Fakt, że został wybrany i zaakceptowany jako potencjalny zwiadowca Owocowego Lasu sprawiał, że Gęgawa czuł się dumny. Jego mentorką miała zostać Krecik, co jednak niekoniecznie go usatysfakcjonowało. Kocica wprawdzie wyglądała na doświadczoną, ale przy tym zamkniętą w sobie, wyjątkowo skrytą. Nie wiedział o niej wiele, ale zauważył jej niestandardowe zachowanie. Zdawała mu się być wiecznie spięta, co niekoniecznie uprzyjemniało wizję treningów. Nie zamierzał się jednak zniechęcać. Ta rola była ważna, dla niego jak i dla Owocowego Lasu. A mu chciał się przysłużyć tak, jak tylko był w stanie.
Popatrzył na resztę kandydatów do tej roli. Krucha i Traszka prowadziły między sobą spokojne rozmowy po tym, jak ogon Fretki zupełnie zniknął pośród listowia. Gęgawa tylko milczał, nie dołączając do konwersacji. Wewnętrznie gdzieś czuł, że powinien zapoznać się bliżej z resztą praktykantek, ale z drugiej strony ten dzień zdążył już go wystarczająco zmęczyć; tak, by gadki szmatki stały się niemożliwe do przeprowadzenia. Opuścił polanę, kierując się do obozu. Z resztą, skoro jutro miał z rana miał odbyć się trening wolał nie przyjść na niego półżywy.
***
— Woah, naprawdę?! — miauknął zachwycony Bryza, gdy jego rodzeństwo skończyło opowiadać o tym co się stało parędziesiąt minut temu.
— Otóż nie, cała ta historia została zupełnie wykreowana w mojej głowie na potrzebę oszukania cię — mruknął, przewracając oczami w rozbawieniu. — Oczywiście, że naprawdę, kupo futra.
— Ale to świetne, brawo! — pochwalił go czarny, wstając, jako że trudno mu było utrzymać się w miejscu. Jak zwykle. — Z resztą, zawsze wiedziałem, że to niemożliwe, aby cię jakkolwiek odrzucić! Jesteś super-hiper-duper wojownikiem, więc nawet nie było takiej opcji!
— Czy ja tam wiem... — Mimowolnie się uśmiechnął. Po chwili jednak niespodziewanie jego brat przestał się wiercić i przysiadł blisko koło niego.
— Tylko nie zrób nic sobie na tych treningach. Wiesz, drzewa są zdradliwe! Spadłem już z nich chyba z tysiąc razy...
— Nie musisz się o to martwić. Mam to pod kontrolą — wymruczał, czochrając lekko sierść na czubku jego głowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz