Słysząc te słowa ze strony mentorki, Skała poczuła dreszcz ekscytacji na całym ciele. Futro jej się lekko nastroszyło, a ona sama wyprostowała się, dumnie krążąc wokół pointki. Otworzyła pyszczek, chcąc wyrazić swoją radość.
- Już nie mogę się do…
- Wiem – przerwała jej gwałtownie kotka – Trujesz mi o to dupę od rana – westchnęła, patrząc na nią ze znużeniem.
Czarna nie skomentowała tych słów, tylko wciąż tępo wpatrywała się z uśmiechem w Pierzastą Mordkę. To prawda, młoda była wrzodem na tyłku, ale osobiście nie zwracała uwagi na to, jak wiele irytacji potrafi sprawić. Pomimo licznych uwag, wciąż chodziła tam, gdzie chciała, dodatkowo wszystkim przeszkadzając. Pilnowała się jedynie w momentach, w których mogłaby przypadkiem złamać wojownicze zasady, co doprowadziło by do jakiś kar. Póki Borsuczy Krok była u władzy, nie czuła się pewnie. Jej matka potrafiła być naprawdę sroga, budząc przy tym u córki pewne obawy. Niby nie miała z nią zbytnio kontaktu, ale wiedziała, że akurat na nią lepiej uważać.
Piórko mruknęła coś do niej, a Skała wyłapała tylko, że idą razem z Cisową Łapą i Dymnym Niebem. Pokiwała energicznie głową. Wybuch wścieklizny stanowczo utrudniał im życia, bo nie mogli samodzielnie chodzić na treningi.
Z jednej strony pogodziła się z tym, a z drugiej – wciąż ją to denerwowało.
Po zgromadzeniu była niezwykle zła na brata. Sam widok Jastrzębia wywoływał w niej furię, przez co wręcz unikała go, by oszczędzić sobie nerwów. Miała ważniejsze sprawy do roboty. Przede wszystkim musiała naprawić Płomień i jej paskudne wykorzystywanie innych, szczególnie do zwykłych czynności, z którymi przecież sama by sobie dała radę.
- Słuchasz ty mnie w ogóle? – z rozmyśleń wyrwał ją głos Piórka. – Pierwszy raz widzę cię zamyśloną, coś dziwnego – zaśmiała się cicho, na co Skała tylko potrząsnęła głową, starając się skupić na otoczeniu.
- Słucham – odparła krótko.
- To co powiedziałam?
- Eee… - wzięła głęboki wdech, zdając sobie sprawę, jak jej kłamstwa bywają szybko wyłapywane – Coś o treningu... że już idziemy, tylko musimy na kogoś poczekać?
- Blisko. To akurat oni czekają na nas – westchnęła wojowniczka. Czarna spojrzała w stronę lasu, na stojącą przy wyjściu dwójkę kotów. Wypuściła oddech ze świstem, zbliżając się do nich z mentorką. Przywitała się z Cis i ruszyli razem w głąb skupiska drzew, znikając między pniami. Skała momentalnie się rozbudziła, porzucając wszelkie myśli o nieprzyjemnych rzeczach. Będąc na treningu zawsze była szczęśliwa, nawet wtedy, gdy coś jej nie szło.
Dzisiaj podeszła do swoich zadań w bardziej rozsądny sposób. Zwracała coraz to większą uwagę na swe ruchy przy atakach, a łapy stawiała na ziemi coraz to delikatniej i dokładniej. Wymierzała odległość przy każdym możliwym skoku, byleby dolecieć w upragnione miejsce.
Wstyd jej było przyznać, ale nauczyła się tego z obserwacji brata. Jeszcze przed wścieklizną poszli razem do lasu, gdzie wprost zbłaźniła się przed nim. Nie stała jednak wtedy bezczynie, a przypatrywała się wszystkiemu, co robił buras.
Teraz dzięki temu mogła wykazać się w obecności mentorki, zadziwiając ją przeróżnymi taktykami.
- W końcu zaczęłaś myśleć – stwierdziła wprost pointka, zadowolona z sukcesu uczennicy. Skała lekko się napuszyła, gdyż było to komplementem tylko po części. Zauważywszy sunącą po ziemi mysz, oblizała się i na zgiętych łapach zbliżyła do ofiary. Kryjąc się wśród krzaków, próbowała podejść jak najbliżej, byleby wycenić odpowiednią trasę lotu.
Kiedy stworzonko zapiszczało i ruszyło się w przeciwną stronę od niej – nie wahała się. Wykonała dwa długie kroki, po czym jednym skokiem doleciała do małej istotki i ją dorwała.
Z uśmiechem wzięła ją w pysk i zaniosła do Pierzastej Mordki, rzucając jej piszczkę pod łapy.
- Widziałaś, jak świetnie mi poszło? Jak mogłaś zauważyć, ja MYŚLAŁAM – rzekła, podkreślając dosadnie ostatni wyraz, czym dała dorosłej aluzję, iż jej poprzednie słowa ją uraziły.
- To naprawdę szokujące, bo zrobiłaś niezwykle duży postęp. Te twoje ćwiczenia chyba naprawdę ci coś dają – pokręciła głową z niedowierzaniem – Napomnę Wróblowej Gwieździe, że radzisz sobie coraz lepiej.
Na te słowa serce czarnej zabiło dwa razy mocniej. Czy to by oznaczało, iż lider będzie w przyszłości miał to na uwadze, kiedy będzie ją mianował.
- Naprawdę? – spytała.
- Oczywiście. Jesteś dosyć młoda i masz wciąż wiele błędów w swoich taktykach, ale jeśli będziesz się tak dalej starać, to gdzieś na pewno zajdziesz – wyjaśniła, rozglądając się po otoczeniu. – No cóż, czas wracać.
Skała zamruczała i spojrzała ku górze, wbijając wzrok w niebo. Dziękowała Klanowi Gwiazd za to, że dali jej takiego brata, jakim był Jastrząb. Z jednej strony upierdliwa kupa futra, a po drugiej kochana istotka, dzięki której nauczyła się czegoś, co wpłynęło na jej postęp w nauce.
6 pkt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz