Właśnie wracał do obozu po cudownym dniu spędzonym z Kwaśnym. Polowanie im się udało, a nawet pomodlili się do drzew o szybsze rozpatrzenie ich prośby. Widział, że płaskopyskiemu kończy się cierpliwość, a na pyszczek wstępuję smutek. Nie mógł na to pozwolić! Musiał pocieszyć przyjaciela i skupić jego myśli na czymś innym. No i chyba się udało. Pożegnał się z nim przy wejściu, obiecując, że niedługo wpadnie, kiedy to zderzył się z Zgubioną Duszą. Ach! coś często wszyscy na niego wpadali!
- O, hej – zaczęła rozmowę – Co tam dzisiaj porabiałeś? – spytała.
- Byłem na polowaniu z Kwaśnym i złapaliśmy aż trzy piszczki! – oznajmił dumnie, wypychając pierś do przodu.
- To naprawdę nieźle, ja dzisiaj zdobyłam tylko jedną – mruknęła. – Chyba mam pecha. Gdzie polowaliście, że tak dobrze wam poszło? – spytała zaciekawiona.
- No. O tam! - Wskazał ogonem kierunek, z którego przyszli. - Poszliśmy na taką dużą polanę za farmą szalonego dziadka. Nikogo tam nie ma, a ile myszy! Mówię ci! Raj!
- Nie boicie się przechodzić tak blisko... tego miejsca? - zapytała zdziwiona.
Zimorodek pokręcił głową. Fakt, kiedy ostatnio tam byli, było jakieś zgromadzenie Dwunożnych. Uciekali wtedy przed wielkim strumieniem wody. A kilka dni później, w tamtym miejscu zginął ich wojownik. Niedawno zresztą też ktoś tam padł. Może rzeczywiście nie powinni tak bardzo podchodzić do terenu szalonego dziadka?
- Wiesz... Teraz jak tak mówisz... To chyba mieliśmy szczęście, że go nie było w pobliżu. Liczy się jednak to, że mamy piszczki. A to ważne - powiedział. - A jak tam twoje próby z lizaniem? Ćwiczyłaś?
Wojowniczka nieco się speszyła. Pewnie nie spodziewała się takiego pytania. On nadal pamiętał ich ćwiczenia. Zgubiona Dusza chciała spróbować no i wyszło jej całkiem, całkiem. Ciekawiło go, czy już znalazła sobie kogoś. A może lubiła lizać drzewa? Niee... Przecież ostatnim razem była niechętna do jakichkolwiek interakcji z nimi.
- No mi możesz powiedzieć... - miauknął do kotki z uśmieszkiem. - Ktoś ci się podoba?
- A tobie? - zbyła szybko jego pytanie, dając mu niezłą zagwostkę.
Nigdy nad tym się nie zastanawiał. Lubił... Dużo osób, ale lizał się tylko z nią i z Kwaśnym. Chciał również z Wroną, ale ta okazywała swoje niezadowolenie dość... jasno.
- Eee... No ja... Ja nie wiem. Podobać a lubić... To chyba to samo? Bo jak tak, to lubię was wszystkich! - miauknął z entuzjazmem kiwając głową. - No to teraz twoja kolej! - Teraz musiała odpowiedzieć. Nie miała wyjścia. Jak ucieknie, to za nią pójdzie, aż nie uzyska odpowiedzi.
<Zgubiona Duszo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz