Każda kolejna śmierć przyczyniała się do tego, że traciła coraz więcej sił, stopniowo stając się słabą, starszą kocicą, której jedynym zajęciem było leżenie na mchowym posłaniu. Jedynie dzięki Różanej Słodyczy nie siedziała samotnie. Dawna uczennica była też jedynym kotem, którego dopuszczała do siebie starsza. To ona namawiała ją, żeby cokolwiek jadła, piła i zapadała w sen, mimo licznych sprzeciwów arlekinki. W takich chwilach kocica była naprawdę wdzięczna losowi, że przynajmniej nie odebrał jej Różyczki. Jednak świadomość, że to nastąpi prędzej czy później, wywoływała ciarki na całym jej ciele i jeżenie ogona. NIE, nie mogła być świadkiem kolejnej śmierci. Nie chciała patrzeć, jak ciało jej uczennicy zostaje zakopane na cmentarzu, jako jedno z wielu tamtejszych. Widok jej martwych ślepi był ostatnim, czego chciała doświadczyć za życia.
Dni upływały w swoim zwyczajnym rytmie. Żabka nasłuchiwała krzątaniny panującej w obozie. Podekscytowanych uczniów, mentorów spieszących się na trening, wojowników zmierzających na patrol, narzekającego Potrójnego Kroku i płaczliwego Deszczowej Chmury, odgłosów zabaw kociąt. Promienie słońca Pory Nowych Liści wpadały do legowiska, zachęcając do wyjścia na zewnątrz, jednak im nie ulegała. Wraz z tą porą świat zdawał się odżywać, żeby następnie ponownie ją opuścić.
Kotka położyła głowę na łapach, czując napływające do jej zmęczonych ślepi kolejne łzy. Odkąd zmarł Leszczynowa Bryza, jej serce całkowicie pękło i już nic nie było w stanie go posklejać. Ukochany był od niej młodszy, a jednak czerwony kaszel odebrał mu życie. Żabka była świadkiem jego ostatnich słów i wydanego oddechu. Na pogrzebie milczała, bolało ją serce tak mocno, że nie mogła złapać tchu. Nie miała już dla kogo żyć. Czuła się ciężarem dla klanu, nie mogła przecież polować i patrolować. Zabierała miejsce komuś, kto mógłby się przydać. Dlaczego czerwony kaszel nie mógł zabrać jej a zostawić Leszczynka? Dlaczego los musiał odebrać jej kolejnego kota, którego kochała? Arlekinka wiedziała, że Leszczynek ją obserwuje, wciąż trwając przy niej, tylko polując na Srebrnej Skórze. Pewnie niechciałby widzieć jej smutku, jednak jak mogła go nie odczuwać? Rozpacz odbierała jej zmysły, oddech, energię. Czuła się znacznie starsza, choć młodzieńcze księżyce z pewnością miała dawno za sobą.
Najgorsze były jednak noce, gdy śniły jej się koszmary, z których nikt nie mógł ją uwolnić. Budziła się z krzykiem, rozglądając po pustym legowisku, dawniej zamieszkiwanym przez jej bliskich. Teraz pozostała tylko ona, sama, jak ostatni liść zdobiący gałąź przed nadejściem Pory Nagich Drzew. Podczas dnia z kolei żyła wspomnieniami. Czasami zdawało jej się, że widzi Wróblową Gwiazdą, uśmiechającego się do niej szeroko. Widziała Miedzianą Iskrę, tulącą się do futra Iglastego Krzewu. Słyszała głosy Łasiczego Skowytu, Migoczącej Tafli, Ciężkiego Kroku i Słonecznej Myśli, wzywających ją na kolejny trening. Niekiedy Żabka wyobrażała sobie braci, z którymi ścieżka przeznaczenia ją rozdzieliła. Nigdy nie żałowała, że uciekła przed tyranią matki i trafiła do Klanu Wilka. Mimo wielu ciężkich momentów w swoim długim życiu, zaznała również wiele nadziei i satysfakcji. Klan Wilka był jej domem, za który kocica potrafiłaby oddać życie.
Wspominając młodzieńcze księżyce, zawsze natrafiała na widok zmasakrowanego ciała Chuderlawego Skowytu i wiele bezsennych nocy, które przeznaczyła na czuwanie nad jego grobem. Wspominała kocięce zabawy, a gdy jakiś świetlik wleciał do jej legowiska, Żabka podnosiła głowę i pozwalała mu usiąść na jej nosie.
Miała 103 księżyce i pragnęła połączyć się z przodkami. Każdy znający Żabi Skok spodziewał się zapewne tej myśli. Kotka nie miała już siły żyć. Nie znajdywała żadnych radości na ostatnie księżyce swojego życia, dni upływały jej ponuro. Jedynie Różana Słodycz stanowiła przerwanie rutyny. Żabka była stara i tak się również czuła. Jej pyszczek pokryły siwe włoski, natomiast oczy zgasły, wiecznie pokrywał je smutek. Starsza wyobrażała sobie, jakie uczucie towarzyszy śmierci. Nie ukrywała, że bała się podążyć ku nieznanemu, ale z innej strony pragnęła ponownie ujrzeć swoich przyjaciół.
I tak podczas nocy Zgromadzenia, kotka poczuła dziwny ucisk na całym ciele, który wybudził ją ze snu. Otworzyła jasnoniebieskie ślepia, spoglądając na okryte światłem księżyca legowisko. Wiatr wepchał do niego liść, który delikatnie opadł na podłoże. Chciała wstać i go zabrać, niestety ciało odmawiało jej posłuszeństwa. Nie czuła czucia w łapach. Jej oddech stał się cięższy. Żabka przerażona pragnęła uciec od tego uczucia. Czując, że nie ma szans wyrwać się z uścisku śmierci, pozwoliła sobie na uspokojenie. Właśnie tak miała skończyć - samotnie w legowisku. Jutro znajdzie ją jakiś uczeń, który przyjdzie z potrzebą wymiany mchu. Odbędzie się pogrzeb i spocznie zakopana pod ziemią, jak wiele kotów przed nią i po niej. Z jakiegoś jednak powodu, nie wywołało to niepokoju u kotki. Było rutyną, czymś znajomym. Starsza zamknęła oczy, łapiąc ostatnie chwile oddechu. Jej bok unosił się spokojnie, choć z każdym kolejnym uderzeniem serca, było jej coraz ciężar. Umierała ze starości, nie każdy mógł doczekać takiej śmierci.
Żabka nabrała ostatnie powietrze do płuc, wypuszczając je równie szybko. Czuła się jak ryba pozbawiona wody. Tak właśnie musiała czuć się zwierzyna na którą polowała przez czas wojowniczego żywota. Widocznie właśnie taka była wola przeznaczenia, pogodziła się z nią. Leżała na boku, świadoma każdego bicia serca. Zobaczyła przed sobą światło, usłyszała nawołujące ją głosy. Na pysku Żabki pierwszy raz od wielu księżyców pojawił się uśmiech, gdy opuściła swoje ciało i podążyła ścieżką Klanu Gwiazdy.
Żegnaj, Żabko [*]
Zmarła w wieku 103 księżyców
żegnaj żabciu
OdpowiedzUsuń