*kontynuacja poprzedniego one-shota*
- Więc?
Czuł się jak na osądzie za jakiś mord. Półmrok tylko to wrażenie niezmiernie potęgował.
- Wiesz co, młody. Ogarnij swoją dupę, zacznij więcej pracować i mniej się wdawać w różne kłopoty!
Na chwilę go lekko zatkało, a kremowa kontynuowała swój monolog.
- Trzymałam i mianowałam cię z litości, ale dłużej nie będę taka potulna. Weź się w garść i zapracuj na swoje miano!
Bez słowa wyszedł.
Zapracuj na swoje miano...
***
*niedługo po zgromadzeniu*
Leżał nieruchomo w legowisku medyków.
Co się tutaj stało?
- Obudziłeś się, w końcu. - mruknęła Wiśniowa Łapa.
- No... tak. - powiedział zdezorientowany.
- Jeżowa Ścieżko! Jałowy się obudził!
- Hm.. - czekoladowy podszedł i zaczął oglądać wojownika. - Zemdlałeś na zgromadzeniu.
A, to o to chodzi.
- No, bardzo możliwe. - wzruszył ramionami.
- Chyba nic większego ci się nie stało. - powiedział medyk. - Możesz wrócić do swoich obowiązków?
- Raczej tak. - zamachał ogonem i wyszedł. Fuj, śmierdzi zgniłym gołębiem.
***
*i już jakiś tydzień po*
Skutki przemarznięcia dały się we znaki, zwłaszcza po tym, jak deszcze znów podjęły wojny.
Biały kaszel. Nie poszedł do medyka, bo się bał reakcji liderki. Gada mu aby nie chorował bo go wywali na zbity pysk. A teraz co?
Zielony kaszel. Będzie tak wściekła jak się dowie.
Zielony kaszel. Będzie tak wściekła jak się dowie.
- Jeżu? - spytał, wstrzymując oddech, wchodząc do legowiska medyka.
- Mhm? Potrzeba ci czegoś?
Jak na ironię akurat zakaszlał gardłowo.
- Już rozumiem. - powiedział jak robot. - Już przynoszę... zielony kaszel?
Skinął głową, mimo, że nawet średnio ogarniał co to za zaraza. Mało go obchodziło medykowanie. Jak go coś bolało to szedł do jednego z szamanów, ten mu dawał liścia i wychodził zdrowy. Zazwyczaj. Tym razem Jeżowa Ścieżka również wysunął mu pod nos trochę leczniczego ziółka. Tylko czy musiała być to kocimiętka?
Skubnął. Raz po raz, ale zjadł. Czuł się dziwnie. To było takie dobre.
Jałowy Pyle. Nie mów że się znowu naćpałeś czymś co miało cię uleczyć.
Marchewkowy Grzbiet, ta nowa wojowniczka również tu była. Wbił jej się cierń w poduszkę łapy dzisiaj na patrolu. Opowiadał jej wcześniej co się działo na zgromadzeniu. Oczywiście ominął temat piskania jak kocię i biegnięcia na oślep do Kamień. Takimi rzeczami się po prostu nie chwali, co nie? Tylko aby ten Wrzosek Kurwosek zaraz nie przyszedł gadać jak go zawlókł do obozu.
Była ona całkiem normalnym kotem. Nic nie robiła wielkiego czy też małego. Po prostu istniała i tyle.
Jednak to się miało zmienić.
- Jałowa Ła- Pyle? - spytała, ignorując otoczenie ruda. Wstała z miejsca i po prostu wyszła.
Nie chcąc być jakoś niemiły poszedł za nią, co kotka zaakceptowała i była z tego zadowolona. Chyba. Trudno powiedzieć. Być może. Prawdopodobnie.
Skąd miał wiedzieć, skoro wpatrywał się tylko w jej zad?
Świat wokół niego wirował. Każde źdźbło trawy czasem było jedno, a jak mrugniesz to jest ich piętnaście. O mało się nie wywrócił na prostej nawierzchni, gdy wdepnął w mokrą kałużę.
- Hehehe.. - zaśmiał się pod nosem. Jaki ja jestem głupi!
Kocimiętka zaczęła mu się udzielać.
Wojowniczka podeszła do niewielkiego skupiska drzew, mini-lasu. Stanęła zaraz obok jakiegoś krzaka, na którym rosły jakieś jagody. Więcej już nie mógł stwierdzić. Nawet ich barwy.
Ziemia pod nim się uginała, gdy raz po raz stąpał z łapy na łapę by się nie przewrócić.
- Wiesz, Jałowy Pyle, Piaskowa Gwiazda nadała ci takie cudowne imię.
Co to za komplementy? Od rudego?
Jednak nie tym się zastanawiał.
- M-mi też się podoba.. - powiedział, oglądając się za jakąś krzywo lecącą muchą.
- Ale nie tylko to imię jest piękne. Ty również.
Odebrało mu mowę.
Jakoś nikt nigdy mu nie mówił że jest ładny.. No chyba że mama jak był kociakiem. Poczuł się doceniony.
- Dzię-
- Oh, żaden przystojniak nie powinien przepraszać za stwierdzanie faktów. - przeszła obok niego i pogładziła mu policzek swą białą końcówką ogona.
Coś się tam w nim wyrywało, chyba moralność czy inny taki śmieć, ale ciało robiło swoje.
- T-t-ty też jesteś ładna.. - powiedział i spojrzał jej na nos, próbując w oczy. Trudno było, gdy nawet dokładnie jej nie widział. Jednak co miał powiedzieć?
Wojowniczka zamruczała.
- Czyli ci się podobam?
- No taaaaaaakk. - ziewnął.
Chwilę dyskutowali, przebijając się komplemencikami, aż w końcu ruda podeszła do krzaka. On za nią.
A później już wiadomo co się stało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz