Jastrzębi Podmuch tylko pozornie pozostała obojętna. Chłonęła słowa swojego byłego ucznia jak gąbka, zgadzając się z nimi całą sobą. Gdy podeszli bliżej brzegu i okazało się, że woda nie zamarzła, jej serce zabiło szybciej. To był znak! Klan Gwiazdy błogosławił ich działaniom i patrzył łaskawie na ich słowa.
Wojowniczka ukradkiem spojrzała na burego zastępcę. Czyżby źle go oceniła? Nigdy nie dawał po sobie poznać, że w ogóle wierzy w moc przodków, a co dopiero tak silnie. W zasadzie kocur niewiele mówił. Był raczej typem obserwującym otoczenie i trzymającym wszystkie spostrzeżenia i emocje w sobie. Jastrzębi Cień zawsze trzymał się w na uboczu, w cieniu… także swojej matki. Kocica spojrzała na niego tak, jakby widziała go po raz pierwszy. A jeśli nie był taki jak ona? Jeśli po prostu do tej pory nie miał okazji tego pokazać?
Ich spojrzenia się skrzyżowały. Kocur uśmiechnął się lekko. Odwzajemniła gest.
Klan Wilka będzie w dobrych rękach, gdy Borsuczy Krok odejdzie.
Jastrzębi Podmuch nie mogła doczekać się tego momentu.
- Wygląda to dobrze - miauknął zastępca.. - Odnówmy ślady zapachowe, póki żaden Klifiak nie kręci się w pobliżu.
Przytaknęła, choć myślami była daleko. Przed oczami miała tamten moment. Nie żałowała, że postawiła się Borsuk i odrzuciła jej propozycję. Tylko czasem… Wizja ich obu, stojących łapa w łapę, uczucie siły, potęgi… Potrząsnęła łbem, odganiając złe myśli. Tylko głosy z Mrocznej Puszczy mogły poddać jej taką wizję. Zrobiła najlepsze co mogła. I patrząc na młodego zastępcę, utwierdzała się w tym.
Ukradkiem spojrzała na Jastrzębi Cień. W jej ślepiach malowała się nadzieja.
***
Obecna Pora Nowych Liści nie przypominała żadnej, którą przeżyła Jastrzębi Podmuch. Przyroda nie budziła się łagodnie do życia, wśród delikatnych promieni słońca i zapachu świeżej trawy. Śnieg nie stopniał - został zmyty przez lejący ciągle deszcz. Rozmiękła ziemia nie dawała roślinom oparcia, nadmiar wody sprawiał, że gniły. Jeśli tak dalej pójdzie, nie zobaczą w tym roku kwiatów. Jeśli tak dalej pójdzie…
Szła przez las, co rusz grzęznąc w błocie. Tropiła od momentu, gdy słońce znalazło się w najwyższym punkcie nieba, a przynajmniej tak jej się zdawało. Całe niebo spowijały ciemne chmury, nie dając odróżnić poranka od wieczora. I wciąż nic nie znalazła.
Do jej nosa dotarł silny zapach rozkładu. Bez trudu wypatrzyła ginjącą nornicę. I kosa. I mysz. I drugą. Jej żołądek odezwał się przeciągłym burczeniem. Od wczoraj nie miała nic w pysku. Podeszła bliżej do jednej z myszy. Wyglądała na całkiem świeżą, całkiem dobrą, żeby… Brzuch zaburczał ponownie, skręcając się boleśnie.
Nikt się nie dowie.
Spojrzała w czarne, mętne ślepia gryzonia.
Tylko troszeczkę.
Wysunęła pazury i natychmiast je schowała.
Nie mogła. Nie miała pojęcia, jak długo już tu leżała. A nawet jeśli… Jastrzębi Cień wyraził się jasno. Nie ruszać znalezionych w lesie piszczek. Nie wiadomo, jak zginęły.
Zwierzątko poruszyło się delikatnie. Zamarła. Z jego ucha wysunął się biały robak. I kolejny. Następny. Jastrzębi Podmuch z obrzydzeniem odwróciła wzrok. Przez jej kręgosłup przeszedł dreszcz.
Przeklęte robactwo! Miała go dosyć. Było wszędzie. Pełzało po gnijących roślinach, po porzuconych piszczkach. Brakowało tylko, żeby znalazła je we mchu legowiska…
Klanowi Gwiazdy dzięki, że nie tknęła myszy. Żołądek zacisnął jej się w supeł i podszedł do gardła. Przełknęła ślinę i ruszyła dalej.
Stos ze zwierzyną marniał w oczach. Ostrożnie odłożyła upolowaną przez siebie mysz. Niech zostanie dla którejś z królowych. Sięgnęła po którąś ze starszych piszczek. Kos. Może być. Chwyciła czarne skrzydło i szarpnęła, chcąc go wyciągnąć spod spodu. Zatoczyła się, gdy oderwało się od korpusu, odsłaniając kłębowisko robaków.
Minęło uderzenie serca, zanim do Jastrząb dotarło, na co patrzy. Wypluła skrzydło, zanosząc się kaszlem.
Stos. Gnił. Od spodu.
Pusty żołądek zaburczał stanowczo.
Miała rację. Jak zawsze miała rację.
Klan Gwiazdy się od nich odwrócił.
Nikt nie chciał jej słuchać. Nikt nie wierzył. Byli ślepi jak kocięta. Nawet Potrójny Krok…
Rozejrzała się po obozie. On jej wysłucha. Uwierzy i zrobi co trzeba. Tylko jemu mogła się zwierzyć.
Jej wzrok padł na bure futro zastępcy. Ruszyła w jego stronę.
<Jastrząb? :P>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz