Na pysk kocura wstąpił pogodny uśmiech, dostrzegając, jak w jego kierunku zmierza młoda uczennica Klanu Burzy, a po wysłuchaniu jej słów, jego kąciki pyska uniosły się niemal do granic możliwości.
– Jest prześliczny, Lwia Łapo! – zawołał wdzięcznie, przerzucając swój wzrok to na leżący u jego łap kwiat chabru, to z powrotem na rudą kotkę. – Jeśli byś mogła, byłbym bardziej niż wdzięczny za pomoc. – dodał, schylając nieco łeb, aby kotka miała lepszy dostęp do jego uszu.
Żółtooka napuszyła się dumnie słysząc wypływające z pyska wojownika pochwały, po czym przystąpiła do działania. Złapała w pysk wcześniej odłożony kwiat, przednimi łapami opierając się o ciało kremowego. Ostrożnie, aby nie ponadrywać niebieskich płatków, wplątała kwiat w futerko za drobnym uszkiem kocura. Po skończeniu, odsunęła się kilka kroków do tyłu, z odległości oceniając swoje dzieło. Z zadowoleniem pokiwała łebkiem, przyglądając się pyskowi Malwowego Rozkwitu.
– Dziękuję! – miauknął, posyłając uczennicy ciepłe spojrzenie. – Oh, musimy kiedyś poszukać jednego dla ciebie – dodał, przypominając sobie, że kotka nie miała okazji cieszyć się kwieciem zdobiącym jej pyszczek.
Kotka przekrzywiła łebek.
– Dlaczego kiedyś? – zapytała, jednak dostrzegając nieco zdezorientowany wyraz pyska starszego, uściśliła: – To znaczy, dlaczego nie teraz?
– Myślisz, że Gepardzi Mróz ci pozwoli? – miauknął niepewnie, przyglądając się dużymi oczami kotce.
– No ba! – parsknęła lekceważąco Lwia Łapa, zadzierając różowy nosek ku niebu.
Kocur wydał z siebie zadowolony pomruk, nie zadając już młodszej więcej pytań. We dwójkę szybko opuścili progi obozu, kierując się w bliżej nieokreślonym kierunku. Podczas spaceru słońce przyjemnie grzało w ich grzbiety, a kojący wiatr rozwiewał futra. Dla Malwowego Rozkwitu pora zielonych liści była szczególnie ciężka do zniesienia przez jego długą sierść, nad czym bardzo ubolewał. Kochał kwitnące łąki i ciepłe promienie słoneczne, jednak przez swoją urodę nie mógł się nimi cieszyć tak bardzo jak chciał. Kiedy był jeszcze uczniem, parę razy zdarzyło mu się zemdleć przez przegrzanie, od zbyt długiego przebywania na słońcu, dlatego teraz starał się być ostrożniejszy. W przeciwnym wypadku, na pewno dostałby reprymendę od swojego brata.
Wojownik niespodziewanie zatrzymał się w trakcie pogawędki, dostrzegając kilka długości ogona dalej małe kwiatki, do których od razu podbiegł.
– Spójrz, to fiołki! – pisnął czule, wskazując na wielobarwne kwiatuszki.
Kotka paroma susami pokonała dzielącą ich odległość, z zaciekawieniem przyglądając się maleńkim roślinkom rosnącym pośród traw.
– Możemy ozdobić nimi twoje futro. Mają trochę żółtego, dlatego będą pasować do twoich oczu, a fiolet ładnie podkreśli twoją rudą sierść! – zachęcił kotkę, czubkiem nosa muskając płatki rośliny.
<Lewku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz