Nie sądził, że aż tak silna zamieć może go spotkać podczas krótkiego spaceru, tego dnia jeszcze jak na złość reumatyzm zaczął dokuczać mu, aniżeli dzień czy dwa wcześniej. Kocur z każdym dniem coraz mniej wszystko rozumiał, starość była niesamowicie przytłaczająca i niejednokrotnie pokazywała mu soczysty, środkowy pazur.
Oddychając ciężko z lodem przyczepionym do wąsów, wszedł do legowiska, gdzie powitała go zaspana Miedziana Iskra i puste legowisko po Świetlikowym Skrzydle. Na pysku pointa pojawił się smutek. Tęsknił za niebieską, nie ważne jak bardzo zrzędliwa by była. Miał wrażenie, że przeżył już praktycznie wszystkich, którzy byli mu bliscy, we własnym klanie czuł się coraz bardziej obco.
Westchnął cicho, opadając na swoim posłaniu, tuż obok ukochanej. Wtulił pysk w jej półdługie futerko, mrucząc przy tym cicho. Nim się zorientował, zapadł w głęboki sen.
— Wstawaj, stary draniu — ziewnął zamulony, słysząc nad sobą niski, chrapliwy głos. Z początku zignorował go zupełnie, dopiero za drugim razem podniósł zirytowany głowę.
— Ty łysy sukinsynu — mruknął, podnosząc się na cztery łapy — Nudzi ci się, że mnie w snach nawiedzasz? Nie chrzań, że wykitowałem — miauknął, nie bardzo wiedząc, jak zareagować na odwiedziny swojego najlepszego przyjaciela. Mimo wszystko uśmiechnął się pod nosem.
— Nie, jeszcze trochę pożyjesz — Wilcze Serce zaśmiał się zachrypniętym głosem, owijając ogon wokół własnych łap, gdy usiadł obok Igły. Point nadal wpatrywał się w niego, niczym w jakiś obrazek. W końcu jednak chrząknął cicho, również przysiadając obok i wzdychając cicho. Przed nimi rozciągała się bezkresna łąka z soczystą, zieloną trawą. Niebo natomiast było jasne i bezchmurne, dało się jednak dostrzec na nim gwiazdy, mimo iż w teorii był dzień — Wydawałeś się czymś strapiony, postanowiłem więc z tobą porozmawiać
Kocur prychnął na słowa zmarłego przyjaciela. Mimo wszystko docenił jego troskę, chciał z nim porozmawiać, nawet kiedy siedział razem z innymi truposzami pośród chmurek. Iglasty Krzew popatrzył przed siebie, nawet nie wiedząc od czego zacząć. Kilka razy poruszył nerwowo przednimi łapami, zaś końcówka jego odona drgnęła.
— Dobrze wiesz, że rzygam tym wszystkim do zesrania — zaczął, gdy odpowiedziało mu kiwnięcie głową, kontynuował — Sprawy z Płomień, Trójką i Wróblem… to wszystko tak się pokręciło… Wiesz, mam wrażenie, że on ma do mnie jakiś żal. Sam nie czuję się dobrze z faktem, że zostawiłem go po brzuch w takim gównie ale… ale nie mogłem już tego słuchać, rozumiesz?! Miałem ochotę oderwać sobie uszy, gdy Trójka i Wróbel znowu się żarli. A mimo to… dumny jestem z tego burego szczyla, radzi sobie dobrze, chyba nawet lepiej niż ja i ty. Hah- tak bardzo zafiksowałem się na stracie ciebie, ty gnoju, że zupełnie zapomniałem, że twój syn może być inny. Że przecież nigdy nie będzie w stu procentach jak ty, nie jest przecież jakąś cholerną reinkarnacją twojego łysego tyłka — zamknął pysk na kilka uderzeń serca, analizując, co mógłby mu jeszcze powiedzieć. Niespokojnie machał ogonem. Uspokoił się z lekka, gdy Wilcze Serce trącił go barkiem w bok — Chciałbym powiedzieć mu, że… że to wszystko co mówiła Płomień. O tym, że żałuję, że go wybrałem, że wstydzę się za niego- że to nie tak. Że to po prostu gówno prawda, że jestem z niego dumny i nie żałuję tej decyzji-
— To mu o tym powiedz
— C-czy ty mnie słuchałeś?! — burknął oburzony, trącając łapą klatkę piersiową zmarłego. Tupnął przy tym łapą, niczym małe kocię. Na wpół łysy kocur zaśmiał się pod nosem, zupełnie ignorując fakt, iż jego przyjaciel ostro się zirytował.
— Tak. I nie widzę problemu, żebyś porozmawiał z Wróbelkiem szczerze. Przestań zachowywać się jak przestraszony kociak, ty stary pryku.
Liliowy kocur otworzył pysk, jednak szybko go zamknął.
— Spróbuję. Mówisz, że wszystko się ułoży?
— Jestem tego pewien, wystarczy, że przestaniesz zgrywać dzieciaka
Igła zamruczał rozeźlony, jednak szybko mu przeszło. Otarł się o policzek przyjaciela, nim ten rozpłynął się w nicość. Było jeszcze tyle rzeczy o których chciał z nim porozmawiać, najwidoczniej było im dane zrobić to wszystko, gdy umrze. Póki co, postanowił iść za radą przyjaciela.
Oddychając ciężko z lodem przyczepionym do wąsów, wszedł do legowiska, gdzie powitała go zaspana Miedziana Iskra i puste legowisko po Świetlikowym Skrzydle. Na pysku pointa pojawił się smutek. Tęsknił za niebieską, nie ważne jak bardzo zrzędliwa by była. Miał wrażenie, że przeżył już praktycznie wszystkich, którzy byli mu bliscy, we własnym klanie czuł się coraz bardziej obco.
Westchnął cicho, opadając na swoim posłaniu, tuż obok ukochanej. Wtulił pysk w jej półdługie futerko, mrucząc przy tym cicho. Nim się zorientował, zapadł w głęboki sen.
— Wstawaj, stary draniu — ziewnął zamulony, słysząc nad sobą niski, chrapliwy głos. Z początku zignorował go zupełnie, dopiero za drugim razem podniósł zirytowany głowę.
— Ty łysy sukinsynu — mruknął, podnosząc się na cztery łapy — Nudzi ci się, że mnie w snach nawiedzasz? Nie chrzań, że wykitowałem — miauknął, nie bardzo wiedząc, jak zareagować na odwiedziny swojego najlepszego przyjaciela. Mimo wszystko uśmiechnął się pod nosem.
— Nie, jeszcze trochę pożyjesz — Wilcze Serce zaśmiał się zachrypniętym głosem, owijając ogon wokół własnych łap, gdy usiadł obok Igły. Point nadal wpatrywał się w niego, niczym w jakiś obrazek. W końcu jednak chrząknął cicho, również przysiadając obok i wzdychając cicho. Przed nimi rozciągała się bezkresna łąka z soczystą, zieloną trawą. Niebo natomiast było jasne i bezchmurne, dało się jednak dostrzec na nim gwiazdy, mimo iż w teorii był dzień — Wydawałeś się czymś strapiony, postanowiłem więc z tobą porozmawiać
Kocur prychnął na słowa zmarłego przyjaciela. Mimo wszystko docenił jego troskę, chciał z nim porozmawiać, nawet kiedy siedział razem z innymi truposzami pośród chmurek. Iglasty Krzew popatrzył przed siebie, nawet nie wiedząc od czego zacząć. Kilka razy poruszył nerwowo przednimi łapami, zaś końcówka jego odona drgnęła.
— Dobrze wiesz, że rzygam tym wszystkim do zesrania — zaczął, gdy odpowiedziało mu kiwnięcie głową, kontynuował — Sprawy z Płomień, Trójką i Wróblem… to wszystko tak się pokręciło… Wiesz, mam wrażenie, że on ma do mnie jakiś żal. Sam nie czuję się dobrze z faktem, że zostawiłem go po brzuch w takim gównie ale… ale nie mogłem już tego słuchać, rozumiesz?! Miałem ochotę oderwać sobie uszy, gdy Trójka i Wróbel znowu się żarli. A mimo to… dumny jestem z tego burego szczyla, radzi sobie dobrze, chyba nawet lepiej niż ja i ty. Hah- tak bardzo zafiksowałem się na stracie ciebie, ty gnoju, że zupełnie zapomniałem, że twój syn może być inny. Że przecież nigdy nie będzie w stu procentach jak ty, nie jest przecież jakąś cholerną reinkarnacją twojego łysego tyłka — zamknął pysk na kilka uderzeń serca, analizując, co mógłby mu jeszcze powiedzieć. Niespokojnie machał ogonem. Uspokoił się z lekka, gdy Wilcze Serce trącił go barkiem w bok — Chciałbym powiedzieć mu, że… że to wszystko co mówiła Płomień. O tym, że żałuję, że go wybrałem, że wstydzę się za niego- że to nie tak. Że to po prostu gówno prawda, że jestem z niego dumny i nie żałuję tej decyzji-
— To mu o tym powiedz
— C-czy ty mnie słuchałeś?! — burknął oburzony, trącając łapą klatkę piersiową zmarłego. Tupnął przy tym łapą, niczym małe kocię. Na wpół łysy kocur zaśmiał się pod nosem, zupełnie ignorując fakt, iż jego przyjaciel ostro się zirytował.
— Tak. I nie widzę problemu, żebyś porozmawiał z Wróbelkiem szczerze. Przestań zachowywać się jak przestraszony kociak, ty stary pryku.
Liliowy kocur otworzył pysk, jednak szybko go zamknął.
— Spróbuję. Mówisz, że wszystko się ułoży?
— Jestem tego pewien, wystarczy, że przestaniesz zgrywać dzieciaka
Igła zamruczał rozeźlony, jednak szybko mu przeszło. Otarł się o policzek przyjaciela, nim ten rozpłynął się w nicość. Było jeszcze tyle rzeczy o których chciał z nim porozmawiać, najwidoczniej było im dane zrobić to wszystko, gdy umrze. Póki co, postanowił iść za radą przyjaciela.
<3
OdpowiedzUsuń