Przytulił się do mamy mocno, żeby poczuła jak bardzo ją kocha. Kolejne piórko. Miał już jedno od Krzemienia, jedno od siostry i jeszcze jedno od Iskry. Jeszcze trochę i zdobędzie wystarczająco dużo by zostać ptasim wojownikiem. W poskokach chwycił ptaka i spojrzał na mamę zadowolony. Musieli zanieść zdobycz na stos. Tak jak inne koty w Owocowym Lesie.
* * *
Nowe liście zawitały na drzewach. Słońce niestety nie. Było zimno. Bez chodził skulony po obozowisku. Mróz mu dokuczał. Chciałby mieć futro jak ten śmieszny czarny kocur. Jemu musiało być cieplutko. Gdyby nie miał takiego strasznego pyska Bez bez zastanowienia wtuliłby się w niego i przeczekał zimne dni. Trójkolorowe futro pojawiło się w zasięgu wzroku młodego wojownika (a dokładnie asystenta wojownika).
Jego ukochana!
Poznał kotkę parę księżyców temu. Komar coś poruszał do niej pyskiem. Była smutna. Ale na widok podsuniętego przez Bza piórka uśmiechnęła się lekko. Wtedy jego serce zabiło szybciej, a kocur zrozumiał, że to z nią chce być jak Księżyc i Poziomka. Może bez wrogości Księżyca. Cały skowronkach chodził po Owocowym Lesie prezentując ukochanej coraz dziwniejsze prezenty, na które bywała nie raz zdezorientowana. Z czasem zaczęła poruszać do niego pyskiem. Bez w skupieniu starał się zrozumieć co ta próbuje mu przekazać, ale z marnym skutkiem. Nie miał bladego pojęcia o czym mówiła, ale wierzył, że połączyła ich wyjątkowa więź!
Szybkim krokiem skierował się w jej stronę. Uszy ukochanej oklapły. Zrobiła krok do tyłu, a Bez przekrzywił łebek nie rozumiejąc co się dzieje. Wpatrywała się w niego uderzenie serca i uciekła. Van od zniknięcia Iskry nie poczuł takiego smutku. Nie rozumiał co się stało. Czemu tak zrobiła. Położył po sobie ogon i skierował się w stronę legowisk wojowników. Stracił ochotę na produktywny dzień. I tak nie miał już posłań do zrobienia.
Dopiero napotkana przez niego para zielonych ślip sprawiła, że jego ogon uniósł się ciutkę do góry. Mama. Podbiegł do kotki cały zdołowany i przytulił się do wojowniczki.
Jak miał jej wytłumaczyć swój problem?
Jego ukochana!
Poznał kotkę parę księżyców temu. Komar coś poruszał do niej pyskiem. Była smutna. Ale na widok podsuniętego przez Bza piórka uśmiechnęła się lekko. Wtedy jego serce zabiło szybciej, a kocur zrozumiał, że to z nią chce być jak Księżyc i Poziomka. Może bez wrogości Księżyca. Cały skowronkach chodził po Owocowym Lesie prezentując ukochanej coraz dziwniejsze prezenty, na które bywała nie raz zdezorientowana. Z czasem zaczęła poruszać do niego pyskiem. Bez w skupieniu starał się zrozumieć co ta próbuje mu przekazać, ale z marnym skutkiem. Nie miał bladego pojęcia o czym mówiła, ale wierzył, że połączyła ich wyjątkowa więź!
Szybkim krokiem skierował się w jej stronę. Uszy ukochanej oklapły. Zrobiła krok do tyłu, a Bez przekrzywił łebek nie rozumiejąc co się dzieje. Wpatrywała się w niego uderzenie serca i uciekła. Van od zniknięcia Iskry nie poczuł takiego smutku. Nie rozumiał co się stało. Czemu tak zrobiła. Położył po sobie ogon i skierował się w stronę legowisk wojowników. Stracił ochotę na produktywny dzień. I tak nie miał już posłań do zrobienia.
Dopiero napotkana przez niego para zielonych ślip sprawiła, że jego ogon uniósł się ciutkę do góry. Mama. Podbiegł do kotki cały zdołowany i przytulił się do wojowniczki.
Jak miał jej wytłumaczyć swój problem?
<mamo, mistrzyni związków pomóż dziecku>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz