— Myślisz, że tu chodzi o bycie taką jak ja czy Pożar? — parsknęło rude kocię, wyraźnie rozbawione tokiem myślenia słabszej siostry. — Tu chodzi o dumę naszej rodziny! Możesz stać się pośmiewiskiem i stracić jakikolwiek kontakt z rodziną, albo wysilić się chociaż trochę i przestać się mazgaić. Próbuję ci pomóc, ale im bardziej się buntujesz, tym bardziej mam cię dość. Jak chcesz być przegrywem, to proszę bardzo. Ja nie zamierzam.
Mówiąc to, kotka splunęła w kierunku kociaków, którym przed chwilą przerwała zabawę.
* * *
Płonąca Pożoga ze znużeniem obserwowała, jak jej siostra wylewa siódme poty, usiłując upolować w zaroślach królika. I po co jej było to całe uciekanie przed poglądami rodziny? Tylko na tym straciła.
Nie, żeby Płomień sama była lepsza. Zawiodła, pozwoliła się permanentnie skrzywdzić.
Podniosła się ciężarem przednich łap, czując jak bolą ją barki. Gdyby mogła, z chęcią odcięłaby sobie te pieprzone nogi. Tyle że wtedy mogłaby się już pożegnać z jakąkolwiek możliwością chodzenia.
Obserwowała, jak Wyrwana Dusza robi te swoje dziwaczne pozy, które chyba miały robić za pozycję łowiecką.
— Przestań się tak rozkraczać, jeśli chcesz upolować tego królika.
Kremowa kotka odwróciła się gwałtownie, a zwierzę spłoszone uciekło do nory.
— A ty co tu robisz?
— Krytykuję twoje śmiechu warte próby polowania. Nie widać? — ton głosu Płomień był tak ponury, jakby co najmniej wybudziła się przed chwilą z grobu.
— Nieważne. I tak go spłoszyłaś — kremowa wojowniczka położyła po sobie uszy i odwróciła się, wpatrując się natarczywie w miejsce, gdzie zniknęła brązowa kita.
— Ups — odparła nieporuszona. — Będziemy teraz udawać, że się nie znamy, czy...?
— Chciałabym, żeby tak było. Po co przyszłaś?
— Nie pofatygowałam się specjalnie dla ciebie, tylko cię zauważyłam. Polować nie mogę, ale mogę sprawić, żeby koty twojego pokroju trochę bardziej przydawały się klanowi.
Kremowa strzepnęła ogonem i zniknęła w gęstej, gorącej od promieni słonecznych trawie. Nie, żeby Płomień specjalnie przepadała za tą personą - nie chciała mieć z nią raczej nic wspólnego, ale nie chciała też udawać skończonej idiotki, jakby były dla siebie kompletnie obce. Wyrwa wybrała własną ścieżkę, durną, ale własną, w co wojowniczka nie chciała ingerować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz