Słowa Burzowej Nocy zostały mu w pamięci.
"Oczywiście, że nie, nie znam go."
Wiedział, że kotka nie mówiła tego szczerze. Ratowała mu tyłek przed innym Burzakiem, ale... co jeśli mówiła prawdę?
Nie kochała go?
Wszystko na to wskazywało. To było takie oczywiste. Gdyby... gdyby darzyła go takim uczuciem ich relacja pewnie wyglądałaby inaczej. Gdyby go kochała... pewnie widywaliby się częściej niż raz na księżyc albo kilka księżyców. Spędzaliby razem wolne chwile, rozmawiali o swoich problemach, małych porażkach, czy sukcesach. Przeżywaliby wspólne przygody, które kiedyś wspominaliby z uśmiechem czy zażenowaniem. Ich relacja nie stała by w miejscu, czy się cofała. Wspólne spotkania nie były rzadkością, dla której Kawka porzucałby wszelkie aktywności tylko czymś zwyczajnym.
Kocur westchnął cicho, otulając się ogonem.
Miał dość tego wszystkiego.
Miał dość tego wszystkiego.
* * *
* Porą Nagich Drzew*
Wałęsał się smutno bez celu. Mróz gryzł go uporczywie. Trzepnął ogonem. Polowanie było coraz trudniejsze. Zwierzyna wsiąkła chyba w glebę. Kawka kopnął kamień znajdujący się przed nim. Niewielki głaz uderzył głucho o krzew. Przestraszony ptak zerwał się do lotu i za uderzenie serca już go nie było. Kawka przeklnął samego siebie w myślach. Właśnie pozbawił siebie obiadu i kolacji.
— Kawka? Ty żyjesz?
Na dźwięk znajomego głosu ciarki. Odwrócił się niepewnie. Burza. Jej brązowe ślipia wpatrywały się w niego zmartwione. Kawka uciekł wzrokiem, przypominając sobie co krzyczał z Psią Łapą. Czuł jak przegrzewa się ze wstydu.
— Ż-żyję... — miauknął w końcu.
Niebieska kotka zmarszczyła brwi.
— Czemu jesteś smutny?
Czarny pokręcił łbem. Nie chciał o tym rozmawiać. Nie było sensu.
— Jakiś niemrawy jesteś. Pchły złapałeś? — dla bezpieczeństwa Burza zrobiła krok do tyłu.
Kawka wysilił się na coś co wyglądało jak uśmiech.
— Haha. — mruknął. — Czemu tu jesteś?
Burzowa Noc uciekła wzrokiem.
— Jesteś moim przyjacielem. Sprawdzam czy tyłka sobie nie złamałeś czy coś. — burknęła.
Przyjacielem.
— Jak widzisz jestem cały... — odparł, odwracając się do kotki.
Nie umiał jednak odejść. Powiedzieć, żeby go zostawiła. Usiadł. Burza niepewnie się do niego dosiadła.
— No więc?
Kawka zmrużył ślipia.
— Co?
Burzowa Noc westchnęła.
— No co cię tak gryzie? Wyglądasz jakbyś miał całą gromadę robaków z zadzie. — mruknęła.
Czarny wbił wzrok w łapy.
— Ja... — zaczął, ale po uderzeniu serca stwierdził, że to głupie.
Nie wiedział jak to wszystko wytłumaczyć. Nie mógł od tak powiedzieć jej, że ją kocha skoro ona go nie darzyła takim uczuciem. Wtedy zupełnie straciłby ją ze swojego życia. Zraziłaby się do niego i odeszła na zawsze.
— Zimno jest. Nie mam co jeść. — mruknął w końcu.
Nie kłamał, ale to nie wszystko co leżało mu na sercu. Niepewnie zerknął na kotkę.
— U nas w Klanie Burzy nie jest lepiej. — miauknęła. — Jeszcze przez Piaskową Gwiazdę wszystko jest takie... popieprzone. Nawet nie mam siły o tym gadać. — dodała, widząc pytający wzrok kocura.
Wstała i odeszła parę kroków.
— Spotkajmy się tu za połowę księżyca. Może uda ci się coś złapać i zjeść do tego czasu. — puściła mu oczko.
* * *
Cały zestresowany ulizywał sierść na klatce piersiowej. Futro niesfornie nie chciało przylec. Dziś widział się z Burzową Nocą. Dawno nie widzieli się w tak krótkim odstępnie czasowym. Nerwy zjadały nie takiego młodego kocura. Mimo wszystko stres go złapał. Nie wiedział czy powinien zaryzykować i powiedzieć kotce o swoich uczuciach, czy może stłumić to i być dalej przyjaciółmi.
Para brązowych oczu spojrzała niepewnie na zgniłe owoce, które dostał od Psiej Łapy na samotne noce. Nie był pewny czy proponować je kotce. Nie znał jej stosunku do takich rzeczy.
— Nad czym tak myślisz?
Podskoczył zaskoczony. Burzowa Noc patrzyła na niego rozbawiona.
— Nic tylko twój paskudny pysk mnie przestraszył. — burknął.
Kotka zmrużyła ślipia. Trzepnęła ogonem i dosiadła się do kocura.
— Masz gorszy.
Kawka jedynie wywrócił ślipiami, udając, że wcale go to nie zabolało. Spojrzał na owoce. Wzrok niebieskiej za nim podążył.
— Co to?
— Owoce.
— Widzę, ale czemu tak śmierdzą? — pysk Burzy skrzywił się lekko. — Nie mów, że lubisz takie zapachy.
— Nie lubię. — prychnął. — Śmierdzą, bo są zgniłe. Można takimi poprawić sobie humor.
Para brązowych oczu spojrzała niepewnie na zgniłe owoce, które dostał od Psiej Łapy na samotne noce. Nie był pewny czy proponować je kotce. Nie znał jej stosunku do takich rzeczy.
— Nad czym tak myślisz?
Podskoczył zaskoczony. Burzowa Noc patrzyła na niego rozbawiona.
— Nic tylko twój paskudny pysk mnie przestraszył. — burknął.
Kotka zmrużyła ślipia. Trzepnęła ogonem i dosiadła się do kocura.
— Masz gorszy.
Kawka jedynie wywrócił ślipiami, udając, że wcale go to nie zabolało. Spojrzał na owoce. Wzrok niebieskiej za nim podążył.
— Co to?
— Owoce.
— Widzę, ale czemu tak śmierdzą? — pysk Burzy skrzywił się lekko. — Nie mów, że lubisz takie zapachy.
— Nie lubię. — prychnął. — Śmierdzą, bo są zgniłe. Można takimi poprawić sobie humor.
Wojowniczka uniosła brwi zdziwiona. Niepewnie tyknęła jeden z nich. Spojrzała ponownie na kocura.
— Jak to ma działać niby?
Kawka westchnął zupełnie jakby pytała go o działanie słońca. Kotka zmarszczyła brwi i pokazała mu język.
— Widać, że Burzaki nie potrafią się bawić. — zaczął z wrednym uśmiechem. — Wystarczy, że zjesz taki jeden albo parę, a wszystko staje się piękniejsze, chce się tańczyć, śpiewać. Można zaprzyjaźnić się z najgorszym wrogiem...
Burzowa Noc nie wyglądała na przekonaną. Trzepnęła ogonem.
— Nie wierzę, że to sprawiłoby, że zaprzyjaźniłabym się z Piaskową Gwiazdą. — burknęła.
Kawka wzruszył ramionami.
— Zawsze są wyjątki. To... chcesz spróbować?
— A ty już to robiłeś? — zapytała.
Kiwnął łbem. Kotka niepewnie powąchała ponownie owoce. Spojrzała na kocura.
— Ty pierwszy. Wolę nie ryzykować sraczką. — mruknęła.
Kawka położył to co mu z uszów pozostało.
— Dzięki.
— Jak to ma działać niby?
Kawka westchnął zupełnie jakby pytała go o działanie słońca. Kotka zmarszczyła brwi i pokazała mu język.
— Widać, że Burzaki nie potrafią się bawić. — zaczął z wrednym uśmiechem. — Wystarczy, że zjesz taki jeden albo parę, a wszystko staje się piękniejsze, chce się tańczyć, śpiewać. Można zaprzyjaźnić się z najgorszym wrogiem...
Burzowa Noc nie wyglądała na przekonaną. Trzepnęła ogonem.
— Nie wierzę, że to sprawiłoby, że zaprzyjaźniłabym się z Piaskową Gwiazdą. — burknęła.
Kawka wzruszył ramionami.
— Zawsze są wyjątki. To... chcesz spróbować?
— A ty już to robiłeś? — zapytała.
Kiwnął łbem. Kotka niepewnie powąchała ponownie owoce. Spojrzała na kocura.
— Ty pierwszy. Wolę nie ryzykować sraczką. — mruknęła.
Kawka położył to co mu z uszów pozostało.
— Dzięki.
* * *
— I... i nie uwierzysz co się wtedy stało...! — miauknął Kawka.
Czknął niespodziewanie, sprawiając, że przysypiająca na nim Burza podniosła się nagle obudzona. Rozejrzała się zdezorientowana.
— Cooo?
— Psia Łapa jest... jest moim bratem...? To... to c-chyba tak działa...
Burzowa Noc zrobiła duże ślipia.
— Alee akcja. A kto to ten... no Psia Łapa? Psia Łapa... haha... głupie imię. — zaśmiała się cicho.
Kawka wyprostował się, próbując sobie przypomnieć o czym przed uderzeniem serca mówił.
— No mój... brat... chyba. — powtórzył w końcu to co ostatnio powiedział.
Burza położyła się na ziemi. Mokra i brudna szybko sprawiła, że na pysk niebieskiej wkradło się niezadowolenie.
— Kaw... ka! Jestem taka brudna... — jęknęła, patrząc na błotnistą breje na swoim brzuchu.
Kocur spojrzał na towarzyszkę swojej popijawy.
— Widzę. — miauknął jedynie.
Burzowej Nocy nie spodobała się ta odpowiedzieć. Podeszła do czarnego i zaczęła wycierać brud w niego.
— Pomóż miii...
Czknął niespodziewanie, sprawiając, że przysypiająca na nim Burza podniosła się nagle obudzona. Rozejrzała się zdezorientowana.
— Cooo?
— Psia Łapa jest... jest moim bratem...? To... to c-chyba tak działa...
Burzowa Noc zrobiła duże ślipia.
— Alee akcja. A kto to ten... no Psia Łapa? Psia Łapa... haha... głupie imię. — zaśmiała się cicho.
Kawka wyprostował się, próbując sobie przypomnieć o czym przed uderzeniem serca mówił.
— No mój... brat... chyba. — powtórzył w końcu to co ostatnio powiedział.
Burza położyła się na ziemi. Mokra i brudna szybko sprawiła, że na pysk niebieskiej wkradło się niezadowolenie.
— Kaw... ka! Jestem taka brudna... — jęknęła, patrząc na błotnistą breje na swoim brzuchu.
Kocur spojrzał na towarzyszkę swojej popijawy.
— Widzę. — miauknął jedynie.
Burzowej Nocy nie spodobała się ta odpowiedzieć. Podeszła do czarnego i zaczęła wycierać brud w niego.
— Pomóż miii...
Jej brązowe ślipia wpatrywały się w niego błagalnie. Kawka próbował przed nimi uciec, ale kotka chytrze co odwrócił łeb podążała za nim tak, by znów wbić w niego błagalne spojrzenie.
— No nie bądź... nie bądź taki... — jej łapa uderzyła o jego klatkę piersiową.
Czarny czuł jak się przegrzewa w środku. Kotka na swój sposób była taka... urocza. Myśli w jego łbie szalały, a łapy zaczęły nerwowo drżeć. W końcu wystawił język i przejechał po umorusanej mordce wojowniczki.
— Do pyska ci... w tym... błocie. — stwierdził po uderzeniu serca.
W odpowiedzi dostał ubłoconą łapą w czoło. Burzowa Noc podeszła do niego bliżej i zaczęła ocierać się o jego ciało.
— Albo mnie umyjesz, albo wytrę się o ciebie. — zagroziła, zaskakująco poważnym tonem.
Jej brązowe ślipia były roześmiane. Na pysku malował się lekki uśmiech. Kawka już nie pamiętał kiedy ostatnio widział ją w takim stanie. Była taka...
—...Śliczna.
Burzowa Noc otworzyła szeroko ślipia.
— Co?
Kawka spojrzał na nią zdziwiony.
Zaraz.
Czy on powiedział to na głos?
Na Klan Gwiazd.
— Co powiedziałeś? — brązowe ślipia czujnie wpatrywały się w niego.
Kawka zatrząsnął się nerwowo co miało przypominać śmiech. Przynajmniej w jego mniemaniu.
—...Nic.
Zmrużone ślipia wojowniczki nie zdawały się przekonane.
— To... nie brzmiało jak nic. — mruknęła. — No powiedz... powiedz no...
Kawka otworzył niepewnie pysk, ale po uderzeniu serca go zamknął. Położył łeb na barku niebieskiej kotki, która otuliła go ogonem.
— Mysi móżdżek.
Serce czarnego biło jak szalone. W głowie powtarzał dwa słowa, które chciał powiedzieć Burzowej Nocy już od tylu księżyców, ale nie potrafił ich wykrztusić z siebie. Przeklinał siebie w myślach. Nie miał nic do stracenia. Zawsze mógł to zwalić na owoce. Zawsze mógł wmówić kotce, że się przesłyszała. Zawsze mógł...
— K... Kocham cię. — wydusił wreszcie.
Cisza. Wiatr jakby ucichł. Podobnie jak reszta świata. Kawka słyszał jedynie bicie własnego serca. Bał się oderwać wzrok od futra kotki. Spojrzeć na jej zniesmaczony pysk.
— Ja... ja ciebie też, kupo futra. — miauknęła cicho wojowniczka.
Nie wierzył w co słyszał. Wtulił się mocniej w kotkę. Burzowa Noc cicho zamruczała i liznęła go za uchem. Kawka niepewnie oderwał pysk od jej sierści. Spojrzeli sobie prosto w ślipia i nieśmiało zetknęli się nosami. Później już nie przeszkadzała im błotnista gleba przyklejająca się do ich futer.
— No nie bądź... nie bądź taki... — jej łapa uderzyła o jego klatkę piersiową.
Czarny czuł jak się przegrzewa w środku. Kotka na swój sposób była taka... urocza. Myśli w jego łbie szalały, a łapy zaczęły nerwowo drżeć. W końcu wystawił język i przejechał po umorusanej mordce wojowniczki.
— Do pyska ci... w tym... błocie. — stwierdził po uderzeniu serca.
W odpowiedzi dostał ubłoconą łapą w czoło. Burzowa Noc podeszła do niego bliżej i zaczęła ocierać się o jego ciało.
— Albo mnie umyjesz, albo wytrę się o ciebie. — zagroziła, zaskakująco poważnym tonem.
Jej brązowe ślipia były roześmiane. Na pysku malował się lekki uśmiech. Kawka już nie pamiętał kiedy ostatnio widział ją w takim stanie. Była taka...
—...Śliczna.
Burzowa Noc otworzyła szeroko ślipia.
— Co?
Kawka spojrzał na nią zdziwiony.
Zaraz.
Czy on powiedział to na głos?
Na Klan Gwiazd.
— Co powiedziałeś? — brązowe ślipia czujnie wpatrywały się w niego.
Kawka zatrząsnął się nerwowo co miało przypominać śmiech. Przynajmniej w jego mniemaniu.
—...Nic.
Zmrużone ślipia wojowniczki nie zdawały się przekonane.
— To... nie brzmiało jak nic. — mruknęła. — No powiedz... powiedz no...
Kawka otworzył niepewnie pysk, ale po uderzeniu serca go zamknął. Położył łeb na barku niebieskiej kotki, która otuliła go ogonem.
— Mysi móżdżek.
Serce czarnego biło jak szalone. W głowie powtarzał dwa słowa, które chciał powiedzieć Burzowej Nocy już od tylu księżyców, ale nie potrafił ich wykrztusić z siebie. Przeklinał siebie w myślach. Nie miał nic do stracenia. Zawsze mógł to zwalić na owoce. Zawsze mógł wmówić kotce, że się przesłyszała. Zawsze mógł...
— K... Kocham cię. — wydusił wreszcie.
Cisza. Wiatr jakby ucichł. Podobnie jak reszta świata. Kawka słyszał jedynie bicie własnego serca. Bał się oderwać wzrok od futra kotki. Spojrzeć na jej zniesmaczony pysk.
— Ja... ja ciebie też, kupo futra. — miauknęła cicho wojowniczka.
Nie wierzył w co słyszał. Wtulił się mocniej w kotkę. Burzowa Noc cicho zamruczała i liznęła go za uchem. Kawka niepewnie oderwał pysk od jej sierści. Spojrzeli sobie prosto w ślipia i nieśmiało zetknęli się nosami. Później już nie przeszkadzała im błotnista gleba przyklejająca się do ich futer.
<Burza?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz