ta informacja mogła być przydatna — coś jeszcze zauważyłeś w jego zachowaniu? Mówił coś konkretnego albo sugerującego, o co może chodzić? — zapytała, odchodząc wraz z nim gdzieś na bok by nikt na pewno nie podsłuchiwał i mówiąc ściszonym głosem, jednocześnie kątem oka wyszukując kotów, które mogłyby ich potencjalnie próbować podsłuchiwać.
— Spotkałem go na wrzosowiskach, gdy wracałem z polowania. Był poważny. Mówił, aby przekazać ci to szybko. Potem odbiegł w kierunku potwora — streścił cętkowany.
To brzmiało... zastanawiająco.
Oby tylko to nie była jakaś pułapka. Dobrze wiedziała, że Nagietkowy Wschód wolałby kogoś ze swojej rudej rodziny na stanowisku lidera.
Konkretniej to kogoś, ale innego niż Piaszczysta Zamieć czy Margaretkowy Zmierzch.
— Dobrze... w takim razie prosiłabym, byś poszedł ze mną. Ale zachowaj czujność, nie wiemy, o co chodzi — stwierdziła, nie zdradzając mu jednak że podejrzewała iż Nagietek może coś kombinować.
Brat Lwiej Paszczy skinął łbem, po czym wyszli z obozu. Oboje udali się w kierunku miejsca, w którym miał na nich czekać Nagietkowy Wschód. Szli tak w ciszy i skupieniu, uważnie wszystkimi zmysłami skanując terytoria wokół siebie, by jakby co móc zareagować na cokolwiek, co mogłoby się wydarzyć. Miała nadzieję, że nie spotkają nikogo po drodze, bo taki kot mógłby postanowić ich śledzić. Na szczęście jednak na nikogo nie wpadli. Potwór wyrósł przed nimi po jakimś czasie, a kremowy zachowując najwyższą czujność ruszył do przodu, wyprzedzając ją nieco.
W nozdrza dawnej samotniczki wdarł się wilczacki zapach jednocześnie z momentem, w którym dostrzegła ognistofutrą kotkę wybijającą się przez swą sierść z krajobrazu. Przewidywalne. Oczywiście, że była ruda.
Starszy z synów Lwiej Paszczy tymczasem stał sobie z boku, oczekując ich przybycia.
Obserwująca Gwiazda ukradkiem przyglądała się kremowemu syna Zięby, by zaobserwować jego reakcję.
— Co się stało Nagietku? — zwrócił się do siostrzeńca zastępca, ze zdumieniem wpatrując się w rudą kotkę przed nimi, stojącą tuż za synem Lew. Przeniósł wzrok na Żmiję, a jego spojrzenie mówiło samo za siebie, że doszli do tej samej konkluzji.
Tortie również posłała porozumiewawcze spojrzenie Piaszczystej Zamieci, dając znać, że też to widzi. Widać było, że to nie kremowy to zorganizował. Już teraz na pewno by to w końcu okazał. To była... inicjatywa Nagietka.
O której jej nie powiedział. Mimo, że sprowadzał na jej teren wilczaka.
Ruda kocica dostrzegając przybycie obcych, przeniosła swój wzrok na Nagietka, który kiwnął głową. Od razu wystąpiła naprzód, by przywitać się z czarno-rudą.
— Witaj, Obserwująca Gwiazdo. Jestem Ognista Łapa, partnerka Płomiennej Łapy. Miło mi panią poznać! Tak długo czekałam na tą chwilę! Mam przygotowane rysunki, które przekonają panią co do tego, dlaczego warto mnie przyjąć do klanu — kotka odbiegła do pierwszej ilustracji przedstawiającej kota patyczaka i złamane serce.
Po tym, jak cętkowana odwróciła się odchodząc w stronę pierwszego rysunku, przywódczyni na krótki moment spojrzała prosto w niebieskie oczy Nagietkowego Wschodu, utrzymując z nim kontakt wzrokowy przez moment z taką samą jak wcześniej ekspresją, by zaraz go zerwać gdy już na pewno wyczuł że go celowo z nim nawiązała. Tuż po tym Ogień się odwróciła i zachęciła liderkę do podejścia ogonem.
Obserwująca Gwiazda musiała z nim o tym potem poważnie porozmawiać.
Żmija ruszyła w stronę młodszej kotki, stając tuż obok niej, przed dziełem swej rozmówczyni.
— Witaj na terenach Klanu Burzy, Ognista Łapo — zwróciła się do terminatorki kulturalnie. Choć wiedziała, że ruda nawiązała swą ustawioną relację z Płomykiem za uczniostwa, to dopiero teraz miała potwierdzenie, iż ta dalej była uczennicą. Do zapamiętania — jak widzę przygotowałaś się na tę rozmowę... — stwierdziła, przenosząc na moment spojrzenie na rysunek przed nią.
Szkoda, że jej nie było dane się przygotować na tę rozmowę.
A wszystko dlatego, że jedyny pełny brat Margaretkowego Zmierzchu postanowił, iż nie raczy jej poinformować o swoich zamiarach. Miał dobry pomysł, by to on sam zwrócił się do Ogień, co ułatwiało im sprawę, bo jakby co to nie ona, liderka, czy zastępca zostaliby nakryci z rudą, jako koty które wciągały ją do Klanu Burzy. Mimo to jednak byliby bezpieczniejsi, gdyby im powiedział, a ona lepiej przygotowana do tej rozmowy.
Zdecydowanie Żmii nie spodobało się postępowanie bicolora w tej sprawie.
— Oczywiście! Otóż... Kiedy dowiedziałam się o karze mojego skowronka, strasznie się zmartwiłam. Sądziłam, że to minie szybko, ale me serce cierpiało z każdym dniem, gdy go nie widziałam. Nie jadłam, nie piłam, jedynie o nim śniłam — Przez tak długi czas nie jadła i nie piła? To było nierealne. Przecież kara Płomyka trwała prawie jedenaście księżycy. Gdyby kompletnie nie jadła przez ten czas, już dawno by nie żyła, a gdyby jadła ledwo tyle by utrzymać się przy życiu, byłaby potwornie chuda. Ognista Łapa była smukła, ale jej waga nie zdawała się odbiegać od normy. Słowa rudej nie były prawdą, to przywódczyni mogła stwierdzić od razu. A gdyby nie piła… to już w ogóle nie pożyłaby nawet dłużej niż kilka dni. A więc wyolbrzymiała całą sprawę. Ważne spostrzeżenie na przyszłość. Ruda następnie przeszła do rysunku pokazującego dwa koty. — Myślałam, że już nigdy się nie spotkamy... Ale, gdy błąkałam się po granicy spotkałam Nagietkowy Wschód. On pokrzepił me serce tym, że mój ukochany tęskni za mną równie mocno co ja. I tak... doszło do tego spotkania — po tych słowach wskazała rysunek z trzema kotami. — Pragnę dołączyć do pani klanu. Nie przynoszę problemów. Błękitna Gwiazda został poinformowany o tym, że odchodzę. Nie powiedziałam mu gdzie, ale ma mnie nie szukać. Nie jestem w końcu jego własnością, więc jeśli uzna moje dołączenie do was jako pretekst do wojny, to dam mu solidnie po pysku. Robię to z własnej woli i każdy, w tym moja rodzina, o tym wie. Proszę, Obserwująca Gwiazdo. Mój pysiu mysiu mnie potrzebuje. Słyszałam o jego stracie. Jestem teraz jedyną osobą, która potrafi mu pomóc. Obiecuje, że będę lojalna tobie i nowemu klanowi. Zrobię wszystko, by być z mym skarbem. Proszę. Przepowiednia mówiła, że będziemy na zawsze razem... Taka była wola Klanu Gwiazdy. — Otarła ze smutkiem czoło, niczym mdlejąca panna młoda. — Nie przeżyje pani odmowy. Dlatego... liczę, że da mi pani szansę. — Wbiła w nią błagające spojrzenie, pokazując ostatni rysunek symbolizujący zejście się dwóch kotów otoczonych serduszkami. Obserwująca Gwiazda zamilkła po wypowiedzi cętkowanej, analizując sobie to wszystko przez chwilę w głowie.
Żmija wysłuchała z uwagą tego, co ruda miała do powiedzenia, przy jednoczesnym przypatrywaniu się kotce.
Przepowiednia? Jaka przepowiednia? O nich? Przecież Ogień raczej nie poszła do Księżycowej Sadzawki, a czy Klan Gwiazdy dawałby jej przepowiednie od tak o związku? Do tego to mdlenie…
Naprawdę Ogień była specyficzną osobą. I zdawało się, że bardzo wierzyła w swą miłość z Płomykiem. Ale, jak już Żmija wiedziała, ruda nie trafiła idealnie, bo syn Lwiej Paszczy bynajmniej jej nie kochał. Nie wiedziała, co powiedział jej Nagietek dokładnie, ale wzmianka Ogień iż stwierdził że Płomyk tęsknił za nią równie mocno była czystym kłamstwem i niebieskooki musiał to wiedzieć.
Zdawało się jednak, iż to nie same słowa Nagietka i Lew sprawiały, że kotka uważała się za przeznaczoną Płomykowi, a jego za przeznaczonego jej.
Niby ruda mogła się dać oszukać, ale czy naprawdę dałaby się do takiego stopnia omamić ich słowom? Żmija znała Płomyka za dobrze. Wiedziała, że przecież jej dawny uczeń na pewno okazał przy spotkaniach z cętkowaną swoją niechęć. A mimo to Ognista Łapa brnęła w to dalej. Dość ciekawe, ale i kolejny dowód na to, jak zdeterminowana była młodsza.
Jak już wcześniej tortie zauważyła, widać było, że ruda kotka lubiła wyolbrzymiać i dramatyzować. Albo robiła to teraz, by osiągnąć swój cel i normalnie nie nadmuchiwała rzeczy do takiego stopnia, albo po prostu taka była, oba były możliwe, ale to dało Żmii wgląd w Ognistą Łapę.
Co przywódczynię najbardziej zaskoczyło w tym wszystkim, to fakt, iż cętkowana twierdziła, że poinformowała Błękitną Gwiazdę o swoim odejściu z Klanu Wilka. Naprawdę lider wilczaków się na to zgodził?
Prawda, nie znała Błękitnej Gwiazdy osobiście, ale czy musiała, by stwierdzić, że nie wyglądał jej na kota, który od tak by kogoś wypuścił ze swego klanu? Zwłaszcza fakt że mowa była o Klanie Wilka osłabiał tę tezę. Oczywiście tak, to iż ktoś był z danej grupy nie zawsze świadczyło o jego cechach, ale trzeba było przyznać, że Klan Wilka słynął z innego rodzaju zachowań – okrutnych jak na standardy klanowe, z bycia tym klanem który najbardziej przejmuje się sobą i własnym interesem, będącym kalkulatywnym, nie zawsze podążającym za kodeksem, a odejście Ogień, młodej, zdającej się być zdrową kotki nie było dla nich korzystne, zwłaszcza, że mogła ona potem zasilić szeregi innego klanu.
Historia im o nich wiele mówiła, a jako kronikarka Żmija musiała ją znać. Znajomość dziejów zaś sprawiała, iż mogła z nich wyciągać wnioski. Ogień jednak stała tuż przed nią, więc albo jej dawny lider nie próbował jej powstrzymać, albo mu się nie udało, albo ruda faktycznie była szpiegiem, albo kłamała. Ale czy kłamałaby w takiej kwestii? Żmija postanowiła na obecną chwilę założyć, że nie. Mogła się mylić, ale mimo wszystko postanowiła założyć, że nie.
Idąc dalej tym tokiem rozumowania, wychodziło na to że ruda o swym odejściu Błękitowi powiedziała. Nawet bez wspominania o Klanie Burzy tortie musiała przyznać, że to był niezwykle ryzykowny ruch z rudej strony. Zabezpieczający szylkretową oraz Klan Burzy, ale dalej ryzykowny dla samej Ogień. To musiało wymagać od ognistofutrej nie lada odwagi. Odwagi na pograniczu głupoty, albo samej głupoty. Na obecną chwilę czarno-ruda nie mogła stwierdzić na pewno, którego.
Czy uważała, że Ognista Łapa mogła być szpiegiem? Mogła, ale możliwe że nie była. Zważywszy na sposób, w jaki się zachowywała, nie wyglądała jej na materiał na szpiega. Chyba, że by nie wiedziała, że nim jest, bo na przykład lider zleciłby, by ktoś się z nią regularnie na granicy spotykał a kotka byłaby tak głupia, by choćby streszczać swoje nowe życie.
Obserwująca Gwiazda dobrze wiedziała, że Ogień mogła kłamać nie tylko we wspomnianych już kwestiach, ale także w tym, że będzie lojalna Klanowi Burzy i jej samej. Nie mogła wierzyć rudej na słowo. Ba, sama przysięgała lojalność przed Różaną Przełęczą, w prywatnej rozmowie, ale nie wiedziała, czy tego dotrzyma i nie miała zamiaru, jeśli coś miałoby nagle pójść nie tak!
Ruda jednakże zdawała się być, znowu, zdeterminowana by dołączyć do jej klanu, najpewniej ze względu jedynie na Płomienny Ryk, ale wciąż.
Szylkretka nie miała zamiaru jej puszczać samej poza obóz, oczywiście, wręcz miała zamiar ją obserwować i zdawała sobie sprawę, że jeśli ją przyjmie to i reszta nie zaufa jej od razu, więc raczej współklanowicze doniosą jej o jakimś podejrzanym zachowaniu, nawet jeśli tortie nie poprosi ich o to bezpośrednio. Do tego wilczaczka była młoda, mogła zasilić ich uszczuplone szeregi wojowników, a to zdecydowanie byłoby dla nich korzystne, jeśli by wśród nich pozostała.
Noi … fakt iż ruda obiecała nie tylko Klanowi Burzy, ale także Żmii lojalność zdecydowanie przypadł jej do gustu.
Po tej chwili milczenia, która mogła się młodszej kotce dłużyć, w końcu to o jej przyjęcie się rozchodziło, Obserwująca Gwiazda użyła ponownie swego głosu.
Musiała jednak poruszyć pewną kwestię.
— Nie widzę większych przeciwwskazań, by cię nie przyjąć, Ognista Łapo — stwierdziła liderka, siadając i nabierając cicho wdech powietrza. — Niestety jednak, moja poprzedniczka, ta która porządziła dłużej niż kilka dni, Różana Przełęcz, w pewnym momencie zaczęła przeprowadzać głosowania odnośnie tego, kogo przyjąć do klanu, w których mogli głosować klanowicze. Prawdą jest, iż zrobić zdążyła ich tylko kilka, ale jednak. Członkom Klanu Burzy może się nie spodobać, jeśli takiego głosowania nie przeprowadzę i po prostu cię przyjmę, zwłaszcza zważywszy na twoje pochodzenie. Chyba wszyscy w końcu wiemy, jakie są przeważnie odczucia burzaków do wilczaków i na odwrót. Moglibyśmy ukryć twoje pochodzenie, ale nie byłoby to rozwiązanie długoterminowe, bo mogłoby to później wypłynąć, co byłoby dla nas wszystkich w takiej sytuacji kłopotliwe. Te głosowania są ogólnie problematyczne... jeśli byłby kryzys i zabrakłoby nam kotów, a mielibyśmy dalej robić takie głosowania, mogłoby się to źle skończyć dla Klanu Burzy.

<Piaszczysta Zamieci?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz