UUUuuuu, ale się wygrzmocił. To było pierwsze co zobaczył, kiedy stanął obok Diamentowego Wąsa, by popowidziać pracę łap Piaska. Aż z pyska srebrnego wyszło to ,,uu” na wierzch, z taką miną, którą się robi kiedy ktoś przygrzmoci głową w znak drogowy. Patrzył potem w milczeniu, jak Piasek do nich podchodzi.
- Ale glebę zaliczyłeś. Nigdy nie sądziłem, że ktoś się może wywalić w taki sposób - rzuca w odpowiedzi na powitanie, z całkowitą szczerością w głosie, po czym zerka na Kurę. Po czym na Diament. Polowanie na króliki? Nie no kurde, nie chciało mu się, o takich rzeczach się uprzedza, miał być spacerek! Kremowy zmarszczył pysk w wyrazie niezadowolenia.
- Sądzę, że też byś się wywrócił, nawet w głupszy sposób - rzucił nieco oschle, na co lilowy kocur wzruszył ramionami, robiąc tą taką minę typu ,,być może", niczego nie wykluczając.
Tropiący Szlak słysząc to, podszedł do swojego ucznia, karcąc go za jego zachowanie spojrzeniem.
- Grzeczniej do syna liderki. Założe się, że nie wywróciłby się tak szybko jak ty. W końcu nie jest paniusią - bury zakpił, rzucając okiem na liliowego.
Szept spojrzał zdziwiony na Tropiący Szlak z nieokreślonym wyrazem pyska, chociaż gdzieś w oczach błysnęło mu zdziwienie. Potem powrócił ślepiami na Piaskową Łapę, jakby chcąc odczytać z jego twarzy jakieś wyjaśnienie, a potem znów na Tropiącego. ... Co do chuja?
- Tropiący Szlaku, ależ nic się nie stało, nie ma powodów do naskakiwania na Piaskową Łapę... - zaczął swoje zapewnienia, w najbardziej grzeczny i spokojny sposób, jaki go nauczono. Znaczy, jasne, mógłby się tak zachowywać na co dzień, ale po co.
- Syn liderki czy nie, nie zasługuje na jakieś specjalne traktowanie - odezwała się w końcu Diamentowy Wąs, która widocznie nie chcąc się użerać z możliwym jojczeniem Szepta, który zdążył ułożyć w tym czasie sporą formułkę, zwróciła się zaraz do niego - Idziemy czy zostajesz. - kocur nie musiał się zbyt długo namyślać.
- Ślisko jest, mokro i jest błoto. Złapiemy wszyscy przeziębienia jak będziemy się kąpać w błocie. No i Wiśnia będzie mieć kolejne obicia i skręcone kończyny do naprawiania. Nie widzę w tym ani cienia sensu, ja bym dokończył obchód graniczy i ewentualnie przy okazji jakąś srokę złapał. Potem któreś z was musiałoby nas nieść. Albo na odwrót. W końcu mamy trenować wszyscy - wygadał się, po czym wzruszył lekko ramionami. Najlepiej się coś znajduje jak się tego nie szuka. Możliwe też, że przy okazji właśnie podłamał trochę pewność Tropiącego Szlaku odnośnie bycia ,,paniusią". Szept był największym leniem jakiego świat widział, swój umysł wykorzystujący jedynie dla celów robienia jak najmniej. Tropiący Szlak musiał się z tym zmierzyć, i jak widać, szło mu ciężko. Bury zdębiał, wpatrując się w kocurka zdziwiony. Zaraz jednak prychnął, kręcąc łbem.
- Nieść? Pff! W tyłkach się wam poprzewracało. Piaskowa Łapo, idziemy. Znajdę ci inne zajęcie.
Syn Zięby westchnął ciężko, ale posłał Szeptowi wdzięczne spojrzenie, podczas gdy Szept niemal nie prychnął, widząc kątem oka wyraz na pysku Tropu. Huh, może jednak mama miała rację i koty to debile? Ale śmiesznie. I zachowywał się, jakby był niezniszczalny! Co on się, bólu nie bał?
- A może pójdziemy z nimi na obchód granic? - zaproponował. - Dawno tego nie robiliśmy.
Mentor Piaska skrzywił pysk, rzucając okiem w stronę ich trójki.
- Diamentowy Wąsie? - zwrócił się do kocicy, oczekując na decyzje w tej sprawie.
Zaraz potem jednak padła propozycja, przez którą wszystkie oczy utkwione były w szylkretce, która to z kolei nie wyglądała na wielce przejętą.
- Obojętnie, możecie iść z nami - rzuciła, co Szept przyjął z podobną obojętnością.
Piaskowa Łapa odetchnął z ulgą, słysząc zgodę padającą z ich pysków i od razu podbiegł do ich dwójki. Bury wojownik dołączył chwilę później, mamrotając coś pod nosem.
- Dzięki - szepnął do Szepczącej Łapy kremowy, uśmiechając się lekko.
- Tropiący Szlak jest zawsze taki nadęty? - spytał cicho zniżając głowę, z dość skoncentrowaną miną.
- Tak... Niestety - mruknął pod nosem, kierując kroki przed siebie. - A jak... z twoją mentorką? Podoba ci się?
Kocur zamyślił się na chwilę, zerkając w stronę Diament, po czym wypchnął przez nos powietrze.
- Nie jest zła, pozwala mi wybierać jak za długo jęczę - przyznał się, z zadowolonym uśmiechem - Ale czasem przypomina mamę. Wtedy mam dziwne uczucie, jakbym już coś przeżywał podobnego wcześniej. Rozumiesz, o co chodzi?
- Niestety... nie... Nie znam dobrze twojej mamy. Wydaje się za mną nie przepadać. Próbowałem się z nią za kocięctwa zaprzyjaźnić, ale nic z tego nie wyszło. Jest uprzedzona. Jak wszyscy... Nieważne. - Kremowy pokręcił głową wyrzucając z niej natrętne myśli.
- Liczę, że długo nam to zajmie. Nie chcę wracać do ganiania za królikami...
- A, to dlatego, że - tu przerwał, a na jego pysk wkradł się zmarszczony wyraz konsternacji i skupienia. - Po prostu jest stara i dziwna, i czasem mnie przeraża, już nawet siwieje, widziałeś? Jakbyś zaczął słuchać jej wykładów historii to w sumie też byś zdziwaczał, cud, że z rodzeństwem jeszcze chodzimy normalnie, chociaż kto wie? - tu nachylił się i jakby się dało, mówił jeszcze ciszej - Mam podejrzenia, że niektórzy z mojego rodzeństwa postradali już rozumy - rzekł niezwykle poważnie, po czym powrócił do poprzedniej pozycji z typowym dla siebie uśmiechem.
- Jak będę wystarczająco długo narzekać, to ulegną - stwierdził - Poza tym, możliwe, że będziemy też szukać tych nor, które prowadzą do tuneli. Chociaż szczerze mi się nie chce.
Piasek zachichotał pod nosem słysząc co kocurek powiedział o swojej mamie.
- Prawda. Jest dziwna, to fakt. I nie da się nie zauważyć, że wiekiem dorównuje mojemu dziadkowi. Czy ja wiem... - mruknął na wzmiankę o jego rodzeństwie. - Srebrny jest fajny. Zabawny... - Jego uśmiech się powiększył na myśl o przyjacielu. - Nory... Ugh... Oby nie. Matka zrobi mi kąpiel stulecia jak się dowie, że kopałem tunele. Już była na mnie zła za to, że połamałem sobie podczas jednego treningu pazury. Ale już z nimi lepiej. Naprawiła mi je - rzekł z dumą.
- Nah, wygląda młodziej, poza tym historycznie wynika tyle, że jest młodsza. Ale i tak jest stara i coraz częściej zrzędzi - rzucił jeszcze w temacie Róży, po czym urwał, zerkając w czystej ciekawości, dość badawczo na Piaska - Zdążyłeś zapoznać całe moje rodzeństwo - zauważył, może z lekkim wyrzutem. On sam nie miał co obkupywać, Iskrząca Łapa może tylko była śmieszna, bo podłapywała jego grę, ale nadal tak samo śliska jak Lew, przez co Szept czuł się trochę osamotniony. Może powinien poznać przyjaciół z innych klanów? Chciał w końcu pogadać z kimś, kto nie znał go od małego - I no nie, nie chodzi mi o kopanie. O szukanie. - Poprawił go, zerkając przy okazji na Diament i na to, gdzie się znajdują - Yś, połamałeś? Ale widać przeżyłeś kolego, więc masz jedno doświadczenie więcej! Chociaż co to, naprawiła? Dokleiła ci jakieś swoje? - Przekręcił głowę w niezrozumieniu, jednak kremowy pokręcił głową.
- Nie. Spiłowała je i naostrzyła. Są przez to krótsze, ale wyglądają jak sprzed wypadku. Pokazałbym ci, ale są teraz całe brudne od błota. - Skrzywił pysk. - Lepiej prezentują się czyste i lśniące. Nie mogę się doczekać aż dojdziemy do rzeki. Wykąpie się. Niby Pora Zielonych Liści, a nie czuć. - Spiorunował wzrokiem kałuże. - Może Porą Nagich Drzew będzie lepiej. Nigdy nie bawiłem się śniegiem. Podczas treningu będę miał okazję. Już nie mogę się tego doczekać.
- Może będziesz mieć okazję mi je kiedyś pokazać - Mruknął, lekko szturchając kremowego. Może Szept nie wyglądał, ale był dość próżny przy okazji, posiadanie ładnych pazurków było czymś, czym mógłby się szczycić. Zaraz jednak uniósł głowę, z uśmiechem który sugerował, że właśnie coś dobrego lub zabawnego ukazało się w jego jasnej główce. - A ja złamałem zakazy! - miauknął z dumą - Ale śnieg jest zimny, klei się, a jak się stopi to zamienia się w wodę. Chociaż w sumie zastanawiam się jak to jest, wiesz? Bo czemu on spada z nieba? Widzisz, to tak jak deszcz, ale to jest zimne i lżejsze i bardziej suche. Poza tym, ma przeróżne wzory, musisz się kiedyś przypatrzeć. Najlepiej widać na ciemnym futrze, więc musiałem się bardziej przyłożyć, albo prosić by jakiś wojownik do mnie podszedł. Poza tym, śmiesznie rozpuszcza się w pysku! Znika, niesamowite prawda? W ogóle zjawiska pogodowe. Są od siebie w jakiś sposób uzależnione, chciałbym wiedzieć w jaki - Zaczął swoją paplaninę, chociaż nie spodziewał się po Piaskowej Łapie odpowiedzi na coś, na co nawet dorośli mu nie odpowiedzieli. Musiałby pewnie następną porą zielonych liści obserwować w dni upalne jeziora, by dojść do kilku wniosków. Towarzysz słuchał tych słów z uwagą.
- Nie wiedziałem o tym - przyznał szczerze. - To z topieniem i zimnem to owszem, ale że ma kształty? Trochę zazdroszcze, że je widziałeś. Trudno mi to sobie wyobrazić.
- Będziesz mieć okazję obczaić je kiedy spadną - wzruszył barkami, chociaż jego ego właśnie poczuło się dobrze, że wiedział coś, co starszy kolega nie. - No i oczywiście, jak coś to możesz pytać - dodał, zadowolony z siebie. Zdążyli przejść już kawałek, znaleźli może z jedną norę, jednak była ona zwykłą króliczą norą, bez przejść do tajemniczego podziemia, a opadła i mokra trawa nie ułatwiała zadania. Może to i dobrze? Szept nie miał ochoty wchodzić w ciasne i zimne miejsca.
- Ale glebę zaliczyłeś. Nigdy nie sądziłem, że ktoś się może wywalić w taki sposób - rzuca w odpowiedzi na powitanie, z całkowitą szczerością w głosie, po czym zerka na Kurę. Po czym na Diament. Polowanie na króliki? Nie no kurde, nie chciało mu się, o takich rzeczach się uprzedza, miał być spacerek! Kremowy zmarszczył pysk w wyrazie niezadowolenia.
- Sądzę, że też byś się wywrócił, nawet w głupszy sposób - rzucił nieco oschle, na co lilowy kocur wzruszył ramionami, robiąc tą taką minę typu ,,być może", niczego nie wykluczając.
Tropiący Szlak słysząc to, podszedł do swojego ucznia, karcąc go za jego zachowanie spojrzeniem.
- Grzeczniej do syna liderki. Założe się, że nie wywróciłby się tak szybko jak ty. W końcu nie jest paniusią - bury zakpił, rzucając okiem na liliowego.
Szept spojrzał zdziwiony na Tropiący Szlak z nieokreślonym wyrazem pyska, chociaż gdzieś w oczach błysnęło mu zdziwienie. Potem powrócił ślepiami na Piaskową Łapę, jakby chcąc odczytać z jego twarzy jakieś wyjaśnienie, a potem znów na Tropiącego. ... Co do chuja?
- Tropiący Szlaku, ależ nic się nie stało, nie ma powodów do naskakiwania na Piaskową Łapę... - zaczął swoje zapewnienia, w najbardziej grzeczny i spokojny sposób, jaki go nauczono. Znaczy, jasne, mógłby się tak zachowywać na co dzień, ale po co.
- Syn liderki czy nie, nie zasługuje na jakieś specjalne traktowanie - odezwała się w końcu Diamentowy Wąs, która widocznie nie chcąc się użerać z możliwym jojczeniem Szepta, który zdążył ułożyć w tym czasie sporą formułkę, zwróciła się zaraz do niego - Idziemy czy zostajesz. - kocur nie musiał się zbyt długo namyślać.
- Ślisko jest, mokro i jest błoto. Złapiemy wszyscy przeziębienia jak będziemy się kąpać w błocie. No i Wiśnia będzie mieć kolejne obicia i skręcone kończyny do naprawiania. Nie widzę w tym ani cienia sensu, ja bym dokończył obchód graniczy i ewentualnie przy okazji jakąś srokę złapał. Potem któreś z was musiałoby nas nieść. Albo na odwrót. W końcu mamy trenować wszyscy - wygadał się, po czym wzruszył lekko ramionami. Najlepiej się coś znajduje jak się tego nie szuka. Możliwe też, że przy okazji właśnie podłamał trochę pewność Tropiącego Szlaku odnośnie bycia ,,paniusią". Szept był największym leniem jakiego świat widział, swój umysł wykorzystujący jedynie dla celów robienia jak najmniej. Tropiący Szlak musiał się z tym zmierzyć, i jak widać, szło mu ciężko. Bury zdębiał, wpatrując się w kocurka zdziwiony. Zaraz jednak prychnął, kręcąc łbem.
- Nieść? Pff! W tyłkach się wam poprzewracało. Piaskowa Łapo, idziemy. Znajdę ci inne zajęcie.
Syn Zięby westchnął ciężko, ale posłał Szeptowi wdzięczne spojrzenie, podczas gdy Szept niemal nie prychnął, widząc kątem oka wyraz na pysku Tropu. Huh, może jednak mama miała rację i koty to debile? Ale śmiesznie. I zachowywał się, jakby był niezniszczalny! Co on się, bólu nie bał?
- A może pójdziemy z nimi na obchód granic? - zaproponował. - Dawno tego nie robiliśmy.
Mentor Piaska skrzywił pysk, rzucając okiem w stronę ich trójki.
- Diamentowy Wąsie? - zwrócił się do kocicy, oczekując na decyzje w tej sprawie.
Zaraz potem jednak padła propozycja, przez którą wszystkie oczy utkwione były w szylkretce, która to z kolei nie wyglądała na wielce przejętą.
- Obojętnie, możecie iść z nami - rzuciła, co Szept przyjął z podobną obojętnością.
Piaskowa Łapa odetchnął z ulgą, słysząc zgodę padającą z ich pysków i od razu podbiegł do ich dwójki. Bury wojownik dołączył chwilę później, mamrotając coś pod nosem.
- Dzięki - szepnął do Szepczącej Łapy kremowy, uśmiechając się lekko.
- Tropiący Szlak jest zawsze taki nadęty? - spytał cicho zniżając głowę, z dość skoncentrowaną miną.
- Tak... Niestety - mruknął pod nosem, kierując kroki przed siebie. - A jak... z twoją mentorką? Podoba ci się?
Kocur zamyślił się na chwilę, zerkając w stronę Diament, po czym wypchnął przez nos powietrze.
- Nie jest zła, pozwala mi wybierać jak za długo jęczę - przyznał się, z zadowolonym uśmiechem - Ale czasem przypomina mamę. Wtedy mam dziwne uczucie, jakbym już coś przeżywał podobnego wcześniej. Rozumiesz, o co chodzi?
- Niestety... nie... Nie znam dobrze twojej mamy. Wydaje się za mną nie przepadać. Próbowałem się z nią za kocięctwa zaprzyjaźnić, ale nic z tego nie wyszło. Jest uprzedzona. Jak wszyscy... Nieważne. - Kremowy pokręcił głową wyrzucając z niej natrętne myśli.
- Liczę, że długo nam to zajmie. Nie chcę wracać do ganiania za królikami...
- A, to dlatego, że - tu przerwał, a na jego pysk wkradł się zmarszczony wyraz konsternacji i skupienia. - Po prostu jest stara i dziwna, i czasem mnie przeraża, już nawet siwieje, widziałeś? Jakbyś zaczął słuchać jej wykładów historii to w sumie też byś zdziwaczał, cud, że z rodzeństwem jeszcze chodzimy normalnie, chociaż kto wie? - tu nachylił się i jakby się dało, mówił jeszcze ciszej - Mam podejrzenia, że niektórzy z mojego rodzeństwa postradali już rozumy - rzekł niezwykle poważnie, po czym powrócił do poprzedniej pozycji z typowym dla siebie uśmiechem.
- Jak będę wystarczająco długo narzekać, to ulegną - stwierdził - Poza tym, możliwe, że będziemy też szukać tych nor, które prowadzą do tuneli. Chociaż szczerze mi się nie chce.
Piasek zachichotał pod nosem słysząc co kocurek powiedział o swojej mamie.
- Prawda. Jest dziwna, to fakt. I nie da się nie zauważyć, że wiekiem dorównuje mojemu dziadkowi. Czy ja wiem... - mruknął na wzmiankę o jego rodzeństwie. - Srebrny jest fajny. Zabawny... - Jego uśmiech się powiększył na myśl o przyjacielu. - Nory... Ugh... Oby nie. Matka zrobi mi kąpiel stulecia jak się dowie, że kopałem tunele. Już była na mnie zła za to, że połamałem sobie podczas jednego treningu pazury. Ale już z nimi lepiej. Naprawiła mi je - rzekł z dumą.
- Nah, wygląda młodziej, poza tym historycznie wynika tyle, że jest młodsza. Ale i tak jest stara i coraz częściej zrzędzi - rzucił jeszcze w temacie Róży, po czym urwał, zerkając w czystej ciekawości, dość badawczo na Piaska - Zdążyłeś zapoznać całe moje rodzeństwo - zauważył, może z lekkim wyrzutem. On sam nie miał co obkupywać, Iskrząca Łapa może tylko była śmieszna, bo podłapywała jego grę, ale nadal tak samo śliska jak Lew, przez co Szept czuł się trochę osamotniony. Może powinien poznać przyjaciół z innych klanów? Chciał w końcu pogadać z kimś, kto nie znał go od małego - I no nie, nie chodzi mi o kopanie. O szukanie. - Poprawił go, zerkając przy okazji na Diament i na to, gdzie się znajdują - Yś, połamałeś? Ale widać przeżyłeś kolego, więc masz jedno doświadczenie więcej! Chociaż co to, naprawiła? Dokleiła ci jakieś swoje? - Przekręcił głowę w niezrozumieniu, jednak kremowy pokręcił głową.
- Nie. Spiłowała je i naostrzyła. Są przez to krótsze, ale wyglądają jak sprzed wypadku. Pokazałbym ci, ale są teraz całe brudne od błota. - Skrzywił pysk. - Lepiej prezentują się czyste i lśniące. Nie mogę się doczekać aż dojdziemy do rzeki. Wykąpie się. Niby Pora Zielonych Liści, a nie czuć. - Spiorunował wzrokiem kałuże. - Może Porą Nagich Drzew będzie lepiej. Nigdy nie bawiłem się śniegiem. Podczas treningu będę miał okazję. Już nie mogę się tego doczekać.
- Może będziesz mieć okazję mi je kiedyś pokazać - Mruknął, lekko szturchając kremowego. Może Szept nie wyglądał, ale był dość próżny przy okazji, posiadanie ładnych pazurków było czymś, czym mógłby się szczycić. Zaraz jednak uniósł głowę, z uśmiechem który sugerował, że właśnie coś dobrego lub zabawnego ukazało się w jego jasnej główce. - A ja złamałem zakazy! - miauknął z dumą - Ale śnieg jest zimny, klei się, a jak się stopi to zamienia się w wodę. Chociaż w sumie zastanawiam się jak to jest, wiesz? Bo czemu on spada z nieba? Widzisz, to tak jak deszcz, ale to jest zimne i lżejsze i bardziej suche. Poza tym, ma przeróżne wzory, musisz się kiedyś przypatrzeć. Najlepiej widać na ciemnym futrze, więc musiałem się bardziej przyłożyć, albo prosić by jakiś wojownik do mnie podszedł. Poza tym, śmiesznie rozpuszcza się w pysku! Znika, niesamowite prawda? W ogóle zjawiska pogodowe. Są od siebie w jakiś sposób uzależnione, chciałbym wiedzieć w jaki - Zaczął swoją paplaninę, chociaż nie spodziewał się po Piaskowej Łapie odpowiedzi na coś, na co nawet dorośli mu nie odpowiedzieli. Musiałby pewnie następną porą zielonych liści obserwować w dni upalne jeziora, by dojść do kilku wniosków. Towarzysz słuchał tych słów z uwagą.
- Nie wiedziałem o tym - przyznał szczerze. - To z topieniem i zimnem to owszem, ale że ma kształty? Trochę zazdroszcze, że je widziałeś. Trudno mi to sobie wyobrazić.
- Będziesz mieć okazję obczaić je kiedy spadną - wzruszył barkami, chociaż jego ego właśnie poczuło się dobrze, że wiedział coś, co starszy kolega nie. - No i oczywiście, jak coś to możesz pytać - dodał, zadowolony z siebie. Zdążyli przejść już kawałek, znaleźli może z jedną norę, jednak była ona zwykłą króliczą norą, bez przejść do tajemniczego podziemia, a opadła i mokra trawa nie ułatwiała zadania. Może to i dobrze? Szept nie miał ochoty wchodzić w ciasne i zimne miejsca.
<Piasku?>
[1450 słów]
[1450 słów]
[Przyznano 29%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz