- Potrójny Kroku?
- Ta? - rozległo się z ciemności. Mimowolnie drgnął. Z głębi legowiska wyłoniła się trójłapa postać.
- Widziałem się z tatą - miauknął, przechodząc od razu do rzeczy. - Wilcze Serce potwierdził to, co mi kiedyś powiedziałeś. Idą ciężkie czasy i tylko jedność klanu pozwoli nam je przetrwać.
Rzucił mu zmęczone spojrzenie. Naprawdę? Coś ten Wilcze Serce się ślimaczył. Czemu nie mógł od razu wyjaśnić młodzika? Nie słyszał jego modłów do Klanu Gwiazdy? Powinien się cieszyć, że ktoś jeszcze o nim tu pamięta i prosi o pomoc!
- Wiem, że idą ciężkie czasy. Klan Gwiazdy na spotkaniach medyków, jasno daje do zrozumienia, że nie będzie kolorowo - westchnął, wspominając ostatnią noc sierpowatego księżyca.
Tak... Jedność by się przydała. Ale czy to możliwe? Wróblowa Gwiazda ostatnimi czasy, raczej nie był skory do zacieśniania więzi, a wręcz przeciwnie. Czyżby rozmowa z ojcem tak na niego wpłynęła? To musiał pogratulować zmarłemu, że jeszcze go gówniarz słuchał.
- Wiesz coś więcej? - zapytał lider.
- Znaki są niejasne. Jak na coś wpadnę, to się odezwę. - miauknął, wracając do swoich spraw.
Bury widząc, że temat dobiegł końca, westchnął i opuścił jego samotnię.
***
No i Górski Szczyt umarł. Tyle czasu zmarnował, mieszając zioła i podając je coraz bardziej wściekłemu kocurowi i nic. Ostatnie jego dni życia były zbyt straszne, aby się nad nimi rozwodzić. Miał nadzieję, że Klan Gwiazdy ześle w końcu jakiś znak, który pomoże im w pokonaniu zabójczej choroby. Nie mogli stracić więcej kotów. Pomasował głowę. Nadal go bolała jak wczorajszego wieczora, gówniarz Fasolowej Łodygi wepchnął go do dołu z chorą. Jak na razie czuł się dobrze, więc możliwe, że kotka nie była zarażona. Nie chciał umierać. Musiał jeszcze wiele zrobić w swoim życiu, aby przodkowie byli z niego dumni! Jednak nie zamierzał tak tego zostawiać. Nie pójdzie do Fasolowej Łodygi i nie pomówi z nią o tym, ponieważ dla niego przestała istnieć z dniem, kiedy poszła w krzaki z samotnikiem. No i na dodatek poszło o nią, więc nie miał zamiaru słuchać jej wymądrzających się słów, że nie powinien zaczynać. Ale to nie on zaczął, tylko to cholerstwo! Na dodatek naćpali mu ucznia. Czuł, że przyszłość Klanu Wilka jawi się w czarnych barwach. Nie wyobrażał sobie Deszczowej Łapy jako medyka. Z każdym dniem mu to udowadniał. Był zbyt niedojrzały, a jego mózg... no... nie miał go po prostu. Prędzej pomyli zioła niż kogoś uleczy. Coraz bardziej ciężar obowiązków na jego barkach, go przytłaczał. Chciał wyć do księżyca z bezsilności w jaką wpadł. Nienawidził jak ktoś drwił z niego i jego stanowiska. Bycie medykiem było ważną rolą. Nie dość, że poświęcał swoje życie przodkom, szanując ich kodeks, to jeszcze ratował kocię życia. A oni? Oni tego nie doceniali. Najlepiej gdyby wszyscy zdechli na tą wściekliznę. Fasola na przykład. Pewnie by starała się kogoś leczyć, miała doskonałe wyszkolenie, w końcu sam ją uczył. Mogła być kimś, a stoczyła się na samo dno. A z nią powinni odejść jej kocięta. Tak. Wtedy jego świat byłby lepszy. Nienawidził ich. Tej swojej przeklętej strony rodziny. Wstydził się, że był z nimi spokrewniony.
Usłyszał jak ktoś wszedł. Uniósł głowę, którą pochylał nad ziołami i dostrzegł pana lidera. Doskonale. Nie musiał go szukać.
- Twój uczeń, Pokrzywowa Łapa, wrzucił mnie do dołu na zgromadzeniu z potencjalnie zarażoną osobniczką - przeszedł do rzeczy. - Uszkodził tym sposobem moją głowę i ucznia medyka z Klanu Klifu, który również tam był. Dodatkowo naraził mnie na śmierć, gdyby wyszło, że naprawdę była chora. Żądam sprawiedliwości. Ukarz go. Jeśli mu odpuścisz, to nie będzie szanował medyków i ich roli! Zacznie rzucać kamieniami, czy wyzywać. Do tego czasu nikogo nie będę przyjmował. Tak. Dobrze słyszysz! Strajkuję. Nie będzie ziół, naparów, leczenia. Fasolowa Łodyga wam nie pomoże, bo jej tu nie wpuszczę! To wszak jej dzieciak! A Deszczowa Łapa to mysi móżdżek, a nie medyk! Prędzej sam się skaleczy, niż opatrzy ranę! Naćpał się kocimiętką! Rozumiesz to?! Przyniósł mi wstyd!- miauknął, machając niezadowolony ogonem. Tak! Skończyła się jego cierpliwość.
<Wróblowa Gwiazdo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz