Słońce oświetlało już całą kociarnię, Niezapominajka poczuła ciepły dotyk futra jej matki. Sennie otworzyła swe zielone ślepia i spojrzała na mamę. Brzoskwinia przypatrywała się gdzieś z tęsknotą, tortie podążyła za jej wzrokiem. Okazało się że mama patrzy się na wojowników.
-Czy tęskni za byciem wojownikiem? Jestem dla niej ciężarem?- zapytała w myślach sama siebie kotka.
-Miamo?-spytała szylkretka prawie szeptem.
Brzoskwinia odwróciła głowę z pytającym wyrazem pyska.
-Czy miogę pójść do Wschodu?-zapytała cicho tortie.
Rodzicielka głęboko westchnęła,
-Jeśli to naprawdę lubisz to idź-odparła kotka.
Niezapominajka nie potrafiła wyczytać ani jednej emocji z pyska Matki.
Wstała i potruchtała w stronę legowiska medyka, powoli wślizgnęła się do środka, przywitała się z medykiem.
Zaczęła segregować zioła, często przy segregowaniu ziół przypominała sobie różne wspomnienia, pytania i przemyślenia,
W głowie kłębiła jej się burza przez co nie usłyszała słów medyka, poczuła że coś ją szturchnęło był to Wschód.
-Już wszystko posegregowałaś, Wszystko dobrze?-zapytał kocur.
-T-tak wszystko dobrze, chyba powinnam już iść-odpowiedziała kotka.
Wschód pożegnał ją spojrzeniem jego zielonych pełnych empati ślepi, kotka podreptała do żłobka i zobaczyła że przyszedł Jabłko do Poziomki.
Poczuła zazdrość oraz żal, czemu jej Tata nie przychodził do niej i rodzeństwa?
Podeszła do Mamy i usiadła owijając ogon wokół łap.
-Miamo?- zapytała tortie.
-Słucham?-spojrzała na nią calico.
-Cziemu mój Tatia do mnie, Beza i Kolendry nie przychodzi?
<Miamo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz