Niezapominajkowa Łapa nadal wpatrywał się w wojowniczkę tępym wzrokiem.
— Nie żartujesz? — zapytał cicho.
— Nie żartujesz? — zapytał cicho.
Kotka pokręciła łbem.
— Po co?
— Założyłam się z Sowią Łapą, że pierwsza znajdę partnera. Chce wygrać. — odparła.
W sumie czego innego mógł się spodziewać po Kruczym Futrze? Westchnął cicho. Nie miał prawa odmówić, jednak też nie widziało mu się spędzenia swojego wolnego czasu z nią. Podjął się wyścigu, żeby się od niej uwolnić, a skończyło się na tym, że będzie musiał za nią latać jak głupi przez aż dwa księżyców. To kawał czasu.
— Nie możesz wziąć kogoś innego? Na przykład Jabłkowej Bryzy? — zaproponował, licząc, że jakoś się od tego wymiga.
Kotka spojrzała na niego jak na niedorozwoja.
— Zgłupiałeś? Żeby jego harem mnie wykończył? Poza tym przegrałeś. Nie masz prawa odmówić. — miauknęła stanowczo.
Niezapominajkowej Łapie coraz mniej się to podobało.
— I na czym to ma polegać? — zapytał niepewne. — Mam... mam z t-tobą robić... no wiesz t-to co robią... pary? — wydukał zawstydzony.
Krucze Futro spuściła wzrok speszona. Jej ogon uderzył o ziemię. Uczeń pożałował swojego pytania. Sam teraz czuł dziwny ścisk w żołądku od tego wszystkiego.
— Myślę, że wystarczy, że będziesz spędzać ze mną czas, zboczony mysi móżdżku. — prychnęła, mierząc go zaniepokojonym wzrokiem.
Uczeń schował pysk za łapami zawstydzony. No i po co on pytał. Może liczył, że kotka jakimś cudem się zniechęci. Nadal nie był przekonany do tego wszystkie. Pomijając że o związkach wiedział tyle co kot napłakał, nie podobał mu się ten cały pomysł. Westchnął cicho.
— Czemu tak długo? Nie wystarczy parę wschodów słońca?
Wojowniczka westchnęła.
— Nie, bo się domyśli. Ty naprawdę masz mysi móżdżek.
Niezapominajek zignorował tą uwagę. Wbił wzrok w łapy.
W co on się wpakował?
— Od kiedy zaczynamy?
— Od teraz! — złapała go za ogon i zaczęła ciągnąć do wyjścia z obozu. — Czas na naszą pierwszą randke. Nawet nie próbuj zwiać!
* * *
Im więcej czasu spędzał z kotką tym bardziej miał jej dość. Krucze Futro daleko było od ideału... czegokolwiek. Była głośna, awanturowała się o byle co, we wszystkim widziała rywalizacje. Gdy jadła strasznie mlaskała i potrafiła się doczepić o byle pierdołę. Niezapominajek coraz częściej kombinował jak uwolnić się z tego idiotycznego zakładu. Był przekonany, że nie wytrzyma kolejnego wschodu słońca z kotką, a co dopiero ponad księżyca.
Westchnął cicho, pochylając się nad stosem ze zwierzyną. Właśnie wrócił z treningu z Malinowym Pląsem i miał chwilę wolnego. Chwycił niewielkiego wróbla i usiadł na skrawku suchej ziemi. Pora Nagich Drzew była dość mokra. Nie taką sobie ją wyobrażał. Wziął niewielki gryz i zaczął przeżuwać.
— Można się dosiąść?
Uniósł łeb do góry.
— Wujek! — zawołał radośnie na widok burego.
Kasztanowy Dół uśmiechnął się ciepło do siostrzeńca. Jego futro zmierzwione przed wiatr stało na wszystkie boki. Widać było, że buremu brakowało partnerki, która zadbałaby nieco bardziej o to jak się prezentuje.
— Coś ty taki ostatnio mizerny? — zapytał wojownik, dosiadając się do niego.
Uczeń westchnął cicho. Wbił wzrok w łapy. Nie był pewny czy powinien marudzić wujkowi na swoją "partnerkę", ale z drugiej strony naprawdę tego potrzebował. Może Kasztanowy Dół da mu jakąś radę jak uwolnić się z łap tej wariatki.
— Krucze Futro mnie wykończy. — oznajmił kocurowi. — Ona jest taka... dziwna i denerwująca.
Wojownik zaśmiał się cicho. Niezapominajek położył uszy i trzepnął ogonem.
— No co? To prawda! — miauknął oburzony van.
Nie widział w swoim problemie niczego śmiesznego. Ta kotka niedługo go zamęczy na śmierć, a wujek się z tego śmiał. Ciekawe czy przed jego grobem też będzie tak chichotał.
— Wybacz, wybacz. Po prostu już kiedyś to słyszałem. Historia lubi się powtarzać. — stwierdził Kasztanowy Dół.
Niezapominajek wbił w niego swe zielone ślipia.
— Co? Jak to? Nie gadaj, że mama też taka była! To niemożliwe!
Kasztanowy Dół pokręcił łbem.
— Twoja mama nie, ale Śnieżna Chmura... ten to umiał świat do góry łapami wywrócić swoim specyficznym charakterem. — wyjaśnił.
Akurat w to nie było trudno vanowi uwierzyć. Wziął kolejnego gryza wróbla.
— Czemu mama nie dała sobie z tatą po prostu spokoju? — zapytał nim zdążył się zorientować co właśnie padło z jego pyska.
Kasztanowy Dół uśmiechnął się lekko. Jego oczy powędrowały w stronę jeziora.
— Próbowała, ale wiesz. Trudno kogoś unikać, jak żyje się w jednym klanie. Sprzeczali i boczyli się na każdym kroku, ale koniec końców spójrz jak skończyli. — puścił mu oczko. — Pamiętaj. Kto się lubi ten się czubi.
Niezapominajek aż się zjeżył. Jego nastroszony ogon powędrował do góry.
— Nie w tym przypadku! Krucze Futro to co zupełnie innego.
— Skoro tak uważasz. Ale warto dać jej szanse. Pochopne i nieprzemyślane decyzję to wróg każdego z nas. Później można tylko żałować, że zdecydowało się na coś pod wpływem emocji. — mruknął smętnie wojownik.
Niezapominajek uniósł uszy zaciekawiony. Czuł, że i za tym kryje się jakaś ciekawa historia. Mina wujka jednak jasno mówiła, że nie miał ochoty o tym rozmawiać.
Posiłek dokończyli w ciszy.
9 pkt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz