Tata był razem z nimi w żłobku. Jeszcze wczoraj leżała tu mama, a ona mogła pić mleczko. Pyszne mleczko!
- Gdzie mama? – zapytała ze smutkiem Niedźwiedziej Siły.
- Nie ma. Teraz ja będę się wami zajmował. – odparł zmęczonym tonem.
- Ale jak to? Ja nie chcę! Chcę do mamy! Tatusiowie nie powinni siedzieć w żłobku. Mają polować dla mam, aby te miały mleko! – Księżycek zaczęła szlochać. Nawet nie wiedziała dlaczego. Lubiła tatę, ale pomysł, żeby ten siedział z nimi tutaj i udawał kotkę był dla niej nie w porządku. Chyba u innych tak nie było? Tata chyba był smutny. Nie chciała, żeby tak było. Jego lubiła najbardziej, zaraz po mamie, więc gdyby miała kogoś wybrać na miejsce mamy, to wybrałaby właśnie tatę. Więc może nie będzie tak źle. Powoli zaczęła akceptować Niedźwiedzią Siłę w żłobku, kiedy sobie coś przypominała.
- Co ja teraz będę jeść? – zapytała ze smutkiem. Jakby na zawołanie zaburczało jej w brzuszku.
- Może zwierzynę? – zaproponował delikatnie tata.
- Coś z futrem? Fuj. To jest zepsute. – postanowiła Księżycek.
- Jedzenie jest zepsute? – tata chyba nie nadążał.
- No tak! Mówię przecież! – nie mogę jeść zwierząt.
- Czemu? – zapytał zdezorientowany.
- Bo to kanizlizm! – zawołała.
- Masz na myśli kanibalizm? Skąd ty znasz takie słowa?
- No nie znam. – odpowiedziała, a tata pokręcił głową, najwyraźniej się nad czymś zastanawiając.
- Może jednak zjesz myszkę? – zapytał, przynosząc jej zdobycz. Księżycek niepewnie ugryzła mysz w brzuch. Fuj!
- Czy to ją boli? – spytała. Jedzenie było obrzydliwe, ale chyba musiała się przyzwyczaić.
- Nie, nie boli. – odparł.
- To jest niedobre. Czemu mamusia nas zostawiła? – tata nie odpowiedział. Koteczka wzruszyła ramionami powracając do swojej ulubionej zabawy: turlaniem kulek z mchu.
<Tato?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz