- Chodźmy na zewnątrz! Trzeba poznać ten Owocowy Las! Wiesz, że niedługo zostaniemy jakimiś uczniami?! Ja już nie mogę się tego doczekać! Kim chcesz być? Zwiadowcą czy wojownikiem? — dopytywał Mróz, ignorując fakt, że Poranek dalej na wpół spał.
- Uczniami? – powtórzył rudy i podniósł się lekko.
- Tak! Podobno będziemy spać gdzieś indziej! Wyobrażasz to sobie? To jaką drogę wybierasz?
- Ani tego, ani tego – odparł stanowczo drugi kociak i wreszcie w pełni się podniósł. Jego brat przechylił lekko głowę, ewidentnie zdezorientowany – Chcę być medykiem.
- Medykiem? A co on niby robi takiego fajnego? – zapytał niebieski, otwierając szerzej oczy, ze zdumienia.
- Leczy. On leczy inne koty i zajmuje się ziołami – mruknął Poranek. Mróz przewrócił oczami.
- Ale nudy! Czy ty naprawdę chcesz być takim nudziarzem? Siedzenie w legowisku i bawienie się z ziołami, to strasznie nudne! Jak możesz chcieć robić coś takiego?
- Lubię to i oszczędzi mi to wielu rzeczy – wyjaśnił rudy – A przy okazji...
- Musi ci brakować zabawy! Za mało jej masz, musisz porobić coś wreszcie ciekawego! – przerwał mu brat – Bo inaczej skończysz smutno. Wiesz co, pokaże ci ten świat zabawy. Chcesz? Jak tylko to zobaczysz, od razu zmienisz zdanie!
- ...będę mieć na ciebie oko, byś się nie rozwalił – dokończył cicho Chwast, gdy tylko niebieski skończył, swoją długą wypowiedź – No dobrze – dodał głośniej, odpowiadając na poprzednie pytanie brata. Ten zadowolony złapał bicolora za łapę i obydwoje wylecieli ze żłobka.
- To, co chcesz robić? – zapytał bicolor, rozglądając się po obozie. Przymknął lekko oczy, na widok oślepiającego, porannego słońca, które przejmowało coraz większą część obozu. Miał nadzieję, że brat wymyśli jakieś zajęcie w cieniu. Jednak oczywiście musiało być inaczej, ponieważ jego brat wybrał jakąś wspinaczkę. Jego celem było drzewo, które było legowiskiem uczniów. Mróz prawie że od razu ruszył i złapał się pnia. Jego brat próbował zrobić to samo, ale z marnym skutkiem.
- No dalej Poranku! Musisz się wspinać! – krzyczał niebieski.
- Nie umiem – powiedział Chwast, dotykając łapą pnia drzewa.
- No dalej! Musisz próbować!
- Może zróbmy coś innego?
***
I tak oto przez większość dnia Poranek bawił się ze swoim bratem, który próbował go przekonać do zmiany zdania na coś ciekawszego. Oczywiście bez efektów.
- I jak? To super zabawa co nie? I naprawdę nie chcesz tak codziennie? Życie medyka jest strasznie nudne! – mówił Mróz, chodząc wokół brata.
- Jednak wolę to "nudne" życie – powiedział Poranek, jak zwykle bez emocji.
- Nie rozumiem cię, przecież robiliśmy dziś super rzeczy!
- Zioła też są super – mruknął Chwast. Niebieski pokręcił głową.
- Są nudne! – zaprzeczył arlekin, jednak wtedy nagle zmienił zdanie – Albo wiesz co? Pokaż mi, że te zioła nie są nudne!
- Ale jak? Nie mam ich.
- Zawsze masz legowisko medyka – mruknął Mróz i wskazał miejsce, w którym zwykle przebywała Witka. Poranek podążył za jego wzrokiem. Czy Mróz naprawdę namawiał go do kradzieży ziół? Spojrzał po chwili na brata. Jego pysk ewidentnie mówił, że kocurek nie żartuje.
- Nie zrobię tego – oznajmił rudy.
- No weź! Poranku! Będzie fajnie – namawiał go drugi kociak, lecz Poranek dalej stał przy swoim. Gdy wyglądało na to, że sprawa jest już załatwiona, Mróz wpadł na jakiś pomysł. Z uśmiechem na pysku stanął przed swoim bratem, ewidentnie coś knując.
- No proszę! Nie zrobisz tego dla brata? No Poranku zrób to dla mnie! Będzie naprawdę fajnie, proooooszę – powiedział niebieski. Pręgowany spojrzał mu w oczy.
- Czy naprawdę to cię aż tak uszczęśliwi? – zapytał.
- Tak, jeszcze jak! Będę bardzo szczęśliwy! – zapewnił ten bardziej energiczny z kociaków. Poranek pokiwał głową. Skoro to aż tak uszczęśliwi jego brata, co mu szkodzi? Przecież brat był dla niego bardzo ważny, mimo tego, że nie zawsze umiał to pokazać.
- Dobrze. Ale musisz dać mi trochę czasu – oznajmił i znów jego wzrok powędrował w stronę legowiska medyka. Musiał jakoś załatwić roślinę z tych ich stosów. Na szczęście był już tam wcześniej i jakoś pamiętał, gdzie co było. Już po chwili poszedł w stronę wielkiego drzewa, wiedząc, że nie może marnować czasu. Powoli zakradł się do środka, na początku tylko się rozglądając. Na szczęście Witka i Murmur były zajęte pacjentami, jednak nigdy nie było wiadomo, czy ten pacjent nic nie zauważy. A na posłaniach siedziały aż dwa koty – Przypływ i Orzeszek. Gdy tylko zauważył, że wszyscy byli zajęci, szybko wszedł do legowiska, stając przy jednej ze ścian. Powoli przemieszczał się bliżej jakiś porozrzucanych roślin. W końcu dotarł. Zatrzymał się przy ziołach, dokładnie starając się wybrać idealne do prezentacji. Gdy tylko wybrał, zabrał roślinę i skierował się w stronę wyjścia, jednak coś go zatrzymało. Poczuł, jak jego łapki przestają dotykać podłoża. Ktoś złapał go za skórę na karku i podniósł.
- Co ty tu robisz? – zapytała Witka, odkładając kociaka.
- Nic – mruknął tylko, odkładając zioło.
***
- Poranku! Nie można kraść ziół od medyka. Nie wiesz, co one mogą zrobić! Dlaczego to zrobiłeś? Musisz zapamiętać, by nigdy ich nie kraść. A co jakbyś przypadkiem zjadł jakieś zioło? Zaszkodziłoby ci! Musisz się nauczyć rozróżniać zło z dobrem. Jutro od razu zaczniemy tę naukę – mówiła Świergot.
- Nie powinieneś tak postępować – dodał jakiś inny kot, który widział całą sytuację. Poranek rozejrzał się i zauważył, jak kilka innych kotów też bacznie go obserwuje. Ewidentnie nie byli zadowoleni z jego zachowania.
- Świergot ma rację. Dlaczego to zrobiłeś? – wtrąciła się Gruszka, wymierzając w kociaka surowe spojrzenie. Ten kątem oka spojrzał na swojego brata.
Wyleczeni: Przypływ, Orzeszek
<Mróz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz