- Co powiedziałaś?! - Wysyczał kocur, zbliżając pysk do pyska kocicy. Obiecał sam sobie, że swoje emocje będzie trzymał na wodzy, jednak nie umiał spełnić tej obietnicy. Coraz częściej był świadkiem swojego działania pod wpływem emocji, co mu się nie podobało. - Rasizm działa w dwie strony i nie mogę zaprzeczyć, że Klan Burzy nie ma problemów z gloryfikowaniem i nienawidzeniem kotów z rudym futrem, bo byłoby to kłamstwo. Jednak nie masz zielonego pojęcia, co to znaczy być prześladowanym przez każdego kota w klanie. - Z każdym słowem zbliżał się do niej bardziej i bardziej. - Masz swoją idealną rodzinę, która będzie Cię wspierać. Nigdy nie poczujesz, jak to jest być sądzonym przez wszystkich za coś, czego nie zrobiłaś!
Uczennica wystraszyła się nie na żarty, gdy Hiacynt zbliżył swój pysk do niej. Zaczęła mocno żałować, że nie miała koło siebie Gepardziego Mrozu, która by nie dopuściła do tej sytuacji. Po raz pierwszy brakowało jej towarzystwa szynszylowej, ale tylko przez chwilę. Z szeroko otwartymi oczami wsłuchiwała się jego słowa. Położyła po sobie wywinięte uszy i przełknęła ślinę.
- Czyli ty... - Wydukała, oj matka by ją zlała, jakby ją zobaczyła w tej chwili, trzęsącą się dukającą galaretę. - Ja cię nie będę osądzać, Hiacyncie... Tylko głupcy osądzają innych, a to wszystko przez ich zajęcze serca. Boją się, że sami będą osądzeni. - Starała się ukryć towarzyszący jej strach i pewniej stanęła na swych małych łapkach, unosząc wysoko głowę, by móc spojrzeć się w błękit oczu kocura.
- Nie obiecuj tego, czego nie możesz spełnić Lwia Łapo. Tym bardziej że właśnie to zrobiłaś. Samo wspomnienie o kotce, o której nie powinnaś nigdy wiedzieć, jest zastanawiające. Myślisz, że znasz mnie i moją rodzinę? Że możesz rozgryźć mnie i domyślić się, o czym aktualnie myślę? Nie wiesz o mnie nic, a dalej byłaś w stanie mnie osądzić. Jesteś jak reszta kotów tego klanu i nawet twoje rude futro tego nie zmienia.
- Powiedziałam to, bo byłeś dla mnie niemiły! Ugh. A ja tylko chciałam się z tobą zaprzyjaźnić... - Mruknęła zirytowana. Odskoczyła kawałek od kocura, gdyż bliskość jego pyska zaczynała być zbyt przytłaczająca dla rudej. - I nie jestem jak reszta! Nie porównuj mnie do innych! Jestem lepsza... Koty przestaną cię osądzać, jak pozwolisz się im lepiej poznać. W szczególności kotom takim samym jak ty. Wiesz co? Mógłbyś brać przykład ze swojego brata, idzie z nim normalnie porozmawiać, a z jego pyska prawie wcale nie schodzi uśmiech. A to dodaje mu uroku. Tobie też by pasował.
Uczennica uśmiechnęła się słodko na wspomnienie kremowego kocura. Rudy wojownik znowu zbliżył się do niej, słysząc jej słowa. Ta glizda miała do czynienia z jego bratem?! Nie mogła! Jeszcze go zmieni. Popsuje!
- Po pierwsze, nie waż się stawiać łapy obok Malwowego Rozkwitu! Jeśli tylko usłyszę, że próbujesz mu coś wcisnąć, to wiedz, że zapomnę o twojej całej gadce odnośnie bycia miłym do rudych kotów i zasmakujesz własnego lekarstwa. - Tu przerwał na chwilę, widząc, że kocica trzęsie się bardziej niż drzewa podczas burzy. Musiała być wystraszona i był to dobry znak. Niech zna powagę sytuacji i to, że kocur zrobi wszystko, aby ratować brata od tego świństwa. - A po drugie, czemu miałbym być miły i ukazywać swe słabości dla kogoś, kto życzy mi śmierci? Ma to tyle sensu, co rzucanie się do rzeki, gdy nie umie się pływać. To jest proszenie się o atak, proszenie się o śmierć. Nie jestem głupcem Lwia Łapo.
<Lew?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz