Szła razem z Bylicą przez ulice miasta. Dopiero po jakimś czasie, gdy zbliżyły się do jednej z pobliskich odnóg głównej ulicy, wypatrzyła jakiś zapach. Pachniał wilgocią, myszami i Dwunogami, ale wyczuła, że to był właśnie kot. Skryła się za workami śmieci osadzonymi na wąskiej uliczce. I wtedy wyczuła intensywny zapach na jednym z tych właśnie worków.
— Jakiś kot musiał się tutaj ocierać. Dobrze to czuć. Woń jest trochę zwietrzała, ale powinna być świeża.
Skinęła głową na potwierdzenie słów kotki.
— Jak sądzisz, jest jeszcze w uliczce, w której się znajdujemy, czy może zdążył już odejść w drugą albo i trzecią jej odnogę? — spytała srebrna.
To było... dość podchwytliwe pytanie.
— Wydaje mi się, że powinien zdążyć odejść. Zapach jest na tyle zmieszany z innymi, że nie mogłabym uznać go za świeży.
Staruszka skinęła jej głową.
— Spróbuj więc znaleźć dalszy trop tego osobnika.
Bastet pociągnęła nozdrzami, wchłaniając najróżniejsze zapachy. Wywęszyła woń samotnika, który kręcił się tu jeszcze niedawno. Przypadła do ziemi i zaczęła posuwać się powoli, intensywnie skupiając się na zapachach. W końcu ruszyła przed siebie wąską uliczką, gdy dotarła do rozdroża. Tam już miała problem, którą ścieżkę wybrać. Zawęszyła jeszcze raz i poprowadzona zapachem, ruszyła w jedno z rozwidleń.
Bylica szła cichutko za nią, obserwując ją z odległości. Jej kroki były nieomal nie słyszalne, nie starała się ich bardziej ukrywać, by Bastet miała jednak świadomość, że gdzieś tam za nią jest z tyłu jej mentorka.
W końcu woń zaczęła robić się bardziej intensywna i przestała się mieszać z zapachem świeżego betonu i wilgotnej ziemi. Czaszka przypadła do ziemi i rozluźniła mięśnie, ostrożnie i bezszelestnie stawiając kroki. Skryła się za jakąś spróchniałą beczką. Obserwowała jednak uważnie i w końcu dostrzegła posturę kota, który znikał właśnie za jednym rogiem, pozostawiając po sobie ślady mokrych łap.
Srebrna dostrzegając, iż lewa łapa Jafara znalazła delikwenta, który właśnie umknął w następną uliczkę, cicho podeszła do czarno-białej, by po krótkiej chwili rzec:
— Dobra robota. A teraz powiedz mi, jak oceniasz stan zdrowia tego kocura.
— Zważając na to, że musiał wejść do uliczki sporo czasu przed nami, a my zdążyłyśmy go dogonić, nie porusza się on zbyt szybko. Nie wydaje się też szczególnie młody, ale wzrok mógł mnie zmylić.
— Masz rację. Raczej nie wychodzi ponad przeciętną i nie jest za szybki, ni młody. A jak sądzisz, w jakim celu tu przyszedł? Co możesz wywnioskować z jego zapachu?
To pytanie nie było tak łatwe. Musiała się dość długo zastanowić, żeby odpowiedzieć.
— Nie jestem w stanie stwierdzić, ale myślę, że mógł tu przyjść po jedzenie. Wśród śmieci pozostawionych przez Wyprostowanych nietrudno je znaleźć, a nosił na swoim futrze odór, jak gdyby w nich grzebał.
Srebrna wydała z siebie pomruk aprobaty.
[Przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz