Kotka szła ze zwieszonym łbem, nagle pozbawionym wszelkiego zapału. W całkowitej ciszy.
- Czemu się dąsasz? Przed chwilą się cieszyłaś, że wrzuciłaś mnie do wody!
- Zamknij się. Bądź przez chwilę cicho, umiesz?
- No tak... chyba... - miauknął niepewnie, nie wiedząc co towarzyszka ma na myśli.
Wrzos przeskoczył kilka zamrożonych kałuż, wypatrywał ptaków na nagich drzewach. To potrwało jedynie chwilę, nie wytrzymał.
- A wiesz co powiedział mi mój brat?! - wrzasnął, wybijając Kamień z rytmu intensywnego myślenia.
- Nie mówiłam Ci nic, na temat bycia cicho, smarkaczu?!
Kociak zrobił kwaśną minę, prychając pod nosem. Czemu ona nigdy nie chce rozmawiać na mój temat? Czemu myśli tylko o sobie i wpycha mnie do kałuży? No nie...
- Masz świadomość, że słyszę to, co mówisz?!
- Oh... ale-
- Cisza. Daj mi chwilę pomyśleć. - syknęła.
Niebieski starał się pojąć, co chodzi po głowie Kamiennej Agonii, lecz nie było to dla niego łatwe. Wrzos nie patrzył w tym momencie przed siebie, miał głowę w chmurach. Łapa kociaka ześlizgnęła się ze stabilnego podłoża, ze wrzaskiem wpadł do następnej kałuży.
- Kamień! Pomóż mi, ratunku!
- Błagam cię, bachorze, czy ty naprawdę nie myślisz?! Przecież przed chwilą już wpadłeś! - warknęła wybita z rytmu kotka.
- Ale pomóż mi, no! - mówił wierzgając się w kałuży.
Kamienna Agonia podeszła do Wrzosa, spojrzała na niego z pogardą, po czym sięgnęła po kocię. - Tu jest płytko, normalny kot dałby radę stąd wyjść bez pomocy, nie dasz rady jako uczeń.
- Oczywiście że dam radę... - parsknął, otrzepując się z wody.
- Jakbyś dawał radę, nie miałbyś problemu z wyjściem.
- Zimno mi strasznie, a ty mówisz z czym miałbym problem a z czym nie... - odparł zdenerwowany.
Wrzos rzucił zimne spojrzenie kotce.
W tym momencie przekroczył już granice obozu klanu.
- Nie jesteś taka, jak Pszczeli Pyłek. - wyszeptał Wrzos.
Wyraz twarzy Kamiennej Agonii momentalnie się zmienił.
<Kamienna Agonio?>
Zasada nr 1: nie wspominać o Pszczółce (grozi przeprowadzenie na tobie sekcji zwłok)
OdpowiedzUsuń