Zajęcza Troska była głupia! Głupia! Po prostu głupia! Odzywała się tak brzydko do jego mamy i jeszcze sądziła, że jest taka mądra! Chciałby być większy i mieć większe pazury, by móc jej przeorać ten brzydki pysk! Jak będzie duży, to na pewno da jej popalić! Ona będzie nikim, a on będzie na pewno super, bo Nastroszony go nauczył wielu rzeczy! Poddenerwowany zauważył, jak jego mama się do niego doczepia. Mogła już sobie odpuścić, był już za duży na to, by Daliowy Pąk się nim tak przejmowała!
- Na pewno nic ci nie jest? Nic cię nie boli? - pytała. Zamilkł i jedynie poszedł na mech, chcąc odpocząć. Wszyscy byli głupi… Wszyscy… Tylko nie Nastroszony.
- Na pewno nic ci nie jest? Nic cię nie boli? - pytała. Zamilkł i jedynie poszedł na mech, chcąc odpocząć. Wszyscy byli głupi… Wszyscy… Tylko nie Nastroszony.
***
Rozejrzał się, czy na pewno ma dobre warunki do ucieczki. Żłobek był nudny! Nie chciał tam być! Wolał przeżywać przygody, czuć adrenalinę i się jakoś fajnie pobawić! Wymknął się do obozu, próbując ukryć się gdzieś na obrzeżach, do momentu kiedy nie nadepnął na liliowy ogon. No niech to… Kotka podskoczyła, zaskoczona jego ruchem.
- Oh, to znowu ty - powiedziała. - Niechciany numer dwa.
Zawarczał wściekły. Co?! Co ona znowu wygadywała?! Nawet nie zaczął, to ona od razu go obrażała! To było bardzo niemiłe i musiał później o tym powiedzieć mamie! Ta kotka była bardzo nieprzyjazna, dlatego mógł ją wyzywać do woli i jedynie zrzucić na nią winę. To mu odpowiadało.
- Jaki znowu niechciany?!?!? Każdy mnie chciał! To ty jesteś jakąś pomyłką!
- Każdy? - parsknęła. - To czemu twój kochany tatuś się do ciebie nie przyznaje? - spytała. Czemu musiała dotykać tak drażliwego tematu… Wolał nie rozmawiać o tym skurwibąku, bo był żałosny! Zresztą tak samo jak większość kotów w tym miejscu.
- Bo to gej. Wstydzi się tego, że poszedł w krzaki z kotką!
- Niesamowite, czyli jednak ciebie nie chciał - uznała, uśmiechając się. - No proszę, Niechciany Turkuć, masz już imię wojownicze na przyszłość.
- Zamknij się!- wrzasnął na nią wściekły. Jak śmiała w ogóle tak na niego mówić?!- Moja mama mnie chciała, a ciebie nikt!
- Oh, kto by mnie nie chciał. - przewróciła oczami. - Przecież nawet twój idol próbuje się nieudolnie do mnie dobrać.
Zawarczał. Kotka nie była nikomu potrzebna, a i tak sobie wmawiała, że każdy ją uwielbia! To było niefajne i głupie! Bardzo głupie! Nastroszony zachowywał się tak tylko z jednego powodu i to nie wcale dlatego, bo ją lubił.
- Musi się do ciebie dobrać. Trzeba cię postawić do pionu!
- Nic nie trzeba ze mną robić. Jestem we właściwym miejscu - mruknęła ze spokojem. - Jeśli nadarzy się okazja, to ja "ustawie go do pionu" - rzekła, przedźeźniając go. On przecież tak nie piszczał, coś jej się w głowie pomieszało!
- To ciebie trzeba postawić! Bo jesteś głupia! Kotki się nadają tylko po to, by urodziły kociaki a nie podskakiwały kocurom!
- Oczywiście, wierz w to sobie, jak dorośniesz pojmiesz, jakie są realia świata - zapewniła, uderzając ogonem o ziemię blisko niego. - Dzieciństwo to najspokojniejszy okres w życiu, wykorzystuj go dobrze, a nie zajmujesz się głoszeniem obrzydliwych głupot.
- To nie są głupoty żadne obrzydliwe! To prawda, ale próbujesz udawać, że nie! Jeszcze zobaczysz, Nastroszony pójdzie z tobą w krzaki i zobaczysz jak to jest być prawdziwą kotką! A jeśli on tego nie zrobi, to ja się osobiście za to zajmę jak podrosnę!
<Zając?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz