Tempo Szafirkowej Łapy uświadamiało ją, że trudno zrobić z Owocniaka Burzaka. Ci drudzy mieli wrodzoną prędkość, nie tylko w chodzie, ale i mowie. Przepiórczy Puch ledwo co nadążała za swoją uczennicą i to na każdej płaszczyźnie.
Ulubiony klan? To pytanie było dla niej specyficzne, bo naturalną odpowiedzią było to miejsce, w którym się żyło. Nie zdołała jednak tego dogłębniej przeanalizować, bo ciekawość szarawej kotki była nie do powstrzymania.
— Tak, też preferuję Klan Burzy — odparła w końcu, wypuszczając z siebie oddech ulgi, bo młodsza zdawała się trochę uspokoić. — Oh, tak tak, króliki są smaczne — przyznała, bo raczej nie miała konkretnego rodzaju mięsa, który by w szczególny sposób radował jej podniebienie. — Myślę, że już możesz być całkiem szybka, ale to też kwestia twojego dorastania. Jak będziesz starsza - będziesz miała dłuższe łapy, co pozwoli osiągać ci większe prędkości. Ważna jest też jednak wytrzymałość, bo ona pozwoli ci jak najdłużej zasuwać po terenach — dodała z serdecznym uśmiech.
— Brzmi świetnie! — Ucieszyła się Szafirka, mknąc do przodu. Z boku mogłoby to wyglądać, jakby to ona prowadziła ten trening. — Idę w dobrą stronę? — spytała, gdy dzieliła je odległość już kilku króliczych skoków.
Przepiórka pokręciła głową z westchnięciem. Brakowało jej energii, by dorównać kroku córce Obserwującej Gwiazdy.
— Tak, bardzo ładnie, ale postaraj się nie oddalać — poprosiła. — Mamy naprawdę dużo czasu, nie musisz się tak spieszyć. Trening to nie zając, nie ucieknie — rzuciła, co wydawało jej się trafne w ich sytuacji.
Dotarły do wspomnianego miejsca i przyszła pora wprowadzić Szafirkową Łapę w pierwsze aspekty jej wojowniczego życia. Przepiórka starała się naśladować uczącego ją do niedawna Króliczego Nosa, aniżeli brać przykład ze swoich poprzednich mentorów z czasu Owocowego Lasu. W końcu tam była tylko stróżem, tu była bardziej na równi z innymi.
— Zaczniemy od podstaw — oznajmiła. — Zniżasz tułów do ziemi, skradasz się cicho na zgiętych łapach — mruknęła, przedstawiając pozycję. — Staraj się trzymać ogon jak najniżej, ale też nie szuraj nim bezpośrednio po ziemi. Niektóre okazy zwierzyn mają naprawdę dobry słuch i należy w ich pobliżu zachować szczególną ostrożność — dodała.
I choć jej osobiście szło to dosyć przeciętnie, tak Szafirkowa Łapa w jej oczach ruchy miała niezwykle płynne. Co prawda kwestia pozostania cicho i uważania na wszelkie drobne patyczki na ziemi była jeszcze do omówienia i przepracowania, tak brązowa szylkretka poczuła lekkie drżenie. Cała procedura wytrenowania młodej zapowiadała się na co najmniej znośną, a nawet i pokusiłaby się o bardziej optymistyczne słowo. Nie chciała jednak zapeszać. Nawet w myślach. Przed samą sobą.
Przy kolejnych przykładach stawiała bardziej na teorię. Starała się jak najdokładniej opisać wygląd danej pozycji, bo pokazywanie jej nie było równoznaczne z wyjaśnieniem, które mięśnie należało napiąć, aby nie wywalić się w trakcie polowań o własne łapy. Przepiórka bowiem pamięć miała dobrą, a także była wzrokowcem, więc radziła sobie w tych kwestiach.
— Wystarczy na dziś — stwiedziła w końcu. — Masz talent, Szafirkowa Łapo. Cieszę się, że mogłam zostać mentorką tak mądrej kotki — dodała.
Ulubiony klan? To pytanie było dla niej specyficzne, bo naturalną odpowiedzią było to miejsce, w którym się żyło. Nie zdołała jednak tego dogłębniej przeanalizować, bo ciekawość szarawej kotki była nie do powstrzymania.
— Tak, też preferuję Klan Burzy — odparła w końcu, wypuszczając z siebie oddech ulgi, bo młodsza zdawała się trochę uspokoić. — Oh, tak tak, króliki są smaczne — przyznała, bo raczej nie miała konkretnego rodzaju mięsa, który by w szczególny sposób radował jej podniebienie. — Myślę, że już możesz być całkiem szybka, ale to też kwestia twojego dorastania. Jak będziesz starsza - będziesz miała dłuższe łapy, co pozwoli osiągać ci większe prędkości. Ważna jest też jednak wytrzymałość, bo ona pozwoli ci jak najdłużej zasuwać po terenach — dodała z serdecznym uśmiech.
— Brzmi świetnie! — Ucieszyła się Szafirka, mknąc do przodu. Z boku mogłoby to wyglądać, jakby to ona prowadziła ten trening. — Idę w dobrą stronę? — spytała, gdy dzieliła je odległość już kilku króliczych skoków.
Przepiórka pokręciła głową z westchnięciem. Brakowało jej energii, by dorównać kroku córce Obserwującej Gwiazdy.
— Tak, bardzo ładnie, ale postaraj się nie oddalać — poprosiła. — Mamy naprawdę dużo czasu, nie musisz się tak spieszyć. Trening to nie zając, nie ucieknie — rzuciła, co wydawało jej się trafne w ich sytuacji.
Dotarły do wspomnianego miejsca i przyszła pora wprowadzić Szafirkową Łapę w pierwsze aspekty jej wojowniczego życia. Przepiórka starała się naśladować uczącego ją do niedawna Króliczego Nosa, aniżeli brać przykład ze swoich poprzednich mentorów z czasu Owocowego Lasu. W końcu tam była tylko stróżem, tu była bardziej na równi z innymi.
— Zaczniemy od podstaw — oznajmiła. — Zniżasz tułów do ziemi, skradasz się cicho na zgiętych łapach — mruknęła, przedstawiając pozycję. — Staraj się trzymać ogon jak najniżej, ale też nie szuraj nim bezpośrednio po ziemi. Niektóre okazy zwierzyn mają naprawdę dobry słuch i należy w ich pobliżu zachować szczególną ostrożność — dodała.
I choć jej osobiście szło to dosyć przeciętnie, tak Szafirkowa Łapa w jej oczach ruchy miała niezwykle płynne. Co prawda kwestia pozostania cicho i uważania na wszelkie drobne patyczki na ziemi była jeszcze do omówienia i przepracowania, tak brązowa szylkretka poczuła lekkie drżenie. Cała procedura wytrenowania młodej zapowiadała się na co najmniej znośną, a nawet i pokusiłaby się o bardziej optymistyczne słowo. Nie chciała jednak zapeszać. Nawet w myślach. Przed samą sobą.
Przy kolejnych przykładach stawiała bardziej na teorię. Starała się jak najdokładniej opisać wygląd danej pozycji, bo pokazywanie jej nie było równoznaczne z wyjaśnieniem, które mięśnie należało napiąć, aby nie wywalić się w trakcie polowań o własne łapy. Przepiórka bowiem pamięć miała dobrą, a także była wzrokowcem, więc radziła sobie w tych kwestiach.
— Wystarczy na dziś — stwiedziła w końcu. — Masz talent, Szafirkowa Łapo. Cieszę się, że mogłam zostać mentorką tak mądrej kotki — dodała.
***
przed ciążą Przepiórki, po akcji z Niknącym Widmem
przed ciążą Przepiórki, po akcji z Niknącym Widmem
Mysz, która umknęła między jej łapami, wpadła prosto w kończyny Szafirki. Ta z początku zdawała się zdezorientowana zaistniałą sytuacją, a gryzoń wykorzystał to na dalszą ucieczkę.
— Prędkie to i sprytne — westchnęła z żalem czekoladowa.
Żółte ślepia zerknęły na nią z zainteresowaniem, by zaraz to za ich właścicielem pozostał sam kurz.
— Ja ją dorwę, Przepiórczy Puchu! — wykrztusiła, starając się zapewne krzykiem nie wystraszyć potencjalne ofiary. — Wrócę, nim zdążysz mrugnąć!
Wojowniczka uśmiechnęła się, obserwując uważnie poczynania terminatorki. Nie zamierzała jej martwić, iż zdążyła już kilkukrotnie zmrużyć oczy przez powstały dym ze wzbitego piachu.
— Nie wątpię — przyznała, zadzierając pysk wyżej. — Dasz radę, Szafirkowa Łapo! Jesteś najlepsza — rzuciła dla motywacji.
Co prawda zabrzmiało to dosyć sztucznie, jednak intencje miała dobre. Miała na uwadze swoje pochodzenie i to, że o swoje dobre imię musi dbać do samego końca. Wytrenowanie jak najlepiej uczennicy tylko jej pomoże, tym bardziej że miała do czynienia z córką samej liderki. Budziło w niej to dodatkową presję, jednak Szafirka była tak pocieszna, że wojowniczka szybko zapominała przy niej o całym stresie.
— Prędkie to i sprytne — westchnęła z żalem czekoladowa.
Żółte ślepia zerknęły na nią z zainteresowaniem, by zaraz to za ich właścicielem pozostał sam kurz.
— Ja ją dorwę, Przepiórczy Puchu! — wykrztusiła, starając się zapewne krzykiem nie wystraszyć potencjalne ofiary. — Wrócę, nim zdążysz mrugnąć!
Wojowniczka uśmiechnęła się, obserwując uważnie poczynania terminatorki. Nie zamierzała jej martwić, iż zdążyła już kilkukrotnie zmrużyć oczy przez powstały dym ze wzbitego piachu.
— Nie wątpię — przyznała, zadzierając pysk wyżej. — Dasz radę, Szafirkowa Łapo! Jesteś najlepsza — rzuciła dla motywacji.
Co prawda zabrzmiało to dosyć sztucznie, jednak intencje miała dobre. Miała na uwadze swoje pochodzenie i to, że o swoje dobre imię musi dbać do samego końca. Wytrenowanie jak najlepiej uczennicy tylko jej pomoże, tym bardziej że miała do czynienia z córką samej liderki. Budziło w niej to dodatkową presję, jednak Szafirka była tak pocieszna, że wojowniczka szybko zapominała przy niej o całym stresie.
<Szafirko?>
[677 słów]
[677 słów]
[przyznano 7%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz