- Ta... Nigdy moja łapa tam nie postanie! - warknął Ścieżka. Dreszcz rzucił przepraszające spojrzenie zdezorientowanemu Jałowcowi. Był zagubiony podczas ich kłótni, ale niestety jakoś się do tego przyzwyczaił podczas tej rozmowy.
- Przepraszam za niego. - miauknął kremowy. - Jak nie masz nic przeciwko, to możemy ci potowarzyszyć podczas polowania. Co ty na to?- spytał biało-brązowego. Powoli kiwnął głową. Nie miał nic przeciwko, zawsze mógł spędzić trochę czasu z nimi. Nic go nie zatrzymywało akurat teraz… Nie mógł też od tak odrzucić propozycję. Przyda się pomocna łapa, będzie więcej piszczek.
- Spoko.- odparł uśmiechając się.
***
skip do teraźniejszości
Niestety, z tego polowania wracał z niczym. Pora Nagich Drzew mąciła w życiu każdego. A jeszcze dodatkowo te króliki… Szkoda mówić. Jakoś ostatnio nie znajdywał na nic czasu. Podczas tej wyprawy z uczennicą, przypomniał sobie o rozmowie z Drżącym i Ścieżką. Tak dawno nie rozmawiali! A Jeżowa Ścieżka no, niestety nie miał czasu. To jak mogli się ostatnio czuć? Na pewno trochę samotni. Na trenowanie Pszczelej Łapy starał się spędzać jak najwięcej czasu, przez co pewnie zaniedbywał kontakty ze znajomymi… Choć miał ich mało. Raczej minimum. Dogadywał się z bodajże dwoma kotami? Przynajmniej miał nowego kolegę nie będącym przedstawicielem tego samego gatunku co on. Chrząszcz którego podrzucił mu Bycza Szarża, dość zadomowił się obok niego. Jak tylko wrócił z nocnego wypadu, po prostu siedział na jego legowisku. Przestraszony próbował go jakoś przenieść, ale zaczął po nim chodzić. Dał mu spokój, oderwał trochę mchu a tamten zasnął na miejscu. Jakoś… Dziwnie było myśleć o tym, że w ciągu dnia wyruszał… No gdzieś. Zrobił mu małą zagrodę, z patyków oraz liści. Gdy chciał, by szedł gdzieś to go po prostu wyciągał a jak za wszelką cenę chciał towarzystwa stworka, to gdy raz na jakiś czas udawało się wchodzić na barierę, po prostu odstawiał zwierzaka na dół. Kłopot największy był niestety dlatego, bo nie wiedział co jedzą takie stwory. Wyglądał na mocarnego, potrzebował dużo żarcia. Pytał się kilku kotów, patrzyły na niego jak na jakiegoś upadłego na łeb, ale w końcu sobie darował. Dowiedział się dopiero o tym po jakimś czasie. Dał zwierzakowi liścia, tak jakby na posłanie, a tamten zaczął go jeść. Zdziwiony zaczął mu dawać więcej takich. Obecnie nie było ich aż tak wiele, lecz najwyraźniej smakowało mu. W taką pogodę trudno mu było takie znaleźć, pomagał swojemu nowemu towarzyszowi. Cieszył się jego obecnością, a tamten również chyba polubił to, że go karmi. Jednak to jest zwykły chrząszcz. Chrząszcz uczuć nie ma.
Gdy weszli wraz z rudą kotką do obozu, po drugiej stronie obozu zauważył kremowego. Może powinien z nim porozmawiać? Wahał się, bo wciąż obok niego była uczennica. Oficjalnie nie skończyli już lekcji… Kotka popędziła już do rodzeństwa. Całe szczęście, kłopot z głowy. Miał już podbiec do kocura, ale spojrzał na stos zwierzyny. Wziąć czy nie wziąć, oto jest pytanie. Wypadało się chyba podzielić jakimś jedzeniem, widział, że tamten chyba dopiero myślał nad tym by coś zjeść. Spoglądał na malutki skład piszczek. Jałowcowy Świt podszedł po jakiegoś marnego ptaka. Był tylko wróbel, więc chwycił go w zęby i zaniósł w stronę Drżącej Ścieżki. Gdy znalazł się obok niego, położył zdobycz oraz usiadł.
- Hej!- miauknął radośnie na powitanie.- Całkiem ładny dzień mamy.
- Przepraszam za niego. - miauknął kremowy. - Jak nie masz nic przeciwko, to możemy ci potowarzyszyć podczas polowania. Co ty na to?- spytał biało-brązowego. Powoli kiwnął głową. Nie miał nic przeciwko, zawsze mógł spędzić trochę czasu z nimi. Nic go nie zatrzymywało akurat teraz… Nie mógł też od tak odrzucić propozycję. Przyda się pomocna łapa, będzie więcej piszczek.
- Spoko.- odparł uśmiechając się.
***
skip do teraźniejszości
Niestety, z tego polowania wracał z niczym. Pora Nagich Drzew mąciła w życiu każdego. A jeszcze dodatkowo te króliki… Szkoda mówić. Jakoś ostatnio nie znajdywał na nic czasu. Podczas tej wyprawy z uczennicą, przypomniał sobie o rozmowie z Drżącym i Ścieżką. Tak dawno nie rozmawiali! A Jeżowa Ścieżka no, niestety nie miał czasu. To jak mogli się ostatnio czuć? Na pewno trochę samotni. Na trenowanie Pszczelej Łapy starał się spędzać jak najwięcej czasu, przez co pewnie zaniedbywał kontakty ze znajomymi… Choć miał ich mało. Raczej minimum. Dogadywał się z bodajże dwoma kotami? Przynajmniej miał nowego kolegę nie będącym przedstawicielem tego samego gatunku co on. Chrząszcz którego podrzucił mu Bycza Szarża, dość zadomowił się obok niego. Jak tylko wrócił z nocnego wypadu, po prostu siedział na jego legowisku. Przestraszony próbował go jakoś przenieść, ale zaczął po nim chodzić. Dał mu spokój, oderwał trochę mchu a tamten zasnął na miejscu. Jakoś… Dziwnie było myśleć o tym, że w ciągu dnia wyruszał… No gdzieś. Zrobił mu małą zagrodę, z patyków oraz liści. Gdy chciał, by szedł gdzieś to go po prostu wyciągał a jak za wszelką cenę chciał towarzystwa stworka, to gdy raz na jakiś czas udawało się wchodzić na barierę, po prostu odstawiał zwierzaka na dół. Kłopot największy był niestety dlatego, bo nie wiedział co jedzą takie stwory. Wyglądał na mocarnego, potrzebował dużo żarcia. Pytał się kilku kotów, patrzyły na niego jak na jakiegoś upadłego na łeb, ale w końcu sobie darował. Dowiedział się dopiero o tym po jakimś czasie. Dał zwierzakowi liścia, tak jakby na posłanie, a tamten zaczął go jeść. Zdziwiony zaczął mu dawać więcej takich. Obecnie nie było ich aż tak wiele, lecz najwyraźniej smakowało mu. W taką pogodę trudno mu było takie znaleźć, pomagał swojemu nowemu towarzyszowi. Cieszył się jego obecnością, a tamten również chyba polubił to, że go karmi. Jednak to jest zwykły chrząszcz. Chrząszcz uczuć nie ma.
Gdy weszli wraz z rudą kotką do obozu, po drugiej stronie obozu zauważył kremowego. Może powinien z nim porozmawiać? Wahał się, bo wciąż obok niego była uczennica. Oficjalnie nie skończyli już lekcji… Kotka popędziła już do rodzeństwa. Całe szczęście, kłopot z głowy. Miał już podbiec do kocura, ale spojrzał na stos zwierzyny. Wziąć czy nie wziąć, oto jest pytanie. Wypadało się chyba podzielić jakimś jedzeniem, widział, że tamten chyba dopiero myślał nad tym by coś zjeść. Spoglądał na malutki skład piszczek. Jałowcowy Świt podszedł po jakiegoś marnego ptaka. Był tylko wróbel, więc chwycił go w zęby i zaniósł w stronę Drżącej Ścieżki. Gdy znalazł się obok niego, położył zdobycz oraz usiadł.
- Hej!- miauknął radośnie na powitanie.- Całkiem ładny dzień mamy.
<Drżąca Ścieżko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz