Wschodzik posmutniał. Znaleziony przez Iskrzący Krok zrobił się trochę zniesmaczony.
— Jak mnie znalazłaś? — miauknął zasmucony. — Możesz jeszcze raz liczyć, czy ja mam liczyć? — dodał wesoło.
— Mogę liczyć jeszcze raz. — Miauknęła bez większego entuzjazmu jeszcze raz.
Kocurek od razu poleciał na przeciwną stronę obozu. Jednakże zawrócił ku sypialni ojca, i schował się za drzewem. Spróbował się wspiąć troszkę, by pozostać niewidocznym, i się wspiął, ale nie za wysoko, by nie przeszkodzić Miętowej Gwieździe, który mógłby znajdować się w legowisku. Jednakże myśląc o tym, iż mógłby spaść; zszedł cichutko.
— Szukam! — Zawołała Iskrzący Krok, dosłownie uderzenie serca po tym gdy zszedł.
Miał jeszcze chwilkę, więc wsunął się w kąt. Wręcz leżał brzuchem do góry, tak się spróbował schować. Może tym razem Iskrzący Krok go nie znajdzie?
Powąchał powietrze; czuł nikły zapach ojca. Może ojciec nie ma w legowisku? A może jest, tylko że Wschodzik schował się tak głęboko, że go nie czuł? Wschodzika zresztą niezbyt interesowało to, gdzie znajduje się jego ojciec. Ciekawiło go, dlaczego Iskrzący Pył tak się zachowała, gdy wcześniej krzyknęła znane…
— Znalazłam cię. — Miauknął głos kotki. Wschodzik zamrugał oczkami. Wyszedł z kryjówki i podszedł do zastępczyni. Zamrugał jeszcze raz. Wydawało mu się że widzi uśmiech Zajęczego Omyku, który jako małe kocię widział czasem, jednakże zawsze rozmazane.
— Dobra jesteś. — Mruknął zdenerwowany. — Znowu mnie znalazłaś!
— Wiem. — Powiedziała, znów bez większych uczuć w głosie.
— Możemy zagrać jeszcze raz? Proszę? — Zamiauczał z prośbą w głosie.
— Jasne. — Miauknęła kotka i oddaliła się lekko.
Wschodzik się trochę zdziwił, w końcu uważał że jego zastępczynia nie będzie się bawić z maluchami. Ale kogo to by z resztą obchodziło! Wschodzik ruszył by zrobić dwa okrążenia wokół obozu, a następnie ruszył w stronę stosu ze zwierzyną. Ominął go i ruszył ku legowiskowi uczniów, do którego niedługo dołączy. Nie mógł się doczekać mianowania! Zadba o to, by jego mentor i ojciec, wszyscy byli z niego dumni. Zwłaszcza Zajęczy Omyk. W końcu schował się pod paprotką, niedaleko wejścia do uczniowskiego legowiska, i czekał na szylkretową kocicę.
— Szukam! — Rozległ się głos, na który Wschodzik był już przygotowany.
<Iskrząca?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz