po zgro
Droździa Łapa spał jak nigdy dotąd, śniąc o wydarzeniach z pierwszego zgromadzenia. Tak dziwnego i... Nietypowego. Bowiem jego brat, jego własny brat, Fałszywa Łapa, dyskutował z kimś z Klanu Nocy. Niejaki Zboże. Bury naprawdę nie chciał wnikać, dlaczego liliowy podjął dyskusję z obcym kocurem, tym bardziej z podobno znienawidzonego obozu. Cóż, najważniejsze, że czarny w końcu pokazał pazury. Nareszcie udowadnił, że potrafi się wydrzeć, że posiada w swoim wnętrzu prawdziwego, odważnego Droździą Łapę.
Kocur śnił o zgromadzeniu. Widział tam Fałszywego, stojącego na kamieniu liderów i patrzącego na zebrane wokoło klany. Atmosfera wydawała się napięta, a jedynym dźwiękiem wśród nocnej ciszy okazał się nie rozchodzący się głos, lecz rytmiczne bicie serc każdego z uczestników wydarzenia. Z tłumu wyłonił się Zboże, pokazując język liliowemu. Droździa Łapa wyglądał w tym śnie jak prawdziwy, muskularny wojownik, a nie spasiona parówka. Chciał rzucić się na nocniaka, lecz cmoknięcie dobiegające ze strony skały liderów ostudziło zapał żółtookiego.
Zboże podszedł do Fałszywego i... Zaczęli się o siebie ocierać, na oczach wszystkich. Bez żadnego wstydu, bez żadnej wiadomości. Wypalili z publicznymi pieszczotami.
Ucznia obudziło patanie po głowie. Niczego niespodziewający się Drozd podskoczył zaspany i pobiegł w kąt, drżąc ze strachu. Czuł miarowe stukanie szkliwa dolnych zębów o górne, co oznaczało podwyższone poczucie niepokoju, strachu i innycg takich emocji.
Cholera, przecież... Przecież miałem mięśnie, byłem potężny. Byłem.... Byłem lepszy.... Nie taki paskudny - rzucił do siebie w myślach, przypominając sobie o otaczającej rzeczywistości.
- Ale podskoczyłeś! Nigdy się nie przyzwyczaję - miauknęła Słoneczna Łapa. Obok niej stała Popielata Łapa. Niebieska na pewno go obudziła, czekoladowa to zbyt uprzejme stworzenie, żeby posadzić ją o przerywanie spokojnego snu. - Popiół nie chce uwierzyć o obecności ćpunów na zgromadzeniu. Przecież ich widziałeś, prawda?
- Po... Po co ty się chwaliłaś, że widziałaś coś... Takiego? - zapytał się nieśmiało. Ech, nigdy nie zrozumie kotek. Chociaż lepsze opowiadanie o szalejących kotach niż o ostrym zapachu moczu jego i Aroniowej Łapy na skale liderów. Co miał poradzić na to, iż obecność większej ilości kotów, do tego obcych, przyspieszyło produkcję moczu? - Tak, Bursztynowa Łapa kogoś zatruł ko... Ko... Kociśmietanką - powiedział, nie znając nazwy zioła.
- Kociśmietanka! Ha, ha! Bo padnę - zaśmiała się Popielata Łapa. Z oczu niebieskiej pociekły łzy rozbawienia. - Mówi się kocimiętka!
- Daj mu, proszę, spokój. Każdy ma prawo się pomylić. Nawet ty czy ja - rzuciła obronnie Słoneczna Łapa. - Mówiłam prawdę. Nasz uczeń medyka pofolgował z ziołami z uczniem Klanu Wilka i samotniczką. Rozumiesz to? Dwaj medycy i jedna kotka spoza klanów. To zły omen.
- Eeeee, nie chce mi się o tym myśleć. Wracam na mech - uznała Popielata Łapa, kładąc się na swoim posłaniu.
Droździa Łapa pospiesznie opuścił legowisko uczniów. Jego głowy nie mogły opuścić myśli dotyczące brata. Fałszywa Łapa i Zboże, Fałszywa Łapa i Zboże, Fałszywa Łapa i...
Nie potrafił uwierzyć, że brat mógł wyrosnąć na geja! I to kochającego kogoś z Klanu Nocy! Nawet, jeśli nie miauczał do rybojada zbyt miłych słów, to mogła to być przykrywka do prawdziwych emocji we wnętrzu Fałszywego!
Znalazł liliowego blisko wejścia do obozu Klanu Klifu. Bury zatrzymał się. Mocno kusiło go zagadanie starszego od siebie na temat poznanego na zgromadzeniu towarzysza, lecz... Czy Fałszywa Łapa się nie wkurzy? Może porzuci Drozda po takiej rozmowie? Albo wypłynie mu piana z pyska jak Maślakowemu Zagajnikowi? Albo zniknie nagle jak Łabędzi Plusk?
Potrząnsął głową, a sierść zmierzwiła się. Nie, nie czas na takie myśli.
- Ej... Braciszku... - miauknął Droździa Łapa, od razu zapominając w panice, co tak właściwie chciał rzec. Serce zabiło mu szybciej, a ogon zadrżał. Choinka, choinka, dlaczego? Klanie Gwiazdy, pomóż mi ułożyć słowa, kochani gwiezdni, blagam was, zaklinam, proszę. - Jakwyglądazbliżeniesiędwóchkocurów.... Znaczy.... Aaaaa, nic! Nic nie mówiłem! Zapomnij... Nie zabijaj mnie za Zboże!
Kocur śnił o zgromadzeniu. Widział tam Fałszywego, stojącego na kamieniu liderów i patrzącego na zebrane wokoło klany. Atmosfera wydawała się napięta, a jedynym dźwiękiem wśród nocnej ciszy okazał się nie rozchodzący się głos, lecz rytmiczne bicie serc każdego z uczestników wydarzenia. Z tłumu wyłonił się Zboże, pokazując język liliowemu. Droździa Łapa wyglądał w tym śnie jak prawdziwy, muskularny wojownik, a nie spasiona parówka. Chciał rzucić się na nocniaka, lecz cmoknięcie dobiegające ze strony skały liderów ostudziło zapał żółtookiego.
Zboże podszedł do Fałszywego i... Zaczęli się o siebie ocierać, na oczach wszystkich. Bez żadnego wstydu, bez żadnej wiadomości. Wypalili z publicznymi pieszczotami.
Ucznia obudziło patanie po głowie. Niczego niespodziewający się Drozd podskoczył zaspany i pobiegł w kąt, drżąc ze strachu. Czuł miarowe stukanie szkliwa dolnych zębów o górne, co oznaczało podwyższone poczucie niepokoju, strachu i innycg takich emocji.
Cholera, przecież... Przecież miałem mięśnie, byłem potężny. Byłem.... Byłem lepszy.... Nie taki paskudny - rzucił do siebie w myślach, przypominając sobie o otaczającej rzeczywistości.
- Ale podskoczyłeś! Nigdy się nie przyzwyczaję - miauknęła Słoneczna Łapa. Obok niej stała Popielata Łapa. Niebieska na pewno go obudziła, czekoladowa to zbyt uprzejme stworzenie, żeby posadzić ją o przerywanie spokojnego snu. - Popiół nie chce uwierzyć o obecności ćpunów na zgromadzeniu. Przecież ich widziałeś, prawda?
- Po... Po co ty się chwaliłaś, że widziałaś coś... Takiego? - zapytał się nieśmiało. Ech, nigdy nie zrozumie kotek. Chociaż lepsze opowiadanie o szalejących kotach niż o ostrym zapachu moczu jego i Aroniowej Łapy na skale liderów. Co miał poradzić na to, iż obecność większej ilości kotów, do tego obcych, przyspieszyło produkcję moczu? - Tak, Bursztynowa Łapa kogoś zatruł ko... Ko... Kociśmietanką - powiedział, nie znając nazwy zioła.
- Kociśmietanka! Ha, ha! Bo padnę - zaśmiała się Popielata Łapa. Z oczu niebieskiej pociekły łzy rozbawienia. - Mówi się kocimiętka!
- Daj mu, proszę, spokój. Każdy ma prawo się pomylić. Nawet ty czy ja - rzuciła obronnie Słoneczna Łapa. - Mówiłam prawdę. Nasz uczeń medyka pofolgował z ziołami z uczniem Klanu Wilka i samotniczką. Rozumiesz to? Dwaj medycy i jedna kotka spoza klanów. To zły omen.
- Eeeee, nie chce mi się o tym myśleć. Wracam na mech - uznała Popielata Łapa, kładąc się na swoim posłaniu.
Droździa Łapa pospiesznie opuścił legowisko uczniów. Jego głowy nie mogły opuścić myśli dotyczące brata. Fałszywa Łapa i Zboże, Fałszywa Łapa i Zboże, Fałszywa Łapa i...
Nie potrafił uwierzyć, że brat mógł wyrosnąć na geja! I to kochającego kogoś z Klanu Nocy! Nawet, jeśli nie miauczał do rybojada zbyt miłych słów, to mogła to być przykrywka do prawdziwych emocji we wnętrzu Fałszywego!
Znalazł liliowego blisko wejścia do obozu Klanu Klifu. Bury zatrzymał się. Mocno kusiło go zagadanie starszego od siebie na temat poznanego na zgromadzeniu towarzysza, lecz... Czy Fałszywa Łapa się nie wkurzy? Może porzuci Drozda po takiej rozmowie? Albo wypłynie mu piana z pyska jak Maślakowemu Zagajnikowi? Albo zniknie nagle jak Łabędzi Plusk?
Potrząnsął głową, a sierść zmierzwiła się. Nie, nie czas na takie myśli.
- Ej... Braciszku... - miauknął Droździa Łapa, od razu zapominając w panice, co tak właściwie chciał rzec. Serce zabiło mu szybciej, a ogon zadrżał. Choinka, choinka, dlaczego? Klanie Gwiazdy, pomóż mi ułożyć słowa, kochani gwiezdni, blagam was, zaklinam, proszę. - Jakwyglądazbliżeniesiędwóchkocurów.... Znaczy.... Aaaaa, nic! Nic nie mówiłem! Zapomnij... Nie zabijaj mnie za Zboże!
<Fałszywy?>
7 pkt
>///<
OdpowiedzUsuń