Dorastanie bywało ciężkie, ale i zarazem z fascynacją obserwowała, jak na przełomie księżyców w niej i jej siostrze zachodzą zmiany. Obie poszły w górę, a ich niegdyś nieprzydatne, krótkie i grubawe łapki stały się dłuższe i o wiele bardziej użyteczne.
Pierwiosnek nigdy nie opuszczała bezpiecznych granic wyznaczonych przez Nocną Tafle. Matka nauczyła ją, że las jest pełen niebezpieczeństw, ale również wspaniałych tajemnic do odkrycia. Mała kotka była bardzo ciekawa świata poza swoim schronieniem, ale zawsze słuchała rad rodzicielki i trzymała się razem ze swoją siostrą.
Codziennie matka prowadziła je na spacer, opowiadając im o różnych zwierzętach, drzewach i pięknych dźwiękach, jakie można usłyszeć w lesie. Pierwiosnek miała wielką wyobraźnię i marzyła, że pewnego dnia sama będzie mogła badać te tajemnice. W końcu po coś ćwiczyły używanie pazurów.
Pewnego jasnego poranka, podczas spaceru, Pierwiosnek i Świetlik natknęły się na sporych rozmiarów drzewo z wykopanym pod tunelem. Zazwyczaj w takich miejscach szło natknąć się na przeróżne zwierzątka, niekoniecznie przyjaźnie nastawione, ale tutaj wydawało się nie być ani jednej żywej duszy.
Siostry przystanęły i zaczęły badać drzewko, stawiając na nie swoje delikatne łapki. Pierwiosnek zapragnęła wspiąć się do góry, ale nie miała na tyle krzepy w kończynach i odwagi w sercu, by choć trochę odsunąć się od stałego gruntu.
— Świetlik, myślisz, że dałabyś radę wejść na to drzewo? — zagadnęła, podnosząc wzrok ku górze. Masywny dąb był z lekka przechylony, więc łatwiej byłoby po nim mknąć, jednak czarna miała na uwadze, że o ile wejść da radę, tak zejście może stanowić problem.
— Myślę, że tak — odparła śmiało, ostrząc o korę pazury. — A co, chcesz się założyć o to, która wyżej wejdzie? — mruknęła.
Pierwiosnek zamrugała. Uwielbiała rywalizować z siostrą, ale wizja przegranej nie zachęcała jej do podjęcia się tej próby.
— Może innym razem — odparła wymijająco, uciekając w bok, nim Świetlik zdążyłaby nazwać ją cykorem.
[Przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz