Wpatrywała się w lidera z osłupieniem, a jednocześnie z wrogim nastawieniem. Fakt, iż był jej wujkiem, był niezbyt przekonujący, by uspokoić zbierającą się w niej złość. Napuszyła się, wykonując stanowczy krok w tył, tym samym robiąc między nimi bezpieczną odległość.
- Miło, że się martwisz – wyrzuciła, starając się ukryć, że w pewien sposób było to dla niej miłe. Przyzwyczaiła się do tego, że dorośli są dziwni i rozmowy z nimi były skomplikowane. – Ale ja mam się dobrze i potrafię dobrać sobie odpowiednie towarzystwo. Nie chodzę cały czas przy Płomień. Spędzam też czas zarówno z bratem, jak i Pokrzywkiem oraz Cis. Nie moja wina, że Płomień jest po prostu super pod każdym względem i lepiej mi się siedzi przy niej, aniżeli przy rówieśnikach – burknęła, machając gniewnie ogonem. Na pysku wciąż miała wyraz sfrustrowania. Cofnęła się jeszcze trochę. Była zła i w każdej chwili mogła wybuchnąć, a gdyby zaatakowała lidera, to po pierwsze nic by nie wskórała, a po drugie – miałaby po prostu przesrane. I o ile buras nie budził w niej strachu, tak wizja zdenerwowanej matki ją powstrzymywała przed głupimi czynami. Borsuczy Krok to ten rodzaj, wobec którego miała duży respekt.
Wróblowa Gwiazda wydawał się zmęczony tłumaczeniem młodej, jak źle wpływa na nią obecność krzykliwej kotki.
- To dobrze, że masz też innych znajomych, ale odbieram wrażenie, iż zbyt często słuchasz się Płonącej Waśni….
- Nieprawda – przerwała mu gwałtownie – Nie robię niczego za nią, jak co niektórzy. Dbam o to, by się nie rozleniwiła przez wykorzystywanie mnie do takich prostych czynności jak na przykład przyniesienie mchu. Jest najlepszą wojowniczką, jaka mogła stąpać po tym lesie. Powinieneś codziennie dziękować Klanowi Gwiazd, że masz szczęście mieć kogoś takiego jak ona w klanie – stwierdziła. – Jesteś niewdzięczny
- Niewdzięczny? – powtórzył z niedowierzaniem. Pozostawił jednak tę kwestię bez komentarza, zważywszy na to, iż Skała była na swój sposób uparta i nie zamierzała dać się pozbawić kontaktu z jej idolką. Nie ten drugi raz.
- Tak – odparła krótko – Twierdzisz, że będę nieobiektywna tylko dlatego, iż nie podoba ci się podejście Płomień. A wszystko, co ona mówi, jest ważne – mruknęła, kiwając się na boki z nudów. Była zmuszona stać i prowadzić tę bezsensowną rozmowę z wujkiem. – Nie jestem już małym kociakiem, wiem, że wykorzystywanie innych jest złe. Ale to jest jedyna wada, jaką ma Płomień. I ja ją jeszcze naprawię, nawet, jeśli miałabym na to poświęcić całe życie – wyprężyła się dumnie, bijąc ogonem o ziemię.
- Oh.. – kocur wydawał się zaskoczony – To dosyć ambitne, ale jej raczej nikt ani nic nie odwlecze od głupich pomysłów...
- No trudno, spróbuję być pierwsza – wzruszyła ramionami. – Masz do mnie jeszcze jakąś sprawę, czy to wszystko? Muszę ćwiczyć, bo Jastrzębiowi coś za dobrze idą treningi, a ja nie mogę dać się mianować po nim. Wiesz o co chodzi, co nie? Chcę być najlepsza, a już wystarczy, że on miał okazję walczyć na granicy, a ja nie! – stwierdziła z urazą – Przecież ja dokopałabym każdemu, a on pewnie tylko stał i dał się pokaleczyć. Uh, to bez sensu…
- Jastrząb będzie dobrym wojownikiem, nie musisz traktować wszystkiego jako rywalizacji – zaczął łagodnie – Nawet, jeśli będziesz mianowana później od niego, to nie znaczy, że będziesz gorsza. Skoro bierzesz przykład z Płomień, to musisz wiedzieć, że ona dosyć późno miała swoje mianowanie, a według ciebie – starał się dobierać odpowiednie słowa - jest dobrą wojowniczką, więc nie sądzę, aby wiek w którym zostaniesz mianowana miał jakiekolwiek znaczenie – uśmiechnął się lekko.
Skała na chwilę zastygła w bezruchu. To akurat prawda, jej idolka była dosyć duża, kiedy skończyła swoje treningi.
- Może… może i masz rację, ale tu chodzi o to, żeby Jastrząb się potem ze mnie nie śmiał. Będzie kpił, że chciałam być taką wielką wojowniczką, a będę mianowana dopiero po nim – położyła uszy do tyłu, lekko fukając.
- Miło, że się martwisz – wyrzuciła, starając się ukryć, że w pewien sposób było to dla niej miłe. Przyzwyczaiła się do tego, że dorośli są dziwni i rozmowy z nimi były skomplikowane. – Ale ja mam się dobrze i potrafię dobrać sobie odpowiednie towarzystwo. Nie chodzę cały czas przy Płomień. Spędzam też czas zarówno z bratem, jak i Pokrzywkiem oraz Cis. Nie moja wina, że Płomień jest po prostu super pod każdym względem i lepiej mi się siedzi przy niej, aniżeli przy rówieśnikach – burknęła, machając gniewnie ogonem. Na pysku wciąż miała wyraz sfrustrowania. Cofnęła się jeszcze trochę. Była zła i w każdej chwili mogła wybuchnąć, a gdyby zaatakowała lidera, to po pierwsze nic by nie wskórała, a po drugie – miałaby po prostu przesrane. I o ile buras nie budził w niej strachu, tak wizja zdenerwowanej matki ją powstrzymywała przed głupimi czynami. Borsuczy Krok to ten rodzaj, wobec którego miała duży respekt.
Wróblowa Gwiazda wydawał się zmęczony tłumaczeniem młodej, jak źle wpływa na nią obecność krzykliwej kotki.
- To dobrze, że masz też innych znajomych, ale odbieram wrażenie, iż zbyt często słuchasz się Płonącej Waśni….
- Nieprawda – przerwała mu gwałtownie – Nie robię niczego za nią, jak co niektórzy. Dbam o to, by się nie rozleniwiła przez wykorzystywanie mnie do takich prostych czynności jak na przykład przyniesienie mchu. Jest najlepszą wojowniczką, jaka mogła stąpać po tym lesie. Powinieneś codziennie dziękować Klanowi Gwiazd, że masz szczęście mieć kogoś takiego jak ona w klanie – stwierdziła. – Jesteś niewdzięczny
- Niewdzięczny? – powtórzył z niedowierzaniem. Pozostawił jednak tę kwestię bez komentarza, zważywszy na to, iż Skała była na swój sposób uparta i nie zamierzała dać się pozbawić kontaktu z jej idolką. Nie ten drugi raz.
- Tak – odparła krótko – Twierdzisz, że będę nieobiektywna tylko dlatego, iż nie podoba ci się podejście Płomień. A wszystko, co ona mówi, jest ważne – mruknęła, kiwając się na boki z nudów. Była zmuszona stać i prowadzić tę bezsensowną rozmowę z wujkiem. – Nie jestem już małym kociakiem, wiem, że wykorzystywanie innych jest złe. Ale to jest jedyna wada, jaką ma Płomień. I ja ją jeszcze naprawię, nawet, jeśli miałabym na to poświęcić całe życie – wyprężyła się dumnie, bijąc ogonem o ziemię.
- Oh.. – kocur wydawał się zaskoczony – To dosyć ambitne, ale jej raczej nikt ani nic nie odwlecze od głupich pomysłów...
- No trudno, spróbuję być pierwsza – wzruszyła ramionami. – Masz do mnie jeszcze jakąś sprawę, czy to wszystko? Muszę ćwiczyć, bo Jastrzębiowi coś za dobrze idą treningi, a ja nie mogę dać się mianować po nim. Wiesz o co chodzi, co nie? Chcę być najlepsza, a już wystarczy, że on miał okazję walczyć na granicy, a ja nie! – stwierdziła z urazą – Przecież ja dokopałabym każdemu, a on pewnie tylko stał i dał się pokaleczyć. Uh, to bez sensu…
- Jastrząb będzie dobrym wojownikiem, nie musisz traktować wszystkiego jako rywalizacji – zaczął łagodnie – Nawet, jeśli będziesz mianowana później od niego, to nie znaczy, że będziesz gorsza. Skoro bierzesz przykład z Płomień, to musisz wiedzieć, że ona dosyć późno miała swoje mianowanie, a według ciebie – starał się dobierać odpowiednie słowa - jest dobrą wojowniczką, więc nie sądzę, aby wiek w którym zostaniesz mianowana miał jakiekolwiek znaczenie – uśmiechnął się lekko.
Skała na chwilę zastygła w bezruchu. To akurat prawda, jej idolka była dosyć duża, kiedy skończyła swoje treningi.
- Może… może i masz rację, ale tu chodzi o to, żeby Jastrząb się potem ze mnie nie śmiał. Będzie kpił, że chciałam być taką wielką wojowniczką, a będę mianowana dopiero po nim – położyła uszy do tyłu, lekko fukając.
<Wróblowa Gwiazdo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz