Naprawdę wziął sobie słowa Wilczego Serca do... serca. Zagadywał klanowiczów, próbując naprawić wszystkie relacje, które przez jego głupotę zdążyły się popsuć, interesował się życiem innych, pomagając jak tylko był w stanie. Przedwczoraj na przykład pomógł zażegnać partnerski kryzys Różanej Słodyczy i Puszczykowego Krzyku. Kocicę znalazł zapłakaną w kącie obozu (całe szczęście, że nie wpadła na pomysł żeby biec sama do lasu… Może i Śnieżny Puch przestała już być zagrożeniem, ale nie mogli mieć pewności, czy nie zaraziła kogoś albo czegoś jeszcze. Borsuka na przykład).
- P-Puszczyk ostatnio mnie unika - miauknęła w końcu, gdy kilkanaście razy zapewnił ją, że mu się nie narzuca i spokojnie może powiedzieć o swoim problemie. - Z-znika gdzieś na całe dnie i… i b-boje się, ż-że… - Schowała pysk w łapach, płacząc.
Poklepał ją pocieszająco ogonem po grzbiecie, próbując dodać otuchy.
- Może to wcale nie tak? Każdy czasami potrzebuje samotności, popatrz na taką Północ na przykład… Ona potrzebuje jej ciągle - zażartował, chcąc rozluźnić atmosferę. - Próbowałaś z nim o tym porozmawiać?
- N-nie chciałam mu się n-narzucać - miauknęła.
Lider westchnął. Czasami miał wrażenie, że większości problemów na świecie by nie było, jeśli tylko koty by ze sobą rozmawiały.
- Może po prostu ci się tak wydaje? - spytał. Szylkretka pokręciła głową, co przyjął z kolejnym westchnieniem - Jeśli chcesz, mogę z nim porozmawiać.
Spojrzała na niego z nadzieją w oczach.
- N-naprawdę? Byłabym ci bardzo wdzięczna!
- Załatwione - miauknął z uśmiechem, podnosząc się.
I dotrzymał słowa, a nawet zabrał Puszczyka na polowanie. Powód całego zamieszania okazał się być bardzo prozaiczny:
- Naprawdę tak myśli? - Wróbel widział w jego oczach, jak wiele przykrości sprawiła mu ta informacja. Żółtooki spuścił łeb, bijąc na boki ogonem. Parę razy otwierał pysk, próbując coś powiedzieć, ale za każdym razem z powrotem go zamykał, nie wydawszy dźwięku.
- No powiedz, widzę, że coś cię gryzie - zachęcił go lider.
- Po prostu… Niedługo będzie rocznica naszego partnerstwa i chciałem zrobić jej niespodziankę… Wiesz, wieczór tylko we dwoje… Ale nie zajmuję się tym sam, pomaga mi Dębowa Pierś - zarzekł się szybko, widząc podejrzliwą minę lidera. - Nie mów jej o tym, dobrze?
Wróblowa Gwiazda uśmiechnął się szeroko.
- Możesz być o to spokojny. Przekażę tylko, że nie ma się czym martwić.
- Dziękuję - miauknął wojownik z ulgą na pysku. Chciał powiedzieć coś jeszcze, ale lider mu przerwał.
- No, to wracajmy do polowania! Czujesz coś?
No i musiał przyznać, że na wczorajszym zgromadzeniu bawił się wyjątkowo dobrze. Gdy liderzy skończyli już swoje przemowy, tradycyjnie zostawił na posterunku Borsuk a sam wymknął się między koty, szukając znajomych pysków. Szybko wokół niego i Modrzewia utworzył się niewielki wianuszek kotów z różnych klanów, wesoło wymieniających między sobą plotki.
- A ponoć to kotki są plotkarami - szepnął mu do ucha Modrzew, przytulając się do niego, gdy po raz kolejny Dymne Niebo otwierał pyszczek, żeby podzielić się z resztą jakąś nową informacją. Niekoniecznie za wiedzą osoby, której dotyczyła.
- B-Bystra Woda i Jastrzębi P-Podmuch zostali ponoć parą - miauknął nieśmiało rudy, upewniając się najpierw, czy ani kocur, ani kotka go nie słyszą.
Wróblowa Gwiazda się uśmiechnął.
- Prawda. Była u mnie, poprosić żeby częściej wyznaczać ich na patrole razem - miauknął, zanim zdążył się powstrzymać, na co jego partner zareagował śmiechem.
- Mówiłem! - Liznął niebieskookiego za uchem. - Z ciebie też niezła plotkara.
- Nieprawda! - lider udał oburzenie. - Tak mi się jakoś wymsknęło.
- Jasne, jasne - partner ugryzł go lekko w ucho.
- ...widziała w lesie lwa! - miauknął Dębowa Pierś.
- Niemożliwe! - odparł jakiś kot z Klanu Burzy, którego Wróbel dopiero co poznał.
- I ty jej uwierzyłeś? - parsknęła Pierzasta Mordka. - Prędzej jeże zaczną latać niż Płomień powie prawdę!
Wszyscy zaśmiali się na widok zaskoczonej miny wojownika. Widocznie szylkretka zdążyła opowiedzieć mu wiele ciekawych rzeczy…
Wciąż w dobrym nastroju po tamtym zgromadzeniu, Wróblowa Gwiazda postanowił odwiedzić Potrójny Krok. Pewnie normalnie by się na to nie zdobył, ale co radość robi z kotem…
Kiedy tylko pojawił się w wejściu, medyk zmierzył go zirytowanym spojrzeniem i zaczął tyradę:
- Twój uczeń, Pokrzywowa Łapa, wrzucił mnie do dołu na zgromadzeniu z potencjalnie zarażoną osobniczką - To nie było coś, co lider spodziewał się usłyszeć zamiast “dzień dobry”. A trójłapy dopiero zaczynał. - Uszkodził tym sposobem moją głowę i ucznia medyka z Klanu Klifu, który również tam był. Dodatkowo naraził mnie na śmierć, gdyby wyszło, że naprawdę była chora. - Liliowy zrobił przerwę żeby odetchnąć. - Żądam sprawiedliwości. Ukarz go. Jeśli mu odpuścisz, to nie będzie szanował medyków i ich roli! Zacznie rzucać kamieniami, czy wyzywać. Do tego czasu nikogo nie będę przyjmował. - Wróbel spojrzał na niego zszokowany. - Tak. Dobrze słyszysz! Strajkuję. Nie będzie ziół, naparów, leczenia. Fasolowa Łodyga wam nie pomoże, bo jej tu nie wpuszczę! To wszak jej dzieciak! A Deszczowa Łapa to mysi móżdżek, a nie medyk! Prędzej sam się skaleczy, niż opatrzy ranę! Naćpał się kocimiętką! Rozumiesz to?! Przyniósł mi wstyd! - Potrójny Krok bił wściekle ogonem na boki.
Bury spróbował przetrawić wszystko, co właśnie usłyszał. Jego własny uczeń, ten kochany Pokrzywek, wrzucił Trójkę do dołu z chorą kotką?! A Deszczyk wziął skądś kocimiętkę i się nią naćpał?! I jeszcze jakiś uczeń z Klanu Klifu...? Uśmiech momentalnie spełzł mu z pyska.
- Gwiazdy na niebie - miauknął żałośnie. - Jak to się stało? Wszystko z tobą w porządku? Nie zaraziła cię? - Tylko tego brakowało! Nie żeby jakoś specjalnie lubił liliowego, ale medyk jednak był klanowi trochę potrzebny. - I co ja mam z nim teraz zrobić… - stwierdził bardziej do siebie niż do Trójki. Jeśli trójłapy mówił prawdę, nie mógł tego tak zostawić. Tym, że kocur zagroził, że nie będzie leczył, lider przejął się najmniej. Wiedział, że medyk lubi przesadzać i robić wokół siebie niepotrzebny szum i był pewny, że gdy wyjaśnią sprawę, ten bez słowa sprzeciwu wróci do obowiązków.
<Potrójny Kroku?>
21 pkt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz