Wziąłbyś się w końcu garść - powiedziała mu głowa lub serce, wojownik nie potrafił stwierdzić, skąd dokładnie pochodziła ta myśl. - Ciągle tylko myślisz i myślisz, i myślisz, i myślisz.... Każdy w tym klanie coś robi, a ty? Opierasz się zarywającemu Narcyzowemu Pyłowi i kończysz z nosem w łajnie. A Niebiański Kwiat? A Świerszczowy Skok? Nie przejmujesz się własnymi dziećmi! A partnerka? Przecież tyle o nią walczyłeś! Jeszcze Konwaliowe Serce... Uciekła i to przez ciebie, bo jej nie pilnowałeś! A Mokra Gwiazda? Masz go gdzieś! A Jeżowa Ścieżka? On się poświęca dla wyższego dobra i jakoś nie marudzi jak ty, biała dupo. A co z Drżącą Ścieżką? On dostał drugą jaźń. Już on bardziej się rozwinął, wszyscy się rozwijają! A ty! Pozostajesz taką samą, dużą, rozleniwioną kupą mięśni!
- Zamknij mordę - mruknął pod nosem Orlikowy Szept, mając powyżej uszu własne myśli. Co je napadło? Dlaczego on siebie tak atakuje? Przecież nie zrobił nic złego, na masę rzeczy nie miał nawet wpływu. Kompletnie żadnego.
- Coś ty powiedział?! - fuknęła niezadowolona Cętkowany Kwiat. - Szlajasz się całymi dniami z Narcyzowym Pyłem, a mnie ignorujesz! Zapomniałeś, jak kiedyś było nam dobrze? Doczekaliśmy dzieci, a ty zmieniasz... Zmieniasz się w geja!
Biały zacisnął zęby. Już długo się między nimi nie układało, cóż miał począć? Zazdrość narastająca w burej kotce przerodziła się w obsesję. Nie mógł się nawet wysrać w spokoju, bo bura czatowała za każdym rogiem. Jak tu żyć? Posiadanie partnerki to jedna sprawa, ale kotki z pierdolcem.... To już co innego.
Jeszcze to stwierdzenie o zmianie w geja. Tak prawdziwe. Ech, przeklęte geny, że też Klan Gwiazdy stworzył inne orientacje.
- Dlaczego cały czas się mnie czepiasz! Narcyzowy Pył to jedyny kocur, któremu mogę zaufać! Ty.... Ty się zmieniłaś! Nie jesteś tym, kim byłaś! - wybuchł, już nie mógł wytrzymać niewoli u Cętkowanego Kwiatu. Z jednej strony Orlikowy Szept bolało serce na myśl o zakończeniu relacji z burą, ale... Nie potrafił już wytrzymać. Kotka pozwalała sobie na zbyt wiele. Nie miała NIC z genów Czaplego Potoku, tego serdecznego czekoladowego.
- Że. Co?! - warknęła wrogo. No, proszę, kicia się wkurzyła i zamierzała pokazać pazurki.
Biały przewrócił oczami. Weź tu, kocurze, zrozum logikę niektórych samic. Poczuł chwilę zadowolenia z bycia stuprocentowym samcem.
- Nie zrozumiałaś? Jemu mogę zaufać, tobie nie. Mam ci to rozrysować na piasku? - zapytał się bezpośrednio.
- Nie! Nie mogę uwierzyć w to, co słyszę... Już dawno powinnam cię zostawić! Aj... Jaka ja biedna.... Straciłam kogoś bliskiego... - mruknęła Cętkowany Kwiat, od razu zmieniając ton głosu na pełen żalu.
Orlikowy prychnął. Niech bura się udławi ze swoją zazdrością. W reakcji na słabą próbę zagrania na emocjach syna Koniczynki i Ostrzenia niebieskooki splunął kotce pod łapy, pokazał język i bez dalszego komentarza ją zostawił w kącie obozu.
- I tak to pozostawiasz, tchórzu?! Wracaj! Tak cię zdzielę za te schadzki z Narcyzowym.... - próbowała powiedzieć Cętkowany Kwiat.
- PRZESTAŃ PIERDOLIĆ WIECZNIE O TYM NARCYZIE! ZAJMIJ SIĘ SWOJĄ DUPĄ! - krzyknął na cały głos, nie przejmując się patrzących na niego członkach klanu. Nie poczuł żadnego smutku czy żalu za wyrzeczone słowa. Wręcz przeciwnie. Przepełniała go duma, którą przelał w kroki. Po prostu szedł, z dumnie uniesioną głową, spojrzeniem zwróconym ku wejściu do legowiska wojowników, pierś wypięła się w przód.
- No, no.... Mój braciszek w końcu pokazał, na co go stać. Mamusia pewnie się przewraca w grobie, ale za to ja.... W końcu jestem z ciebie zadowolona - mruknęła od razu Mniszkowy Kwiat, gdy biały wkroczył do miejsca relaksu dla walczących w imieniu Klanu Burzy.
- T... Ty? Odzywasz się do mnie od tak? Nie wierzę.... Cholera jasna, to musi być jakiś paskudny sen - skomentował kocur, potrząsając łbem z politowaniem. Jedyna żywa siostra przecież znienawidziła Orlikowy Szept i od dawien dawna nie zamienili ze sobą żadnego słowa. Dokładniej od czasu obrony Klanu Wilka, podczas którego biały zabił Mleczowy Kwiat.
- Wiesz... Uznałam, że to czas, by dorosnąć... Chociaż na chwilę. Czy... Chcesz poprawić naszą relację... Bracie? - zapytała się calico. Ton jej głosu brzmiał dziwnie szczerze, bez cienia sarkazmu, kłamstwa czy drwiny.
- Muszę pomyśleć... Ech... Zajmę się lepiej synem, a ty.... Rób, co chcesz - odpowiedział oschle Orlikowy Szept.
Wyglądał na spokojnego, lecz w głowie kotłowały się całe tumany rozpędzonych myśli. Pojawiły się wątpliwości odnośnie krzyku na Cętkowany Kwiat. Może się zmieni? Może znowu miała gorszy dzień? Albo... Tylko udawała? Sprawdzała jego wierność, a on zawiódł?
Dość, zerwij z tymi myślami. Próbuj, walcz, inaczej na zawsze się w nich pogrążysz - pomyślał stanowczo. Czas to skończyć.
Myślenie przerwało mu oberwanie całkiem pokaźną szyszką. Odwrócił głowę i... Zauważył Narcyzowy Pył i Byczą Szarżę, śmiejących się do rozpuku. Biały zawęził oczy, ciesząc się mimo to widząc dawnego mentora. Zapomniał w ułamku chwili o Cętkowanym Kwiecie i Mniszkowym Kwiecie, liczył się Narcyz, tylko on.
Tak, po raz pierwszy Orlikowy Szept mógł przyznać to przed samym sobą - pokochał Narcyzowy Pył i zmienił się w geja.
- W taki oto sposób przykuwa się uwagę takich Orliczków w zimę - mówił niebieski do czarnego.
- Jeszcze raz! Dawaj kolejną szyszkę! Albo kamień! - odpowiedział Bycza Szarża.
- Ej, ej, kamieniami nie rzucaj w moje kochane, białe maleństwo! Nie w Orliczka, to niewinny kocur! - oburzył się Narcyzowy Pył.
- T... T... T-ty! Nazwałeś mnie maleństwem?! Dlaczego?! Przecież jestem duży! Pokazać ci to! Już to robię! Tylko zajmę się tym czarnym skurczykotem! - powiedział niebieskooki wojownik i od razu rzucił się na Byczą Szarżę.
Do końca dnia Klan Burzy musiał wysłuchiwać krzyków Byczka, słów wyjaśnienia Narcyzowego Pyłu i okrzyku bojowe Orlikowego Szeptu.
- Zamknij mordę - mruknął pod nosem Orlikowy Szept, mając powyżej uszu własne myśli. Co je napadło? Dlaczego on siebie tak atakuje? Przecież nie zrobił nic złego, na masę rzeczy nie miał nawet wpływu. Kompletnie żadnego.
- Coś ty powiedział?! - fuknęła niezadowolona Cętkowany Kwiat. - Szlajasz się całymi dniami z Narcyzowym Pyłem, a mnie ignorujesz! Zapomniałeś, jak kiedyś było nam dobrze? Doczekaliśmy dzieci, a ty zmieniasz... Zmieniasz się w geja!
Biały zacisnął zęby. Już długo się między nimi nie układało, cóż miał począć? Zazdrość narastająca w burej kotce przerodziła się w obsesję. Nie mógł się nawet wysrać w spokoju, bo bura czatowała za każdym rogiem. Jak tu żyć? Posiadanie partnerki to jedna sprawa, ale kotki z pierdolcem.... To już co innego.
Jeszcze to stwierdzenie o zmianie w geja. Tak prawdziwe. Ech, przeklęte geny, że też Klan Gwiazdy stworzył inne orientacje.
- Dlaczego cały czas się mnie czepiasz! Narcyzowy Pył to jedyny kocur, któremu mogę zaufać! Ty.... Ty się zmieniłaś! Nie jesteś tym, kim byłaś! - wybuchł, już nie mógł wytrzymać niewoli u Cętkowanego Kwiatu. Z jednej strony Orlikowy Szept bolało serce na myśl o zakończeniu relacji z burą, ale... Nie potrafił już wytrzymać. Kotka pozwalała sobie na zbyt wiele. Nie miała NIC z genów Czaplego Potoku, tego serdecznego czekoladowego.
- Że. Co?! - warknęła wrogo. No, proszę, kicia się wkurzyła i zamierzała pokazać pazurki.
Biały przewrócił oczami. Weź tu, kocurze, zrozum logikę niektórych samic. Poczuł chwilę zadowolenia z bycia stuprocentowym samcem.
- Nie zrozumiałaś? Jemu mogę zaufać, tobie nie. Mam ci to rozrysować na piasku? - zapytał się bezpośrednio.
- Nie! Nie mogę uwierzyć w to, co słyszę... Już dawno powinnam cię zostawić! Aj... Jaka ja biedna.... Straciłam kogoś bliskiego... - mruknęła Cętkowany Kwiat, od razu zmieniając ton głosu na pełen żalu.
Orlikowy prychnął. Niech bura się udławi ze swoją zazdrością. W reakcji na słabą próbę zagrania na emocjach syna Koniczynki i Ostrzenia niebieskooki splunął kotce pod łapy, pokazał język i bez dalszego komentarza ją zostawił w kącie obozu.
- I tak to pozostawiasz, tchórzu?! Wracaj! Tak cię zdzielę za te schadzki z Narcyzowym.... - próbowała powiedzieć Cętkowany Kwiat.
- PRZESTAŃ PIERDOLIĆ WIECZNIE O TYM NARCYZIE! ZAJMIJ SIĘ SWOJĄ DUPĄ! - krzyknął na cały głos, nie przejmując się patrzących na niego członkach klanu. Nie poczuł żadnego smutku czy żalu za wyrzeczone słowa. Wręcz przeciwnie. Przepełniała go duma, którą przelał w kroki. Po prostu szedł, z dumnie uniesioną głową, spojrzeniem zwróconym ku wejściu do legowiska wojowników, pierś wypięła się w przód.
- No, no.... Mój braciszek w końcu pokazał, na co go stać. Mamusia pewnie się przewraca w grobie, ale za to ja.... W końcu jestem z ciebie zadowolona - mruknęła od razu Mniszkowy Kwiat, gdy biały wkroczył do miejsca relaksu dla walczących w imieniu Klanu Burzy.
- T... Ty? Odzywasz się do mnie od tak? Nie wierzę.... Cholera jasna, to musi być jakiś paskudny sen - skomentował kocur, potrząsając łbem z politowaniem. Jedyna żywa siostra przecież znienawidziła Orlikowy Szept i od dawien dawna nie zamienili ze sobą żadnego słowa. Dokładniej od czasu obrony Klanu Wilka, podczas którego biały zabił Mleczowy Kwiat.
- Wiesz... Uznałam, że to czas, by dorosnąć... Chociaż na chwilę. Czy... Chcesz poprawić naszą relację... Bracie? - zapytała się calico. Ton jej głosu brzmiał dziwnie szczerze, bez cienia sarkazmu, kłamstwa czy drwiny.
- Muszę pomyśleć... Ech... Zajmę się lepiej synem, a ty.... Rób, co chcesz - odpowiedział oschle Orlikowy Szept.
Wyglądał na spokojnego, lecz w głowie kotłowały się całe tumany rozpędzonych myśli. Pojawiły się wątpliwości odnośnie krzyku na Cętkowany Kwiat. Może się zmieni? Może znowu miała gorszy dzień? Albo... Tylko udawała? Sprawdzała jego wierność, a on zawiódł?
Dość, zerwij z tymi myślami. Próbuj, walcz, inaczej na zawsze się w nich pogrążysz - pomyślał stanowczo. Czas to skończyć.
Myślenie przerwało mu oberwanie całkiem pokaźną szyszką. Odwrócił głowę i... Zauważył Narcyzowy Pył i Byczą Szarżę, śmiejących się do rozpuku. Biały zawęził oczy, ciesząc się mimo to widząc dawnego mentora. Zapomniał w ułamku chwili o Cętkowanym Kwiecie i Mniszkowym Kwiecie, liczył się Narcyz, tylko on.
Tak, po raz pierwszy Orlikowy Szept mógł przyznać to przed samym sobą - pokochał Narcyzowy Pył i zmienił się w geja.
- W taki oto sposób przykuwa się uwagę takich Orliczków w zimę - mówił niebieski do czarnego.
- Jeszcze raz! Dawaj kolejną szyszkę! Albo kamień! - odpowiedział Bycza Szarża.
- Ej, ej, kamieniami nie rzucaj w moje kochane, białe maleństwo! Nie w Orliczka, to niewinny kocur! - oburzył się Narcyzowy Pył.
- T... T... T-ty! Nazwałeś mnie maleństwem?! Dlaczego?! Przecież jestem duży! Pokazać ci to! Już to robię! Tylko zajmę się tym czarnym skurczykotem! - powiedział niebieskooki wojownik i od razu rzucił się na Byczą Szarżę.
Do końca dnia Klan Burzy musiał wysłuchiwać krzyków Byczka, słów wyjaśnienia Narcyzowego Pyłu i okrzyku bojowe Orlikowego Szeptu.
11 pkt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz