BLOGOWE WIEŚCI

BLOGOWE WIEŚCI





W Klanie Burzy

Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.

W Klanie Klifu

Do klanu szczęśliwie (chociaż zależy kogo się o to zapyta) powróciła zaginiona medyczka, Liściaste Futro. Niestety nawet jej obecność nie mogła powstrzymać ani katastrofy, jaką była szalejąca podczas Pory Nagich Liści epidemia zielonego kaszlu, ani utraty jednego z żyć przez Srokoszową Gwiazdę na zgromadzeniu. Aktualnie osłabieni klifiacy próbują podnieść się na łapy i zapomnieć o katastrofie.

W Klanie Nocy

Po ucieczce Kawczego Serca razem z Płotkową Łapą coraz więcej kotów jest otwarcie niezadowolonych z aktualnie trwającej władzy i dyskryminacji wobec osobników o czekoladowym futrze. Słychać śmielsze głosy, głównie młodych kotów, negatywnie wyrażające się o Sroczej Gwieździe i jej rodzinie. Niedługo później jednak dochodzi do tragedii. Błotnista Plama zabiła dwa koty - Nawałnicową Łapę, który po śmierci otrzymał nowe imię, Nawałnicowy Ryk oraz Okraszoną Polanę. Oprócz tego zraniła Czapli Taniec i podjęła się próby zamordowania kocięcia, Zmierzchu, czemu jednak zapobiegła ich liderka, rzucając się na czekoladową i zagryzając ją. Po oględzinach Strzyżykowy Promyk wyjaśnia dyskretnie przywódczyni i swoim uczennicom co wywołało tak nagłą zmianę w lękliwej kotce. Choroba, jaką im przedstawia, brzmi jak przekleństwo od Klanu Gwiazdy, obejmujące ciało, serce i duszę chorego, do tego będąca silnie zaraźliwa. Następnego poranka Srocza Gwiazda ogłasza i przestrzega wojowników przed tajemniczą klątwą, wyjaśniając przy tym na co powinni zwracać uwagę, aby jak najszybciej wykryć zarażonego.

W Klanie Wilka

Cisowa Łapa zostaje nową medyczką, przyjmując imię Cisowe Tchnienie. Niedługo przed tym, do wilczaków dołącza Puszcza - młoda samotniczka, która wraz z trójką swojego silnego potomstwa zasila szeregi klanu. Niestety, są to jedynie dwie pojedyncze kropla pozytywności, w morzu nieszczęść, w jakim tonie Klan Wilka. Oprócz śmierci Bieliczego Pióra, będącej matką kultu, podczas dzikiej burzy dochodzi do kolejnej tragedii - spłonięcia wierzby, rosnącej samotnie na małej wysepce, zwanej Wierzbową Zatoczką. Parę kotów zmienia swoje stanowiska - Biała Łapa, po wygranym pojedynku z Pokrzywową Łapą, zyskuje imię Zabielone Spojrzenie, natomiast trójka najsędziwszych wojowników w Klanie Wilka przenosi się do legowiska starszyzny. Są nimi Szczurzy Cień, Chryzantemowa Krew i Ważkowe Skrzydło.

W Owocowym Lesie

Żałoba jest ostatnio wszechobecna. Lawina śmierci zaczęła się od odejścia Jarząb, z czasem tylko przybierając na prędkości. W wymiarze ducha znalazła się niedługo później główna medyczka, Witka, tym samym przekazując rolę dbania o zdrowie społeczności Murmur i jej uczniowi Porankowi. Po tygodniach spokoju, kolejna osoba straciła życie, tym razem w drastyczny sposób. Podczas patrolu granicznego napotkano na spuszczonego psa, który od razu rzucił się w pogoń za grupą. Każdy członek zwiadu zdążył w porę wskoczyć na drzewa, jednak przez pośpiech Skrzyp poślizgnął się i spadł z wysokości, tym samym łamiąc sobie łapy. Wojownik nie miał szans w starciu ze szczękami agresora. Obecność kłusowników także boleśnie dała się we znaki, gdy jeden z nich postrzelił zastępczynię na oczach Daglezjowowej Igły. Sadzawka niestety nie wygrała ciężkiej walki o życie. Rozpaczona śmiercią przyjaciółki liderka wybuchła, najpierw wyżywając się medyczce, a później także na reszcie społeczności. Na samym końcu w szale oskarżyła Lśniącą Tęczę o zamach, dzięki Wszechmatce powstrzymana i z pozoru uspokojona przez Świergot. Wieści o nowym zastępcy nadal na razie nie słychać...

W Betonowym Świecie

nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.

MIOTY

Mioty



Miot w Klanie Klifu!
(dwa wolne miejsca!)

Miot w Klanie Wilka!
(brak wolnych miejsc!)

Nowe mutacje w zakładce "Cechy Specjalne i Mutacje"! | Zmiana pory roku już 22 września, pamiętajcie, żeby wyleczyć swoje kotki!

09 lipca 2024

Od Pszczółki (Pszczelej Łapy)

*Przed egzekucją Widma*

 Życie wydawało się bajką, a przynajmniej tak myślała na początku kocica. Dopiero z każdym następnym dniem zaczęła zauważać rysy, który zamieniały się w pęknięcia, aby na końcu zawalić cały obrazek, który zbudowała sobie w głowie kotka. Kot, który nie należał do ich rodziny, mógł ją nazwać idealną. Kochająca matka, aktywny w życiu kociąt ojciec i rodzeństwo, które pałało energią. Ale to była tylko maska, pod którą kryła się brzydka prawda. Właśnie siedziała z ojcem w żłobku, przerzucając pomiędzy sobą kulkę mchu, którą wypatrzyła wcześniej. Taka nieznacząca zabawa, która doprowadziła do niemiłej rozmowy.
 - Tato, tato! - Wyrwała się wreszcie kocica, jakby wcześniej rozmyślała, co powiedzieć do czarnego kocura. - Rozmawiałam z Pszenicą i powiedziała mi, że moje futerko wygląda cudnie, a może wyglądać jeszcze lepiej, gdy przestroje je kwiatkami. Czy możemy iść je zabrać? Bardzo chciałabym wyglądać ładnie w oczach Pszenicy. - Po jej słowach mogła od razu zorientować się, że jej ojciec nie przyjął ich dobrze. Pod swoją prawą łapą trzymał mech, którym przed chwilą się bawili, a swój wzrok wbijał prosto w kremową kotkę.
 - Nie nazywaj mnie tak. Jestem Widmo, a nie jakiś tata bądź ojciec. - Rzucił tylko wojownik, na co ta położyła swe uszy. - Po drugie, czemu zwracasz się do siebie źle? Jesteś kocurem, więc zwracaj się odnośnie siebie jako kocur.
 - Ale…- Zaczęła Pszczółka, jednak przerwał jej Niknące Widmo.
 - Kocurem. I nic tego nie zmieni. Powinieneś cieszyć się z tego, że jesteś taki jak ja, a nie udawać, że jesteś inny, jak to robi Rumianek. Nie mów, że właśnie od niej wziąłeś to dziwne zachowanie, bo jeśli tak, to będę zmuszony do przypomnienia Ci, jak poprawnie się odzywać.
 - Nie, nie, nie! Wszystko rozumiem ojcz-... Widmo. - Powiedziała od razu, jakoby wcześniejsze słowa przyniosły jej tylko strach, co sprawiło, że na pysku dymnego kocura pojawił się lekki uśmiech.
 - Dobrze. Nie chcę, abyś się okłamywał, jak to robi Rumianek lub Gradowy Sztorm. Wiesz dobrze, że to tylko przynosi złe konsekwencje. - Łapą popchnął mech w stronę kremowego kociaka, tak by ten wylądował przed nią. - Wiesz, nie mogę się doczekać aż ty i Ważka dorośniecie. Mogę wtedy zabrać was za obóz i nauczyć wszystkich potrzebnych umiejętności. Jestem pewien, że będziecie się cieszyć z nauki ze mną bardziej niż z waszymi mentorami. A tym bardziej, jeśli waszych mentorów dobierze wam Różana Przełęcz czy Sójczy Szczyt. Jeszcze wylądujecie u łap takiego kogoś jak Lwia Paszcza i co zrobicie? Nic, bo nawet jeśli będziecie obdzierani z futra, to nikt nawet nie spojrzy na was, a tym bardziej pomoże. Dlatego właśnie ze wszystkimi problemami masz przychodzić do mnie i tylko do mnie. Zrozumiałeś Pszczółko?
 - Oczywiście Widmo. Wszystko zrozumiałem. - Odezwał się cicho kociak. Nie chciała denerwować bardziej ojca, gdy ten był w dobrym humorze. Jeszcze tylko brakowało jego gniewu tego dnia. Nagle zauważyła ona rude futro zbliżające się do niej szybko. Nim zdążyła odwrócić swój pysk w kierunku, zbliżającego się kocura, została powalona przez niego na ziemię. Pisnęła cicho, co tylko przyniosło śmiech Ważki.
- Cykoria nie chcę się bawić ze mną w bitwę, więc zostajesz mi ty. - Powiedział jej brat, po czym lekko wbił swoje kły w ucho kremowej kotki, co ponownie przyniosło jej pisk. Jednak nikt się nie przejął tym zachowaniem, a bardziej nie przejął się tym dymny wojownik, który siedział blisko nich. Jakoby cieszył się, że kociaki, a bardziej Ważka, wybrał taką zabawę niż inną. Wszystko wyglądało jak zwykła zabawa kociaków, jednak kremowej kotce ani trochę się to nie podobało.

*****
*Przed karą Małej Koszatniczki*

 Mama zmieniła się, od kiedy Widmo zniknął. Tej nocy obudziły go krzyki kotów, a gdy zapytał mamy, co się dzieje, ta zignorowała jej pytanie, wbijając swój wzrok w wyjście ze żłobka. Już to jej się nie podobało. A później było tylko gorzej. Cykoria, Pszenica i Brzęczkowy Trel zniknęli ze żłobka, zostawiając ją, jej rodzeństwo i Koszatniczkę samą. Za każdym razem, gdy otwierała oczy, bała się, że mama ją okrzyczy, mimo iż nic złego nie zrobiła. Była przecież przeklęta, a przynajmniej tak mówiła o niej mama. Ona i Ważka byli jej przekleństwem zesłanym przez Klan Gwiazdy. Dlaczego? Kocica nie mogła stwierdzić. Nornica stała się ulubieńcem królowej i to mógł zauważyć każdy, który przynajmniej raz do nich zawitał. Gdy córka Małej Koszatniczki zawsze była zadbana, jej futro co chwilę było układane przez starszą, to Pszczółka i Ważka byli tego przeciwieństwem. Czemu mama ich nie lubiła? Co zrobili, aby zasłużyć na to traktowanie? Mieli przeprosić za coś? Jeśli tak, to kocica zrobiłaby to od razu, aby wrócić do łask królowej, jednak nie wiedziała, za co miałaby przepraszać.
 Drugą rzeczą, która leżała jej na sercu, to była jej rozmowa z Koszatniczką, która odbyła się któregoś poranka. Udało jej się złapać mamę w dobrym humorze, a Nornica jeszcze spała. Był to moment idealny, którego nie zamierzała zmarnować. Powiedziała ona mamie o swoich zmartwieniach odnośnie ojca i niej, a ta zdawała się jej nie słuchać. Jakby ignorowała problemy, o których kocica mówiła. Dopiero kiedy napomknęła o swoich problemach z płcią, kocica spuściła na nią swój wzrok, po czym wyśmiała ją. Powtórzyła słowa Widma prawie bezbłędnie. Do oczu kociaka zaczęły napływać łzy, gdy usłyszała, że nigdy nie będzie kotką, a ten głupi pomysł ma sobie wybić z głowy. Szybko uciekła od Małej Koszatniczki i pobiegła do rogu żłobka, gdzie słowa jej matki nie mogły ją dosięgnąć, a przynajmniej tak myślała.

*****

 Potok łez leciał z pomarańczowych oczu kociaka. Mimo iż chciała go przerwać, zaciskając swe oczy, to nie przyniosło to pożądanych skutków. Czemu wszystko, co złe musiało się jej przytrafiać? Czym zawiniła u Klanu Gwiazdy? Stała się klątwą Klanu Burzy i każdy to wiedział. Wiedziała, że koty z tego klanu patrzą na nią jako córkę Widma, mama robiła podobnie. Widziała, jak Szepcząca Pustka posyłał jej złe spojrzenia, gdy ta choćby zrobiła krok w stronę kociąt Przepiórczego Puchu.
 Dzień zapowiadał się dobrze, a nawet królowa była spokojniejsza niż zwykle. Aż do momentu, gdy nie zaatakowała ona Pszczółki. Ból rozniósł się po jej całym pysku, a szkarłatna substancja zaczęła ciec jej z rany, którą utworzyła jej mama. Nie rozumiała czemu ta, to zrobiła. Na całe szczęście Koszatniczka została od niej odciągnięta, nim zdążyła wyrządzić więcej krzywd, a ona zabrana przez cynamonowego kota do legowiska medyka. Zajęła się nią Liliowa Łapa i z pomocą jakichś ziół oraz pajęczyn zatamowała krwawienie jej rany. Według jej słów teraz Pszczółka miała odpocząć w jej legowisku, a później powrócić do żłobka. Takim sposobem została uwięziona u medyka przez dłuższy czas. Widziała, jak koty przychodzą do medyczki, tym samym rzucając na nią wzrok pogardy. Wiedziała, że nie chcieli jej tu widzieć tak samo, jak sama główna medyczka, która na widok kremowej kocicy w jej legowisku spanikowała. Przez te dni widziała jak do medyka, zawitała Ziębi Trel wraz z Nagietkowym Wschodem, jak i sama jej siostra, która została przyprowadzona przez Liliową Łapę.
 Czas leciał szybko, a co za tym szło, zbliżał się jej powrót do żłobka. Coś, czego obawiała się bardziej niż chciała do tego przyznać. Jak zareaguje Nornica i Ważka na jej powrót? Przecież ta dwójka kotów jej nie lubiła. Jak zareaguje Przepiórczy Puch, która miała się nimi zająć? Już widział zły wzrok Szepczącej Pustki, gdy ten przyjdzie odwiedzić swe kocięta. Dobrze wiedziała, że ten nie lubi jej towarzystwa tym bardziej, gdy znajdowała się blisko jej partnerki lub jego pociech. Widziała dobrze jego zły wzrok, gdy próbowała ona porozmawiać z Skowronkiem, co zakończyło się na tym, że pożegnała się ona szybko z towarzyszem rozmowy i zniknęła z jego pola widzenia. To było jej ulubionym sposobem zakończenia rozmów. Mogła zniknąć od rozmówcy i najlepiej mu się ponownie nie pokazywać, co z czasem było wręcz niemożliwe.
 Postawiła jedną łapę w żłobku, a od razu padł na nią wzrok jego brata. Ruda kulka wbiła w nią swoje pomarańczowe ślepia, jakoby w głowie ustawiał sobie plan działania. Zawsze to ona była tym, do kogo zwracał się Ważka. Może dlatego, że była jedynym kotem, który wpasowywał się w jego poglądy i był jego aktualną rodziną? Możliwe. Jego brat, od kiedy tylko Pszczółka pamiętała, nie pałał do kotek, więc Nornica i Koszatniczka odpadały. Do tego ich ojciec już od kilku księżyców wąchał kwiatki od spodu, a przynajmniej tak mówiła mama, gdy Widmo nagle zniknął. Na kocicę bardzo wpłynęło zniknięcie kocura, co można było zauważyć na pierwszy rzut oka. Mimo iż z początku nie chciała im nic zrobić, zachowywała się bardziej jak nadopiekuńcza matka, jednak wszystko z czasem zaczęło się to łamać. Rudy kocur pojawił się u jej boku, a ta była zmuszona wsłuchiwać się w jego słowa. Nie miała do nikogo innego iść. Gdyby zbliżyła się nawet o krok do nowych kociaków, to zostałaby zjedzona przez liliowego kocura, który co krok pokazywał niechęci do niej. Z drugiej strony była Nornica, z którą ta nie chciała rozmawiać, więc pozostawiał jej tylko brat.

*****

 Nadszedł wreszcie dzień ich mianowania. Ukończyli oni 6 księżyców, co oznaczało, że dostaną oni mentorów. Stresowała ją cała ta sytuacja. A co jeśli jej zostanie przypisany zły mentor i spełni się, co powiedział kiedyś do niej Widmo? Nikt przecież nie lubił ich w klanie, nawet sama Mała Koszatniczka nazwała ich przeklętymi, nim została wtrącona do dołu. Dlaczego więc mieliby ich traktować z jakimkolwiek szacunkiem? Sama blizna na pysku Pszczółki była tego dowodem. Siedziała właśnie obok Nornicy, gdy ta układała futro po raz dziesiąty, aby wyglądać idealnie na ceremonię. Nie rozumiała jej, jednak nie miała chęci jej tego wypominać. Nie potrzebowała następnej kłótni przed ich mianowaniem, jeszcze tego im brakowało. Kremowa kocica siedziała w ciszy, spoglądając na obóz rozciągający się przed jej oczami, jakby czekała na zawołanie Obserwującej Gwiazdy. Brązowe oczy kotki padły na nią, gdy jej siostra skończyła układać swoje futro.
 - Co tak czekasz, aż usłyszysz swoje imię? Dobrze wiesz, że gdyby prawo nie nakazywało mianowania Cię, to nigdy byś nie dostąpił tego zaszczytu. - Przerwała wreszcie ciszę kocica. - Jestem pewna, że kogokolwiek da Ci Obserwująca Gwiazda na mentora, to spierze Ci tyłek tak, że będziesz błagać, by trafić do dziury zamiast matki. Ty i Ważka nie zasługujecie na nic, co macie dostać. Powinieneś dziękować Przepiórczemu Puchowi, że nie wyrzuciła Cię jeszcze ze żłobka. - Zaśmiała się cicho, po czym trąciła swoją towarzyszkę łapą w bok. - W przeciwieństwie do was, ja zasługuje na dobrą mentorkę. Jestem pewna, że sama przywódczyni wybierze się na mego mentora, a przynajmniej wybierze na to miejsce dobrze wyszkoloną wojowniczkę. Jeszcze mi brakuje, aby jakiś kocur latał wokół mnie. Ble.
 Pszczółka, jednak nie odpowiedziała na zaczepki siostry, jakoby ich nie słyszała, co tylko zdenerwowało kocicę. Nim ta zdążyła cokolwiek powiedzieć, po obozie rozległ się głos przywódczyni wołającej na spotkanie klanu, a ów kotka ukazała się w oknie wieży. Nornica od razu zerwała się z miejsca i ruszyła ku tłumowi, który powoli zaczynał się zbierać. Za nią ruszyła kremowa kocica, a po chwili dołączył do nich również Ważka. Siedzieli lekko przed tłumem kotów i obok siebie, a bardziej obok pręgowanego kocięcia, które rozdzielało tę dwójkę od siebie. Gdyby nie ona, to z pewnością oni rzuciliby się sobie do gardeł.
 - Nornico, Ważko i Pszczółko, skończyliście sześć księżyców i nadszedł czas, abyście zostali uczniami. - Zaczęła tortie, wbijając swój wzrok w trójkę kociąt pod nią. Po chwili jej wzrok padł na rudego kociaka. - Ważko, od tego dnia, aż do otrzymania imienia wojownika, będziesz nazywać się Ważkowa Łapa. Twoim mentorem zostanie Srebrzysty Nów. - Przerwała, a wzrok przerzuciła na siostrę kremowej kotki. - Nornico, od tego dnia, aż do otrzymania imienia wojownika, będziesz nazywać się Nornicowa Łapa, a twoim mentorem zostanie Piaszczysta Zamieć. Piaszczysta Zamiecio i Srebrzysty Nowiu, jesteście gotowi do szkolenia własnego ucznia. Otrzymaliście od swoich mentorów, Różanej Przełęczy i Zwiędłego Hiacynta doskonałe szkolenie i sądzę, że przekażecie Ważkowej Łapie i Nornicowej Łapie całą swoją wiedzę.
 Wraz z wypowiedzianymi słowami, kocica mogła zauważyć, jak z pyska Nornicy znika uśmiech, który z każdą chwilą zamienia się w grymas niezadowolenia. Nie tego oczekiwała kocica, nie tego chciała. Według jej wcześniejszych słów miała otrzymać ona kotkę na mentorkę, a nie jakiegoś kocura zastępcę. Mimo iż chciała ona krzyczeć i protestować, to zamilkła, a swój zły wzrok wbiła w kotkę nad nią, jakby miało to nagle zmienić jej decyzje. Jednak w głowie Pszczółki znajdowało się coś innego. A co z nią? Żmija zapomniała o niej? Nie mogła, przecież przywołała jej imię na samym początku. Po dłuższej chwili wzrok żółtych ślepi padł prosto na nią, jakby przywódczyni umiała czytać jej w myślach.
 - Pszczółko, od tego dnia, aż do otrzymania imienia wojownika, będziesz nazywać się Pszczela Łapa, a twym mentorem zostanę ja sama.
 Wybór jej mentora przez Obserwującą Żmije zdziwił ją bardzo. Ona miała mieć samą przywódczynię na mentorkę? Nie, nie mogła. Nie zasłużyła, żeby nawet stać obok kocicy, a tym bardziej pobierać od niej nauki, a przypominał jej o tym wzrok Nornicy, która chciała wywiercić nim w jej głowie dziurę. Chwilę później cała trójka zetknęła się nosami z wcześniej wyznaczonymi mentorami. To chyba był pierwszy moment, w którym mała kocica była stanąć tak blisko kogoś sprawującego władzę w Klanie Burzy. Nagle koty zaczęły wykrzykiwać nowe imiona uczniów, chociaż w ich głosach kotka mogła usłyszeć, że robili to niechętnie. Jakby dalej nie przyjmowali do wiadomości, że trójka kociąt Widma dalej przebywała w Klanie Burzy, co zasmuciło lekko nowo mianowaną uczennicę. Czy nigdy nie zostanie zaakceptowana jako prawdziwa członkini klanu? Koty rozeszły się w swoje strony, a Obserwująca Gwiazda dała znak ogonem Pszczółce, by ta poszła za nią. Odeszły w miejsce, gdzie nie było za dużo kotów, siadając przy jednej ze ścian Skruszonej Wieży.
 - Witam Cię jako mojego nowego ucznia, Pszczela Łapo. - Zwróciła się przyjaźnie do kotki z uśmiechem na pysku, nie za szerokim, ale również nie nieśmiałym, wyraźnie widocznym.
 - To dla mnie wielki zaszczyt. Nie sądzę, że zasłużyłem, aby uczyła mnie sama przywódczyni klanu. - Zaczęła, plątając się we własnych słowach. Nie wiedziała co powiedzieć. Nie myślała, iż dostanie takiego mentora. Liczyła, że Żmija przydzieli jej jakiegoś wojownika, o którym ta pierwszy raz by słyszała. - Nie zasłużyłem, aby nawet stać obok Ciebie, a tym bardziej być twoim uczniem. To była niespodziewana decyzja z twej strony.
 - Jeśli idziemy takim tokiem rozumowania, to żadne kocię nie jest w stanie zasłużyć na porządnego mentora. W końcu tym, co głównie robicie przed zaczęciem szkolenia, jest siedzenie, jedzenie, zabawa czy rozmowy ze starszymi członkami klanu. Dopiero teraz zaczyna się wasza droga do wyższych rzeczy, Pszczela Łapo. - Wyjaśniła, dalej miłym tonem. - A ja mam zamiar pomóc Ci ją zacząć, najlepiej jak mogę.
 - Wiem, o co Ci chodzi, jednak nie to miałem na myśli… Chodziło mi o… - Próbowała ułożyć ładnie słowa. - Nikt nie patrzy na mnie przychylnie, a nawet sama mama uważa mnie za klątwę. Nie sądziłem, że taki ktoś ważny jak ty, postanowi przyjąć takie przekleństwo jako ucznia.
 - Bynajmniej nie jesteś przekleństwem, Pszczela Łapo. Nie przejmuj się spojrzeniami innych wojowników. Postrzegając Cię w ten sposób, nakładają sobie liście na oczy i tracą wiele. - Stwierdziła pocieszającym, acz pewnym siebie tonem, który nabrał nieco powagi, choć dalej uśmiechała się do swej uczennicy.
 - Ale jak mam się nie przejmować, gdy wszyscy w Klanie Burzy obdarzają mnie tym wzrokiem. Nawet sama mama próbowała mi zrobić krzywdę! - Do oczu młodszej kocicy napłynęły łzy. Cały ten stres związany ze zdaniem innych kotów powrócił i uderzył ją z wielką siłą. Zrobiła ona krok w tył, oddalając się od kocicy. - Nikt mnie tu nie chcę, bo jestem przekleństwem tego klanu. Klątwą, która spadła na ten klan. Sprowadzam tylko same nieszczęścia. - Obserwująca Gwiazda, widząc smutek kotki, przybrała zmartwioną minę.
 - Wiem, że to, co Cię spotkało, było okropne. Ale twoja matka Ci już nie zagraża, dopilnowałam tego. Zdaję sobie też sprawę, że nie przejmowanie się innymi w tej sytuacji jest ciężkie, może nawet i nie całkiem możliwe. Ale musisz się postarać ich ignorować, do czasu, aż część z nich przejrzy na oczy. I nie jest tak, że nikt Cię tu nie chce. A co ze mną, hę? - Zapytała, uśmiechając się lekko. - Tak samo, jak ja również Piaszczysta Zamieć uważa, że nie zasługujesz na potępienie, a bynajmniej na bycie nazywanym "klątwą". I znajdzie się jeszcze wiele kotów myślących tak samo.
 - Chcesz mnie tutaj…? - Zapytała, ściszając swój głos. - Nawet po tym, co zrobił mój tat-... Widmo? Piaskowa Zamieć nie może mnie tu chcieć, Widmo skrzywdził jego rodzinę, więc nie może mnie lubić.
 - Oczywiście. Przecież działania twego ojca nie świadczą o tobie. Co prawda to prawda, że go poznaliście i dobrze pamiętacie, część kotów uważa, iż coś udało mu się wam przez to złego przekazać, ale to dalej nic o was nie świadczy. Żyliście z nim przecież ledwo jeden księżyc, to mało. Nie skłamałabym Ci w sprawie Piaszczystej Zamieci, Pszczela Łapo. On naprawdę nie ma wam tego za złe. Dlatego właśnie twoja siostra dostała go na mentora. Tak, wasz ojciec zabił jego dwie siostry, ale mój zastępca wie, że ocenianie kotów po rodzinie jest złe, również z własnego doświadczenia. Zdradzić ci coś? - Zapytała koteczkę.
 - Może sam Piaskowa Zamieć nie rzuca w moją stronę złych spojrzeń, to każdy z jego rodziny już tak. Założyłem, że jak reszta rodziny, darzy nas tym dziwnym uczuciem i nie chce nas tu... - Przyznała się niechętnie kotka. - Co chcesz mi zdradzić Obserwująca Gwiazdo?
 - Piaszczysta Zamieć miał podobne problemy, co ty w młodości. Oczywiście, jego rodzice nie okazali się mordercami liderów i obecnie są jednymi z naszych starszych, ale praprababcia Piaska zrobiła rzeczy gorsze niż nawet twój ojciec. Po tym, jak w jej łapy wpadła władza stała się tyranką, której działania odcisnęły piętno na Klanie Burzy tak głębokie, że do dzisiaj jego skutki są widoczne. Piaskowa Gwiazda, przed zostaniem liderką zwana Piaskową Ścieżką, już na początku swych rządów zaczęła nakładać więcej pracy na koty bez rudego czy kremowego w futrze, nadając im również za niewielkie przewinienia częściej kary. Niedługo potem przerodziło się to w otwartą dyskryminację nierudych kotów, obrażanie ich na każdym kroku, a nawet każde niepowodzenie, a zwłaszcza sprzeciwienie się temu stanowi rzeczy kończyło się źle dla kota, który śmiał się odezwać. Nawet brutalną śmiercią. Piasek został po niej nazwany i wygląda praktycznie tak samo, jak ona. Gdy się urodził część kotów, która widziała ją na własne oczy, dalej żyła - i była nim przerażona tak samo, jak wiele innych członków klanu, bo nawet oni byli w stanie dostrzec podobieństwo oraz zacząć się go bać i nienawidzić na raz. Ale Piasek był inny, różnił się od Piaskowej Gwiazdy charakterem ogromnie. I mimo krzywych spojrzeń, mimo tego, że jego mentor się nad nim znęcał podczas treningów za jego wygląd i pochodzenie, przetrwał to wszystko. I rozkwitł, a Klan go docenił, bo dostrzegł w nim to, kim naprawdę był - lojalnym, miłym, dobrym, pomocnym wojownikiem, który chciał jedynie zmazać z ich oczu swą praprababcię. I mu się to udało. Poza twoim rodzeństwem jest on osobą, która w tej sytuacji najlepiej może Cię zrozumieć. - Wytłumaczyła jej całą historię zastępcy, w której Pszczela Łapa zdążyła się zgubić już kilka razy. Była zagmatwana, a móżdżek kocicy nie mógł jeszcze przyswoić wszystkich informacji. Słowa przywódczyni nie mogły być kłamstwem, jednak ona nie mogła uwierzyć, że ktoś taki jak Piaskowa Zamieć tego doświadczył. Wydawało się to nierealne.
 - A czy jego mentorką nie była sama Pani Różana Przełęcz? Sama o tym powiedziałaś, a wspomniałaś, że mentor go prześladował. Pani Róża też była dla niego niemiła? - Zapytała kotka. Pamiętała, że Róża była przywódczynią, jednak samej tej osobowości nie poznała, nim ta zmarła i zaczęło się to wszystko. Nie sądziła, że sama przywódczyni by do tego dopuściła, jednak jak usłyszała, Klan Burzy miał niezbyt najlepszą historię z przywódcami. - Jeśli przeżył on to samo co my, to czemu tu został? Nikt go tu nie chciał, a dalej jest w Klanie Burzy.
 - Dawniej jego mentorem był Tropiący Szlak, ale po jakimś czasie Piaszczysta Zamieć zgłosił się z tym do Różanej Przełęczy i to ona została jego mentorką, by nie musiał już z nim trenować. - Stwierdziła. - Szczerze? To nie do końca wiem, co zrobiła z jego zachowaniem wewnętrznie, bo żadnego ogłoszenia nie wydała. Chciała go jego rodzina i miał paru przyjaciół i to oraz jego determinacja go tutaj utrzymały mimo tego, co zrobił mu Tropiący Szlak i jak zachowywały się wobec niego inne koty. I tak jak mówiłam, został szanowanym wojownikiem, a potem moim zastępcą. Pozostał w Klanie Burzy tutaj, bo chciał walczyć. I dobrze zrobił, bo sobie to wszystko, co teraz ma wywalczył i pokonał to, co się za nim ciągnęło. I sądzę, że jeśli tylko się postarasz i tobie to się uda.
 - To jest bardzo skomplikowane… - Powiedziała kremowa kocica. Piaszczysta Zamieć różnił się od nich znacząco i teraz mogła to stwierdzić. Chciała go tu rodzina, a tę trójkę wszyscy bliscy odrzucili. Ich rodziną był Widmo i Koszatniczka, z których pierwszy leżał martwy, a druga siedziała w dole, chcąc mu zrobić krzywdę. Zostało jej tylko rodzeństwo, które niezbyt ją lubiło. Nornica wyśmiewała go i jego brata za to, że byli kocurami, a Ważka nazywał Pszczółkę beksą. Z pewnością nie tak powinna wyglądać prawdziwa rodzina. - Chyba powinna-... powinienem wrócić do mojego rodzeństwa i zapytać o ich mentorów. Ale i tak dziękuje za podzielenie się tym ze mną.
 Obserwująca Gwiazda zdawała się przez moment obserwować uważnie swą uczennicę, wbijając w nią spojrzenie swych skośnych zmrużonych ślipi, a jej mimika pyska, mimo iż dalej widniał na nim pewien uśmiech, zdawała się być równie przenikliwa, co jej spojrzenie, nim znów jej pysk, jak i wzrok nie powróciły do podobnego wyrazu co wcześniej.
 - Nie ma za co, Pszczela Łapo. Do zobaczenia na jutrzejszym treningu. - Miauknęła przywódczyni, gdy ta zaczęła od niej odchodzić. Jutrzejszym treningu? Czyli zobaczą się ponownie szybko. Było niby to czymś normalnym, bo to właśnie ta kocica została jej mentorką, jednak dla Pszczółki była to przerażająca wiadomość. Musiała zobaczyć się z przywódczynią i spędzić z nią samotnie więcej czasu. Zmierzając do swojego nowego legowiska, spotkała Nornicową Łapę, która zaraz znalazła się u jej boku. Coś od niej chciała i tyle mogła stwierdzić.
 - Hej Pszczółko. Wytrzyj te łzy, bo wyglądasz, jakbyś wpadł właśnie do dziury z matką, a ja nie mogę pokazywać się z takim osobnikiem. - Powiedziała kocica, skanując ją od góry do dołu. - Potrzebuje Cię. Pomożesz mi w małej sprawie związanej z mentorem. Muszę doprowadzić do jego zmiany, a ty masz mi zawsze przytakiwać. Zrozumiałeś?
 - Ale Obserwująca Gwiazda mi powiedziała, że Piaszczysta Zamieć może zrozumieć sytuację, w jakiej się znajdujemy. Podobno przeżył coś podobnego i wie… - Zaczęła kremowa uczennica, jednak jej wypowiedź została przerwana jej przez siostrę.
 - Ale Piaskowa Zamieć ma pchły! Wiem, że takie stworzenia kocurom bardzo pasują, ale ja nie jestem jak wy, obrzydliwe kocury. On nie może mnie szkolić i ja wiem jak zmienić zdanie przywódczyni o tym. A ty musisz mi pomóc, bo inaczej powiem wszystkim, jakim dziwakiem jesteś. Żeby uważać się za kotkę, nie rozśmieszaj mnie. Gdy reszta się dowie, to z pewnością wyrzucą Cię z tego klanu do rzeki.
 - Nie jestem dziwadłem! Nie mów tak. - Rzuciła kotka, zmierzając głębiej w legowisko, chcąc odejść od swej siostry. Jednak ta podążyła za nią.
 - Ale jesteś i kiedy dowie się o tym Obserwująca Gwiazda lub Ważka, to dokończą to, co planowała Ci zrobić mama. Dlatego powinieneś dopilnować, aby tak się nie stało i mi pomóc. Ja wiem, że Piaskowa Zamieć bardziej pasuje jako twój mentor, oboje macie kremowe futro i problemy ze sobą i futrem. Jakby świat podpowiadał wam, że pasujecie idealnie. Tylko gdyby jeszcze zobaczyła to przywódczyni, to było cudnie. Ona powinna szkolić MNIE, a nie jakąś kremową kulkę futra. - Wzięła ona głęboki oddech, po czym swe oczy wbiła w uczennicę. - Ważka udał się na trening lub cokolwiek, więc zostałeś ze mną. Teraz słuchaj, bo powtarzać się nie będę.
 Teraz nie było z tego wyjścia. Została uwięziona z Nornicową Łapą i wpleciona w jej idealny plan, a przynajmniej tak nazywała go kocica. Nie rozumiała czemu to właśnie ona miała być kotem, który jej pomoże? Przecież Nornica nawet nie miała z nim żadnego treningu, a już chciała się go pozbyć. W co ona się wpakowała?

*****

 Gdyby mogła, to nie szłaby teraz obok Nornicowej Łapy, jednak Piaskowa Zamieć i Obserwująca Gwiazda zdecydowali się na wspólny trening. Nie miała nic do powiedzenia. Brązowe oczy jej siostry wbijały się w nią, jakby miały ochotę przewiercić przez nią dziurę. Zmierzyli w stronę granicy z Klanem Wilka. Mieli tam zapoznać się z terenem, który zdecydowanie różnił się od tego, który w większości należał ich terenów, a przynajmniej tak powiedziała jej mentorka, co zaciekawiło kocicę. Większość ziemi należącej do jej klanu to były łąki, więc czemu miał on w posiadaniu coś odwrotnego? Tego pewnie przekona się, kiedy tam dojdą, jednak już teraz zagnieździło jej się to w głowie. Nagle poczuła, że jej szylkretowa siostra uderza ją lekko bok, przez co zwróciła swój wzrok w jej kierunku. Czegoś znowu od niej chciała i mogła przyrzec, że nie odczepi się od niej, póki ta nie umrze.
 - Pszczela Łapo. Miałeś przemyśleć moją wymianę, a ja dalej nie otrzymałam odpowiedzi. - Uczennica ściszyła głos, aby przypadkiem pozostała dwójka kotów jej nie usłyszała. - Dobrze wiesz, że zależy mi na szybkiej odpowiedzi.
 - Nie zdecyduje się w kilka dni. Potrzebuje czasu. - Odpowiedziała cicho kocica. - I tak pewnie zmusisz mnie do tego, nawet gdy powiem nie.
 - Wreszcie myślisz dobrze Pszczółko! Jak przystało na takiego kocura. Dlatego też, po co czekać? Możesz od razu dać mi pozytywną odpowiedź i nie doprowadzić do niemiłej konfrontacji. Wszyscy będą zadowoleni.
 - Ale nawet nie wiesz, czy… - Zaczęła, jednak przerwała jej siostra, która od czasu do czasu spoglądała na dwójkę kotów idących przed nimi. Ucho zastępcy poruszyło się, jakoby ten wsłuchiwał się w ich rozmowę.
 - Jak mówiłam Pszczela Łapo, powinniśmy się wymienić kwiatkami. Trzeba zajść kiedyś na wrzosowisko i zebrać kwiatki, którymi przystroimy sobie nawzajem futro. Mój brat nie może chodzić w takim futrze. Nie mogę na to pozwolić. - Nornicowa Łapa zmieniła całkowicie temat, co zdziwiło ją, jednak jedno zerknięcie na ich mentorów, wyjaśniło wszystko. - Myślę, że idealnie będą pasować do twego futra Zawilce. Tak, na pewno będą pasować! Już mi się podoba ten pomysł.
Nim Nornica zdążyła wymyślić więcej kwiatów, jakie mogłaby zapleść w jej futro, by ta wyglądała lepiej, to dotarli oni na miejsce, o czym poinformowała ich Żmija. Kto by się spodziewał, że Klan Burzy posiada w swym terenie kawałek lasu. Koty, które specjalizowały się w walce i egzystowaniu na otwartej przestrzeni, miały w posiadaniu kilka drzew. Gdyby jej mentorka nie powiedziałaby o tym terenie, to założyłaby, że tędy przebiega granica z wilczakami. Czy wtedy nie było to logiczne? Jednak klany dzieliły się inaczej niż proste przebiegi lasu lub rzeki i takim sposobem znaleźli się z taką abominacją w łapach. Dziwiło to ją. Kto był taki mądry, aby tak zadecydować? Chciałaby poznać tego kota, jednak pewnie teraz tkwi w Klanie Gwiazdy.
 Reszta treningu przebiegła w miarę dobrze. Postanowili się ponownie rozejść, co spotkało się ze złym wzrokiem szylkretowej uczennicy, rzuconym w jej kierunku. Nornica z jakiegoś powodu pałała wielką nienawiścią w stronę nowo poznanego kocura, a ta nie wiedziała czemu. Zastępca nie wydawał się złym kotem, a przynajmniej tak wyczytała z jego zachowania. Jeszcze nie miała możliwości rozmowy ze starszym kocurem, więc nie mogła go dokładniej poznać, jednak Obserwująca Gwiazda mówiła o nim dobrze. Jeśli sama przywódczyni wyrażała się o nim dobrze i dała go na mentora Nornicy, to musiał być dobry, prawda? Miała nadzieję, że to prawda. Jednak i tak jej siostra nie posłucha, nawet jeśli całe mrowisko kotów by mówiło to samo. Ona miała swoje zdanie, które było niepodważalne, a przynajmniej Pszczółka nie mogła tego zrobić. Jakiekolwiek przekonywanie kocicy, to była jak rozmowa z ziemią, bezskuteczna.
 Udały się w głąb terenu, gdzie Żmija przedstawiła jej podstawy polowania na króliki. Stworzenia, które już ta zdążyła nie polubić, mimo że były głównym pożywieniem jej klanu. Były szybkie, co czyniło je trudnymi do złapania, co zostało jej zademonstrowane. Nim ta wyłapała wzrokiem zwierzę, to te zdążyło ją zauważyć i uciec z pola jej widzenia. To wydawało się trudnym zadaniem, które potrzebowało dużego nakładu pracy. Jednak przed nią było coś, co przerażało ją bardziej niż polowania na te istoty, a była to walka, a bardziej jej nauka. Od kiedy tylko pamiętała, to ta była używana ona tylko w złych celach, a ona nie chciała krzywdzić nikogo. Na całe szczęście nie wyglądało na to, że ta posiądzie tę umiejętność w najbliższym czasie, patrząc na to, jak przebiegały jej treningi. I dobrze. Ona nigdzie się nie śpieszyła. Obowiązki wojownika z pewnością były obciążające, a ta nie była gotowa, aby wziąć je na swe barki. A co jeśli dostałaby ucznia, którego nie umiałaby wyszkolić? Byłaby pośmiewiskiem w Klanie Burzy. Wojownik, który nie umie wyszkolić swojego podopiecznego, coś niesłychanego. Tego nie chciała. Potrząsnęła lekko głową, aby odgonić niepotrzebne myśli. Teraz była uczennicą, a nie wojownikiem. Jeszcze przed nią długa droga, nim dostanie własnego ucznia.

Wyleczeni: Ziębi Trel, Nornicowa Łapa

[4687 słów + polowanie na króliki]
[przyznano 94% + 5%]

1 komentarz: