*wiosną, niedługo po śmierci Bylicy*
Doza sceptycyzmu nikomu jeszcze ponoć nie zaszkodziła. To powtarzała sobie w myślach, gdy kolejny raz mijała znajome uliczki. Poduszki łap lekko piekły od nagrzanej kamiennej powierzchni, po której pędziły z łoskotem potwory. Lewa łapa Jafara już wielokrotnie tędy chodziła. Często robiła to po prostu dla samego faktu patrolowania okolicy, ale ta nigdy się nie zmieniała. Zawsze było tak samo. Zawsze miała z tyłu głowy, gdzie było najbezpieczniej, a jakie miejsca dawały wprost idealne warunki do gorzkiej i okrutnej śmierci. Obmierzyła wzrokiem dobrze już znany płot, wskoczyła na niego zgrabnie i weszła do ogrodu, w którym zwykła mieszkać srebrna samotniczka i reszta jej grupy. Dostrzegła tylko liliową kotkę, którą wcześniej widywała rozmawiającą z innymi kotami z grupy i towarzyszącego jej kremowego kocura. Zapach się zmienił. Miał w sobie coś innego, co od razu spostrzegła i wychwyciła.
Niedługo później zjawiła się reszta grupy - znała ich z widzenia, ale nie miała pojęcia, jak się nazywają. Nie przeszkadzało jej życie bez tej wiedzy, bowiem znajomość ich imion nie była jej potrzebna.
Zbliżyła się do jakiejś ponadprzeciętnie dużej szylkretowej kocicy, unosząc brodę.
— Szukam Bylicy. — Na jednym z ostatnich szkoleń miała okazję poznać imię swojej okrytej złą sławą nauczycielki.
Duża kotka patrzyła na nią spod przymużonych oczu, a na jej słowa odsunęła się, pozwalając drugiej z szylkretek wziąć sprawę we własne łapy. Skowronek nosząca medalion z pomarańczowymi kamieniami w kształcie prostokątów obramowanych jakimś metalem stanęła przed Bastet.
— Niestety. Bylica nie żyje.
Bastet sapnęła, ale nie przerwała kontaktu wzrokowego. Miała nadzieję, że któreś z nich byłoby chętne do kontynuowania pracy swojej poprzedniczki. Zdążyła się już przyzwyczaić do sposobu, w jaki uczyła.
— Co w takim razie z nauką? Czy Bylica uzgadniała z wami, kto zajmie się treningiem po jej śmierci?
— Nie. Jej śmierć była... nagła. — mruknęła Skowronek — jednak już się tym zajęłam i wyznaczyłam spośród nas kota, który może zostać twoim nowym mentorem.
— Kto taki? — spytała czarna arlekinka. — Czy będę miała możliwość pójścia z nim na szkolenie tego dnia?
Skowronek spojrzała na kremowego kocura.
— Pójdź jej poszukać. — miauknęła tygrysio pręgowana w jego stronę. Zaraz ten zniknął po przeciwnej stronie ogrodu, z której Bastet przyszła. Samotnik przeskoczył płot, a lewa łapa Jafara odprowadziła wzrokiem nieznajomego samotnika, po czym znów zwróciła oczy ku Skowronek, cierpliwie czekając na jego powrót.
cdn.
[Przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz