Westchnęła ciężko, kiedy Bieg przypałętał się wprost pod jej łapy. To nie tak, że miała coś do tego gluta. W przeciwieństwie do swojej posranej mamusi i nawiedzonego wujaszka, dzieciak był całkiem sympatyczny. Robił tylko jednak, zdaniem liderki, zbyt wiele hałasu. Najwidoczniej jednak taki był urok kociąt. Szczególnie teraz, gdy przebywało tam jakieś jedenaście kociaków. W głębi serca aż współczuła wujaszkowi, że musi tu tkwić.
— Hej! — przywitał się z nią — Ma pani złe sny? Jak zrobić, aby dowiedzieć się kim on jest?
Bieg zmarszczył nosek, niezadowolony, że bengalka póki co nic mu nie odpowiedziała.
— No to ma pani te złe sny? — zapytał ponownie, szturchając liderkę swoją małą łapką. Zboże odetchnęła głęboko. Jeśli mu odpowie, to da jej spokój, tak?
Poruszyła uszami, słysząc narzekania Malinowego Pląsu na jej bolący kręgosłup. Że też ten cielok zamiast natychmiast iść do medyka, wolała leżeć i stękać. Durnota...
— Powinnaś iść po jakieś zioła czy maść na to. Medycy mają trochę roboty, lepiej jak zrobisz to teraz — miauknęła, nawet nie patrząc na karmicielkę. Ta chyba nie była zadowolona z propozycji bengalki, która brzmiała jak rozkaz. Mimo to, wstała i wyszła, zostawiając kociaki pod opieką dziadków.
Liderka wbiła brązowe ślepia w kociaka.
— Czasem — odparła krótko, zastanawiając się, co jeszcze ma mu powiedzieć — Niekiedy się powtarzają, niekiedy nie. Bywa różnie.
Bieg zamyślił się, drapiąc swoją bródkę.
— No dobrze, to co zrobić, żeby się dowiedzieć, kim on jest?
Węglowa otworzyła szerzej ślepia, nawet nie rozumiejąc, co młody do niej gada. W głowie miała mętlik, wszystkie sprawy mieszały się jej w głowie. Od tych poważniejszych, jak niepokój o bezpieczeństwo członków klanu, po te błahe, jak ględzenie Ognistego, że zwichnął sobie ogon i jaki on biedny, czy też wiadomość o tym, że Robaczywe Jabłko przemroził się.
— Jaki on?
— No, on! — kocurek zdawał się zakładać, że każdy kot, którego męczą złe sny ma jakiegoś "go". Co prawda najgorsze koszmary węglowej nawiedzali ci najbliżsi, jednak jakaś jej część czuła, że kociaka męczy ktoś inny, aniżeli kot, którego kiedyś znał.
— Możesz mi proszę opowiedzieć, jak wygląda ten cały on? — poprosiła, siląc się na uśmiech, byleby tylko brzmieć jak najbardziej przyjaźnie.
< Bieg? >
Wyleczeni: Ognisty Język, Szałwiowy Szlak, Malinowy Pląs
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz