BLOGOWE WIEŚCI

BLOGOWE WIEŚCI





W Klanie Burzy

Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkę

W Klanie Klifu

Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?

W Klanie Nocy

Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.
Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.

W Klanie Wilka

Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.
Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).

W Owocowym Lesie

Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.
Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.

W Betonowym Świecie

nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.

MIOTY

Mioty


Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)

Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)

Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)

Zmiana pory roku już 3 sierpnia, pamiętajcie, żeby wyleczyć swoje kotki!

29 maja 2023

Od Mrocznej Gwiazdy CD. Chłodnego Omenu

 Van uniósł brew, spoglądając na tą dwójkę z politowaniem. Gdyby to był syn z kimkolwiek innym, to oboje leżeliby na mchu ledwo żywi, ale że Chłód był w towarzystwie zięcia, to ojciec tylko pstryknął pazurem w czoło Chłoda.
— Macie szczęście, że jestem w dobrym humorze, bo oboje byście mieli przechlapane  — miauknął ironicznie, po czym spojrzał na Gęś sugestywnie. — Powinieneś pilnować tego imbecyla, Gęsi Wrzasku. Widać, że mój syn móżdżek dalej ma mały jak mysz...  Bądź głową w tym związku, bo chociaż ty jedyny jesteś porządny. A ty będziesz mi wymieniać mech w tym legowisku — zwrócił się do potomka, na co on położył po sobie uszy, zacisnąwszy pysk, nie chcąc kłócić się z kocurem. Machnął niezadowolony ogonem, co zostało zauważone przez jego partnera, który posłał mu zmartwione spojrzenie. 
— Oczywiście, teściu. Nie musisz się o nic martwić. Chłodny Omen jest ze mną bezpieczny — zapewnił go. 
— Nie jestem już kocięciem — prychnął, mordując wzrokiem tą dwójkę. — A mech ci zmieniam zawsze i to z własnej woli, ojcze. Nie potrzebuje do tego "kary", by się za to zabrać.
Lider skrzywił się.
— Zajmujesz się pierdołami zamiast czymś ważniejszym. Nie po to cię mianowałem na mistrza, żebyś odwalał robotę za uczniów, gdy nie musisz — miauknął i wyszczerzył się na słowa Gęsi. — Bezpieczny to jedno, ale ktoś musi dbać o to, żeby nie wpadł na nic głupiego. Może od twojej obecności iloraz inteligencji mu się magicznie zwiększy.
Chłód wbił wzrok w łapy, obserwując jak końcówka jego ogona chodzi to w prawo, to w lewo. 
— Chodź, Gęsi Wrzasku. Mamy obowiązki do wykonania — zwrócił się do partnera, nagle wstając i opuszczając legowisko swojego ojca. Point za to westchnął głośno, przeprosił raz jeszcze lidera i ruszył za nim.

* * *
Mroczna Gwiazda skupiony był na samotniku, który jeszcze chwilę temu wkroczył na ich tereny. Chwilę poświęcił na to, żeby go przesłuchać, czemu towarzyszył grzechot kości za każdym razem, gdy lider przykładał mu z całej siły za niesatysfakcjonujące odpowiedzi.
— Co sobie myślałeś, wchodząc tutaj? — ton głosu lidera był spokojny i zrównoważony, ale brzmiała w nim nuta groźby informująca obcego, że powinien modlić się o szczęście.
— Nie miałem złych zamiarów, ja tylko...
— Granice były oznaczone — przypomniał spokojnie Mroczna Gwiazda i wysunąwszy pazury, spoliczkował samotnika. Krew zaczęła obficie sączyć się z jego policzka, czemu towarzyszył wrzask. — Obyś miał lepsze wytłumaczenie.
— Chciałem zapolować! Chciałem tylko zapolować! — uderzenie natychmiast pobudziło przerażonego do gadania, ale tymi słowami nieświadomie jeszcze bardziej zaprzepaścił swoje szanse na ratunek. Omen zamachnął się i wymierzył mu perfidny cios, po którym samotnik zachłysnął się i zakaszlnął, wypluwając z siebie krew. Wymierzył kolejny cios - tym razem słychać było szczęk łamanych kości.
— Czyli nie dość, że wtargnąłeś na nasze tereny, to podkradłeś nam zwierzynę? — czarny van podniósł głos. — Myślisz, że rośnie na drzewach?
— Nie, ja...
Ale było już za późno na wytłumaczenia. Omen zamachnął się po raz ostatni w głowę samotnika, by po chwili zacząć szarpać jego ciałem. Końcowo puścił go, pozwalając, by krew broczyła z jego ciała, a ten powoli się wykrwawiał.  
Oprócz reszty kultystów przyglądali się tej krwawej masakrze Chłodny Omen i Gęsi Wrzask. Ten pierwszy ze spokojem, a nawet znudzeniem, bez zbędnych uczuć, drugi zaś z szaleńczym uśmiechem.
— Mroczna Gwiazdo będę mógł wykorzystać jego szczątki do badań? — zwrócił się do lidera medyk. 
Gęsi już od kilku dni miauczał mu o tym, że chciałby zacząć testy.
Van musiał przyznać, że był zadowolony z medyka. Uzdrowiciele z innych krajów wiedzieli tylko jakich ziółek używać na dane przypadłości, ale większość z nich zemdlałaby na myśl o grzebaniu we flakach. Mroczna Gwiazda miał dość tego typu medyków. Gęsi Wrzask nadawał się idealnie - był w stanie nauczyć się kociej anatomii na podstawie badania trupów. Na coś te pasożyty się przynajmniej przydawały po śmierci.
— A co ty chcesz badać? — wtrąciła się Sosnowa Igła. — Smaki? 
Szczurzy Cień zwiesił bardziej łeb, nawet nie patrząc w ich stronę. Zatopił się we własnych myślach. Nie było z nimi Irgowego Nektaru. Kotka nie była już młoda i zaczęła bardziej skarżyć się na stawy, które ją pobolewały. 
— Nie? — prychnął do niej point. — Nie pojmiesz tego swoim mysim móżdżkiem.
— Oczywiście, Gęsi Wrzasku. Im więcej praktyki, tym lepiej — odparł Mroczna Gwiazda na uprzednie pytanie Gęsiego Wrzasku z takim spokojem, jakby co najwyżej jadł śniadanie, a nie napastował jakiegoś kota. Zignorował natomiast niepotrzebne wtrącenie Sosny, nie dając kotce atencji. Van tylko przez moment zatrzymał wzrok na Szczurze, który zdawał się być jeszcze bardziej nieobecny, niż kiedyś. Gęsi Wrzask zaś ucieszył się na te słowa, oczekując na zgon jego przyszłej ofiary. Omen dostrzegł tylko, że Gęś miauczał coś na ucho Chłodnemu Omenowi, jednak syn nie odpowiedział na to, strzepując uchem, co go zaskoczyło. Wzrok dalej miał utkwiony w szamotającej się postaci, która błagała o litość. 
— Dalej jesteś zazdrosny? — zapytał zdumiony point, ponieważ od sytuacji w legowisku minęło dość sporo czasu. 
— Nie. Czemu miałbym? Nuży mnie ten dzień. Jestem po treningu — wyjaśnił partnerowi cicho syn, podczas gdy Szczurzy Cień wbijał w niego spojrzenie, co nie uszło uwadze lidera.
Point zmrużył oczy jak gdyby nie wierząc w zapewnienia Chłodu.
— Mroczna Gwiazdo? Niech Chłodny Omen go zabije. Dawno jego pysk nie był przybarwiony szkarłatem, zaraz zapomni jak to się robiło — rzucił do lidera zięć, na co dostał od syna chłodne spojrzenie. 
Czarny van skinął głową na słowa Gęsiego Wrzasku, odsuwając się, dając Chłodowi przestrzeń.
— No dalej. Zobaczymy, czy stchórzysz jak za dawnych lat? — rzucił z przekorą, kątem oka oglądając wciąż samotnika, który szarpał się w konwulsjach. Chłód jednak spojrzał na ojca zimnym wzrokiem, po czym podszedł do rannego samotnika. Dyszał ciężko i widać było, że powoli godził się z tym co ma nastać. Rudzielec chwycił ofiarę za gardło, zaciskając na nim swoje zęby i jednym ruchem wyrwał kawał mięsa. Krew trysnęła mu w pysk, a ciało wydało ostatni swój dech, nieruchomiejąc. Wypluł mięso z pyska, gdzieś na bok, wracając na swoje miejsce. Gęś uśmiechnął się do niego pokrzepiająco, trącając go łapą. 
— Ktoś ci wsadził kija do tyłka? — zapytał, widząc jego pozbawioną emocji minę. 
— Nie mam nastroju na żarty — odpowiedział mu tylko na to Chłód, wpatrując się w ciało. — Jest zabity, możesz sobie posprawdzać co chcesz. 
— Obraził się, kompletnie jak kocię — miauknął lider w wyjaśnieniu do Gęsiego Wrzasku i skinął medyko-wojownikowi głową w kierunku truchła. — Przyda ci się do sekcji zwłok. Przy okazji Kuna też może go spożytkować. Nigdy nie widziałem, by grzebała w ciałach, a co to za medyk, który się tego brzydzi lub boi?— od razu tego zarządził. A co do Chłodu,  van nie wątpił w to, że syn bez zawahania zabije samotnika. Jednakże jego istnie dziecięce zachowanie było wręcz żenujące, nie zamierzał się jednak tym przejmować.
Chłód nie dał się ponieść emocjom i nie skomentował jego słów, obserwując jak jego partner podchodzi do zwłok i zaczyna w nich coś majstrować.  Siedział tylko w ciszy przyglądając się temu, ignorując toczące się rozmowy kultystów.
— Co zrobimy jak klan odkryje nasze istnienie? Coraz nas więcej — zwrócił siędo niego syn, by zwrócić mu uwagę na ten drobny szczegół.
— Nic — odparł, nie patrząc nawet na syna, skupione na widoku Gęsi grzebiącego w trupie. — Będziemy czekać. Wiara w Mroczną Puszczę rozprzestrzeniła się po całym klanie. Coraz więcej kociąt ją wyznaje. Coraz więcej kotów chce poznać prawdę. Wyznawcy Klanu Gwiazdy już stają się mniejszością, więc jeśli ktokolwiek się dowie, to nic z tym nie zrobi. Fanatyków zabijemy, a reszta nie będzie miała wyboru. 
— Prawda. Powoli rośniemy w siłę. Jastrzębia Gwiazda musi być zadowolony. Klan Wilka bardzo zmienił się przez te wszystkie księżyce — mruknął rudy, biorąc głębszy oddech. — Zacząłem przygotowania do wojny. Nie dziękuj. Będziemy wiedzieć, gdy wróg zaatakuje.
— Zaatakuje niebawem. — Lider nie odrywał wzroku od pointa, przypatrując się jego pracy ze skupieniem, jakby rozważał, co powiedzieć. — Będziemy mogli liczyć na pomoc Klanu Klifu. Ich lider wydaje się być uległy i niezbyt zapoznany w polityce. Zrobi to, co podyktuję, bo tylko to się mu opłaca — zamilknął na chwilę. — Lamparcia Gwiazda był opętany przez dusze z Mrocznej Puszczy.
Zdumienie pojawiło się na pysku wojownika i instynktownie spojrzał na przywódcę, by zaraz zacisnąć pysk i wrócić do obserwowania partnera. Wyprostował się bardziej, jak gdyby ta sytuacja nie miała miejsca. 
— Jak widać nasi sojusznicy z zaświatów nam pomagają — zauważył. — Trochę szkoda, że Klan Klifu się od nich uwolnił i zmienił władzę. Ciekawe co takiego się stało z ich poprzednim liderem... — myślał na głos. — Będziesz chciał spotkać się z Grzybową Gwiazdą, aby doprecyzować plan? Powinni wiedzieć jak się zachować, skoro mają nas wesprzeć.
Omen skinął głową.
— Tak. Będę musiał omówić z nim, co i jak. Ale muszę wziąć pod uwagę wszystkie możliwości. Wojna jest nieprzewidywalna, o ile Burzacy nie wykażą się zaburzoną koncepcją strategii — chciał odwołać się jeszcze do poprzedniego władcy Klifiaków, dlatego wziął oddech, mrucząc pod nosem z zastanowieniem. — Lamparcia Gwiazda był najlepszym przyjacielem twojej biologicznej matki. A ona była morderczynią. Sądziłem, że sam z siebie czcił Mroczną Puszczę, ale wychodzi na to, że ktoś przejął kontrolę nad jego ciałem. I właściwie... To się zgadza. Lampart z jakiegoś powodu wiedział, że czczę Bezgwiezdną Ziemię. Już wtedy coś zaczęło mi śmierdzieć.
— Umówię was na spotkanie —  syn zwrócił się jeszcze do jego pierwszych słów, by zaraz zmarszczyć brwi na kolejne. — Myślisz, że to był Jastrzębia Gwiazda? — zapytał. — Albo ktoś inny... — zmienił zdanie. — Najwidoczniej jesteś już znany w Mrocznej Puszczy na taką skale, że nawet inne duchy starają się z tobą skontaktować. — Położył po sobie uszy.
Mroczna Gwiazda pokręcił głową.
— Mój mentor nie ma potrzeby kontaktowania się ze mną w cielesnej formie. Gdy ma mi coś ważnego do przekazania, zsyła na mnie sen. Nigdy nie był zainteresowany ponownym życiem, pomaga nam czasami w zaświatach, ale nie przepada za mieszaniem się w świat żywych. Poza tym powiedziałby mi, gdyby to był on — obrócił pysk, spoglądając na syna. — Ktokolwiek to był, znał Rysią Pogoń. Musiał pochodzić z Klanu Klifu, albo przynajmniej o niej słyszeć. Nie musiał żyć za jej czasów, bo duchy mogą obserwować żywych — na ostatnie słowa syna uniósł brew. —  Cóż, to zaszczyt, że zwróciły na mnie uwagę. Być może jestem kimś w rodzaju pośrednika. Jesteśmy jedyną większą grupą, która wyznaje Bezgwiezdną Ziemię. Dajemy im siłę, więc oni traktują nas jak sojuszników.
Rudy van pokiwał na to jedynie głową.
— Może Lamparcia Gwiazda mówił coś Grzybowej Gwieździe? Skoro ten wiedział o jego opętaniu... Zawsze można go podpytać, skoro wydaje się niekompetentny... W zasadzie... Uważasz, że doszło tam do przewrotu? Dziki Kieł w końcu był zastępcą, a nagle ni stąd ni z owąd, pojawia się taki Grzyb... Może udaje takiego nieporadnego?
— Grzybowa Gwiazda sam wydawał się niezbyt zaznajomiony z decyzjami poprzedniego lidera. Pytał się mnie, czy coś ustalaliśmy — wyjaśnił. — Ale jeśli dobrze ugryzę temat, może coś z niego wyciągnę. Nie sądzę jednak, by duch w ciele Lamparta powiedział coś komuś tak niekompetentnemu w zakresie spraw politycznych. Co do Dzikiego, był mimo wszystko w podeszłym wieku, ale to podejrzane, że zniknął dopiero teraz, po zakończeniu panowania poprzedniego lidera. Jeśli Grzyb coś ukrywa, to nie może być głupi, więc nie pociągnąłbym go za język.
— Zawsze można spróbować... — mruknął syn, po czym podniósł się i otarł o ojca z uśmiechem. — Już późno, idę do obozu. Jutro wszystko ogarnę, a ty możesz podziwiać opasły tyłek swojego zięcia dalej — mówiąc to, spojrzał na pointa, który bardziej tylko się wypiął, przypatrując się jakimś częściom kota z uwagą. Rudy nie ruszył się jednak, chociaż łapy widocznie go do tego paliły. — Mogę? — zapytał o zgodę lidera.
Mroczna Gwiazda zamruczał głośno, gdy ten się o niego otarł, a na jego pytanie skinął tylko głową.
— Możesz. Ale znajdź czas na odpoczynek. Chcę mieć swojego syna, a nie trupa.  A co do Gęsiego, posiedzę z nim i dopilnuję, żeby jego opasły tyłek nie stał się jeszcze bardziej opasły. Oboje macie dużo do roboty.

<synu?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz