Nie był orłem. Wiedział też, że nim nie będzie. Nauka nie tyle, co była długa i męcząca, wręcz przeciwnie, Syczkowa Łapa prędko łapał nowe, prezentowane mu przez mentorkę rzeczy, lecz... wielokrotnie się bał. Polując, zawsze odwrócił jego uwagę dziwny szelest. Kiedy szarżował na niego wróg, kulił się, zamiast kontratakować. Wspinając się, coś go zatrzymywało przed sięganiem po wyższe gałęzie. Swoje lęki jednak, chcąc nie chcąc, musiał przełamywać, jeśli chciał ukończyć kiedyś swój trening. A Syczkowa Łapa zdawał sobie sprawę, jak wyglądała alternatywa dla nieumiejętnych, niesfornych uczniów.
— To dobre miejsce, by poćwiczyć to, co jeszcze kiepsko nam wychodzi — mruknęła Mroczna Wizja, stając przed świerkiem o grubym, mocarnym pniu. Syczek spojrzał w górę, przełykając głośno ślinę, gdy wzrokiem objął czubek drzewa. Nawet jeśli nie było najwyższym w lesie, i tak na myśl o tym, że będzie musiał na nie wejść, przechodziły go ciarki. — Jest tu wilgotno, ale taka pogoda, nic nie poradzimy. Zdaje mi się, że wiesz, co masz zrobić, Syczkowa Łapo — zwróciła się do niego czarna, końcówką puszystego ogona wskazując na iglaka. Czyli się nie mylił, pomyślał, wzdychając w myślach. Czuł pewien niepokój. Ilekroć wdrapał się na jakąś wysokość, zamiast dumy, czuł tylko strach przed upadkiem. Widział w głowie, jak roztrzaskuje głowę i łamie sobie kości.
Widząc, jak jej uczeń stoi nieruchomo, wymachując jedynie na boki ogonem, Mroczna Wizja podeszła do niego bliżej.
— Musisz przełamać swoje lęki. Koty wspinanie się na drzewa mają w instynkcie, jesteśmy w tym wśród zwierząt mistrzami. A gdyby coś się stało, możesz się czuć bezpieczny. Jestem tu ja i ci pomogę — zapewniała go, co dodało kocurowi otuchy. Z uniesioną nieco wyżej brodą, Syczek podszedł do pnia i położył na nim swoje łapy, czując chropowatość kory.
— Musisz go objąć silnie swoimi pazurami — instruowała go, a uczeń, zgodnie z poleceniami Mrok złapał się drzewa mocno, wbijając szpony w wilgotny świerk. Zapach mokrego drewna wypełnił całkiem jego nozdrza, kiedy wchodził wyżej.
Drzewa iglaste miały to do siebie, że o jego skórę nieustannie ocierały się ostre igły, a on sam musiał stale omijać gałązki, które wyrastały licznie ze wszystkich stron drzewa. Te najcieńsze potrafiły złamać się, kiedy tylko się o nie otarł, a te grubsze i silniejsze służyły za podpórkę. Parł przed siebie, starając się skupić wzrok na burej korze i własnych pazurach. Im mniej było gałęzi, tym pień stawał się cieńszy, a on sam słyszał z dołu głos Mrocznej Wizji, którego jednak nie rozumiał. Syczek odwrócił łeb, by spojrzeć, jak wysoko się wspiął i prawie pisnął, zsuwając się na sam dół. Był znacznie wyżej, niż się spodziewał, i niż chciał wejść! Jeszcze kilka susów, a mógłby objąć wzrokiem las z góry. O nie, nie! To było przerażające. Chciał już na dół!
Wtedy sobie zdał sprawę, że nie wie, jak zejść! Wejście nie było ani trudne, ani tak straszne, lecz zejście? Spoglądając w dół, przez jego grzbiet przechodziły dreszcze.
— Musisz zejść w ten sam sposób, jakim wszedłeś! Głową do góry, tak, jak jesteś teraz! — krzyczała do niego z dołu Mroczna Wizja, ale kocur zamarł, wpatrując się w widoki, które, choć nieco straszne, były naprawdę piękne. Jego wzrok nawet wyłapał przelatujące pustułki, przysiadające na gałęziach iglaków... Nie, musiał stąd zejść, i to jak najszybciej! Chaotycznie wywijał ciałem, próbując skopiować swoją drogę na górę, tylko że tym razem w dół. Nieraz osunęła się mu jedna z łap, przyprawiając o następny kubeł zimnego potu, jaki spływał wzdłuż jego kręgosłupa.
Ponownie nawet nie zauważył, kiedy już zeskakiwał na ziemię, mając nadzieję, że już nigdy nie będzie musiał tego powtórzyć. Stawiając na ziemi stopy, poczuł się znów bezpiecznie i odetchnął z ulgą.
— Dobrze ci poszło. Widzisz, ile można zdziałać, kiedy pokonuje się strach? — pochwaliła go mistrzyni.
— Dziękuję — bąknął cicho, nadal czując w łapach nieprzyjemne mrowienie.
<Mroczna Wizjo?>
[610 słów, wspinaczka na drzewa]
[przyznano 12% + 5%]
Naprawdę piękne i motywujące opowiadanie! Twoje opisy są bardzo realistyczne, a emocje Syczkowej Łapy wręcz namacalne. Widać, jak wiele wysiłku wkłada w pokonywanie swoich strachów i jak ważna jest dla niego pomoc mentorki. Każdy krok Syczka to krok w stronę odwagi i pewności siebie. Czekam na dalsze przygody tej postaci!
OdpowiedzUsuń