Ze znudzeniem wsłuchiwała się w paplaninę brata, ostrzegającego klanowiczów przed coraz to częściej pojawiającym się w lesie martwymi zwierzynami. Powstrzymała się od parsknięcia śmiechem, kiedy zakończył swą wypowiedź słowami, by wszelkie sprawy kierować do niego. To on zajmował się dosłownie wszystkim, więc czemu był tylko zastępcą? Czuła się tak, jakby to Jastrzębi Cień był liderem, a nie Krocząca Gwiazda. Burej nie widziała od dawna, na co nawet nie narzekała, bo wstyd się przyznawać, że ktoś taki jest jej matką.
A raczej jest tylko z nazwy, bo z ich relacji nie da się spostrzec rodzinnych więzi i czułości.
Skała poradziła sobie jakoś z dręczącą ją do nie dawna tęsknotą. Odejście Płomień, śmierć Wróbla – obie te sprawy mocno przeżywała, aczkolwiek teraz wydawała się opanować sytuację.
Oczekiwała na swój poranny patrol. Tym razem miała iść z Jastrzębim Podmuchem i Kolczastą Skórą. Niebieska przyszła dosyć szybko i z początku w ciszy czekały na kocura. Ten się jednak nie zjawiał, a czarną zaczynał mocno irytować bezruch.
- Coś mu się nie spieszy – mruknęła głośno, by zwrócić uwagę kotki i zacząć jakoś rozmowę. Pręgowana tylko skinęła głową, by się z nią zgodzić, ale nic nie padło z jej pyska. – Ale jesteś rozmowna. Masz dzisiaj gorszy humor, czy to tak zawsze? Wiesz, mimo wszystko doceniam to, że raczyłaś przyjść, bo jak widać, Kolczasta Skóra olał sprawę po całości – stwierdziła, szukając go wzrokiem po terenie obozowiska.
- Dlaczego mam mieć dobry humor, skoro sama widzisz, co się dzieje? – prychnęła. – To znak, a wszystko to win...
- Brzmisz jak nawiedzona – przerwała jej, jednocześnie spoglądając na nią z zainteresowaniem. W końcu nadarzyła się okazja do jakiejś dyskusji. Skała nie lubiła, jak ktoś milczał, więc taki obrót sprawy jej się podobał. – Wina kogo? Niech zgadnę, Kroczącej Gwiazdy? – spytała, przypominając sobie, jakie te dwie mają relacje.
Czarna matce mogła przypisać wiele win, więc nie zamierzała zaprzeczać teoriom Jastrzębiego Podmuchu. Niebieska jedynie zmierzyła ją zimnym wzrokiem, na co Skała uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Nie ma co się szczurzyć, ona i tak nic nie robi jako liderka. Nie da się o niej powiedzieć zbyt wiele dobrego – stwierdziła. – Kolczasta Skóra już raczej nie przyjdzie, pewnie jest zajęty swoimi dzieciakami. Możemy więc pójść same, damy sobie radę. Pewnie i tak będzie mało zwierzyny, bo wciąż jest zimno, a większość leży martwa – dodała.
Z jednej strony znała skalę zagrożenia, a z drugiej podchodziła do tego póki co beztrosko. Przez jej ostatni gorszy okres nie miała okazji do zamartwiania się sytuacją w klanie, więc teraz nie do końca ogarniała się jeszcze w temacie. Po prostu wiedziała, na co uważać, by nie zginąć.
A raczej jest tylko z nazwy, bo z ich relacji nie da się spostrzec rodzinnych więzi i czułości.
Skała poradziła sobie jakoś z dręczącą ją do nie dawna tęsknotą. Odejście Płomień, śmierć Wróbla – obie te sprawy mocno przeżywała, aczkolwiek teraz wydawała się opanować sytuację.
Oczekiwała na swój poranny patrol. Tym razem miała iść z Jastrzębim Podmuchem i Kolczastą Skórą. Niebieska przyszła dosyć szybko i z początku w ciszy czekały na kocura. Ten się jednak nie zjawiał, a czarną zaczynał mocno irytować bezruch.
- Coś mu się nie spieszy – mruknęła głośno, by zwrócić uwagę kotki i zacząć jakoś rozmowę. Pręgowana tylko skinęła głową, by się z nią zgodzić, ale nic nie padło z jej pyska. – Ale jesteś rozmowna. Masz dzisiaj gorszy humor, czy to tak zawsze? Wiesz, mimo wszystko doceniam to, że raczyłaś przyjść, bo jak widać, Kolczasta Skóra olał sprawę po całości – stwierdziła, szukając go wzrokiem po terenie obozowiska.
- Dlaczego mam mieć dobry humor, skoro sama widzisz, co się dzieje? – prychnęła. – To znak, a wszystko to win...
- Brzmisz jak nawiedzona – przerwała jej, jednocześnie spoglądając na nią z zainteresowaniem. W końcu nadarzyła się okazja do jakiejś dyskusji. Skała nie lubiła, jak ktoś milczał, więc taki obrót sprawy jej się podobał. – Wina kogo? Niech zgadnę, Kroczącej Gwiazdy? – spytała, przypominając sobie, jakie te dwie mają relacje.
Czarna matce mogła przypisać wiele win, więc nie zamierzała zaprzeczać teoriom Jastrzębiego Podmuchu. Niebieska jedynie zmierzyła ją zimnym wzrokiem, na co Skała uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Nie ma co się szczurzyć, ona i tak nic nie robi jako liderka. Nie da się o niej powiedzieć zbyt wiele dobrego – stwierdziła. – Kolczasta Skóra już raczej nie przyjdzie, pewnie jest zajęty swoimi dzieciakami. Możemy więc pójść same, damy sobie radę. Pewnie i tak będzie mało zwierzyny, bo wciąż jest zimno, a większość leży martwa – dodała.
Z jednej strony znała skalę zagrożenia, a z drugiej podchodziła do tego póki co beztrosko. Przez jej ostatni gorszy okres nie miała okazji do zamartwiania się sytuacją w klanie, więc teraz nie do końca ogarniała się jeszcze w temacie. Po prostu wiedziała, na co uważać, by nie zginąć.
<Jastrzębi Podmuchu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz