— Jak na kogoś kto mało poluje, poszło ci całkiem sprawnie — przyznała kotce jej sukces, owijając ogon wokół łap.
— Nie poluję co prawda na myszy, ale na większą zdobycz — rzuciła w odpowiedzi. Walka z kotami była właściwie takim polowaniem; z tym, że twój przeciwnik był znacznie bardziej inteligentny od myszy. Zależało to jednak od kota. Niektórzy skupiali się wyłącznie na walce. Nie na taktyce, która głównie pozwalała wygrywać.
— Widać, że specjalizujesz się w cichych misjach — odparła stara, następnie wstając. — Jak widzę, na mysz polowanie poszło ci sprawnie. Ale nie tylko one są na tym świecie. — Chwilę milczała, aby potem rzec. — Będziesz jadła tę zdobycz?
Nie skomentowała pierwszej części wypowiedzi kotki. Szczegółów znać nie musiała.
— Nie. Nie słynę z dobrodziejstwa, ale możesz ją wziąć. Rzadko kiedy chodzę głodna — skinęła głową jako nieme przyzwolenie. — Czego jeszcze jesteś w stanie mnie nauczyć?
— Wszystkiego, o czym mówiłaś podczas naszej pierwszej rozmowy - odparła błękitna kocica.
Wydała z siebie sceptyczny pomruk.
— To, co mówiłam było bardzo skrótowe. Szczędziłam słowa. Podejrzewam, że wszystkie niezbędne umiejętności to jednak bardziej skomplikowana dziedzina do opanowania.
— Oczywiście. Masz całkowitą rację. To nie jest sztuka, którą opanowuje się w ciągu kilku dni — stwierdziła, wstając, po czym podchodząc w stronę Bastet, do której nosa natychmiast dostała się woń mięty. — To, czy i jak wiele się nauczysz, zależy w głównej mierze od twoich starań, by zdobyć to, czego pragniesz. Również od twojej chęci otwierania się na nowe rzeczy, twojej zdolności obserwacji i łączenia faktów w całość. I jak widzę, masz je bardzo dobrze rozwinięte, jak niewiele kotów. Jesteś więc materiałem na dobrze rokującego ucznia, masz potencjał. Będziesz musiała poświęcić czas i energię na naukę. Ale sądzę, że skoro się z tym do mnie zwróciłaś, znaczy to, iż jesteś na to gotowa, nie mylę się?
Oczywiście, że tego chciała, ale po co kocica się nad tym rozwodziła? Było to przecież banalnie oczywiste. Zawsze niepotrzebnie przedłużała, zamiast przejść do meritum? Kamienny wyraz twarzy Czaszki nie uległ zmianie. Ale doceniała to, że niebieska była faktycznie spostrzegawcza.
— Nie było jeszcze sytuacji, na którą nie byłabym gotowa. Przejdźmy do konkretów. Co dalej?
— Poszukamy innego typu zwierzyny — odparła. — Najpierw tylko... zakopię tę mysz, wezmę ją po powrocie z naszego treningu — powiedziała, po czym chwyciła piszczkę, aby następnie podejść do kąta ogrodu, a potem wykopać dołek w który wrzuciła zwierzynę, po czym zakopała ją pod ziemią, którą porządnie przyklepała. Zrobiła to przy krzaku, by była mniejsza szansa, iż dwunóg zorientuje się o rozkopaniu jego ziemi. Choć i tak nie wyglądało, by jakoś mocno dbał o swój ogród.
Wzruszyła barkami. To, co kotka zamierzała zrobić z pożywieniem jej nie interesowało.
— Co innego można znaleźć w mieście? — powiedziała. — Chcesz polować na ptaki?
— Zgadłaś — mruknęła tylko, następnie wskakując na płot. Balansując na nim odwróciła się, by na chwilę wbić spojrzenie w uczennicę. — Sprawdzę, jak radzisz sobie z polowaniem na zwierzynę o innych umiejętnościach. — Po powiedzeniu tych słów, zeskoczyła na drugą stronę płotu.
Pokręciła łbem nieznacznie. Żyła tu długo, ale nigdy nie przyszło jej do łba polować na ptaki. Były wręcz nieosiągalne na ulicach miasta.
Poszła za niebieską, wskakując na płot.
Srebrna ruszyła dalej, nie oglądając się na młodszą kotkę. Kluczyła jakiś czas po uliczkach, jednak dalej nasłuchując kroków uczennicy, aby sprawdzać, czy ta za nią idzie. Dopiero po jakimś czasie podeszła do drewnianego płotu, aby następnie przejść przez dziurę w nim na drugą stronę.
cdn.
[Przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz