Odpoczywał sobie po kolejnej nieprzespanej nocy. Pigwowy Kieł naprawdę dawał mu w kość, odkąd Miejsce, Gdzie Brak Gwiazd, wzrosło w siłę. Już nie miał pojęcia jak pozbyć się tego osobnika ze swojej głowy. Czuł jak słabł...
Nagłe miauknięcie, wybudziło go z letargu w jakim się znalazł. Spojrzał na kocię Puszystego Futra i uśmiechnął się do niego miło.
— Doberek Panie Jesionku! Przeszkadzam? — miauknął spokojnie, nieśmiało grzebiąc łapką w piasku — Bo... bo ja słyszałem, że jest pan super i... i czy chciałby pan mi coś opowiedzieć? Ja ładnie proszę, nawet, o! Mam dla pana szyszeczkę — pisnął, przygarniając do siebie szyszkę, która leżała smętnie na ziemi, trochę będąc obgryzioną i obdrapaną przez kociaki. Złoty uśmiechnął się perliście, podstawiając starszemu prezent pod sam nos.
- Bardzo dziękuję, to naprawdę miłe z twojej strony, Złoty. Ta szyszka na pewno umili mi czas. I oczywiście, mogę ci coś opowiedzieć. - Teraz będąc starszym, mógł trochę podziadkować. Przeżył tyle księżyców, że mógłby opowiadać i opowiadać i opowiadać. Kociak usiadł, wlepiając w niego zaciekawione ślipka.
Odchrząknął i zaczął opowieść.
- Dawno temu, żył sobie kocur, który był najlepszym wojownikiem w Klanie Nocy. Zasłynął z pokonania samego Lisiej Gwiazdy, strasznego potwora, który atakował nasz klan wiele razy, lecz ówczesna mentorka nie doceniała jego starań, przez co awansował dość późno. Zwał się... Aroniowy Podmuch. Był to kot silny o szlachetnym sercu. Mimo braku uznania ze strony liderki nie poddawał się i rósł w siłę. Czasami przychodził do żłobka i karmił kocięta rybą, aby te spotkawszy się z tym pokarmem, zyskały siłę Klanu Nocy. Mój brat Malinek, miał bliskie spotkanie z taką rybą - zaśmiał się cicho. - Niektóre koty jednak bały się Aroniowego Podmuchu, przez to jaką siłę prezentował. Nie był jednak zły. Był po prostu niezrozumiany, może trochę samotny. To wszystko zmieniło się, kiedy został zastępcą, a później liderem.
- A miał zawsze czyste futerko? - zapytał kociak.
- Hm... Owszem. Chociaż nie bał się brudu, był w stanie znieść naprawdę wiele, byle tylko obronić swoich bliskich. Miał też dużo blizn, bo wiele razy walczył.
- I co się z nim stało?
- Niestety... jak każdy kot, musiał odejść do Klanu Gwiazdy. Odwiedzałem go czasami, kiedy byłem sam liderem. Nawet po dołączeniu do przodków, ciężko pracował - Nie wspomniał o tym, że tą pracą była wieczna ucieczka przed Pstrągową Gwiazdą.
<Złoty?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz