*także latem*
— Może się przejdziemy. Liściaste Futro na pewno przyda się chwila dla siebie. — stwierdziła w końcu Czereśnia.
Siewka zerknęła niespokojnie w stronę niebieskiej. Myśl, że ta kazała starszej wygonić uczennice zakwitła w jej głowie. Spuściła uszy i ruszyła do wyjścia, obracając się co rusz za kotką. Czereśniowa Gałązka została zaczepiona przez Pluskającą Krewetkę, a ta nie umiała w krótkie rozmowy. Szylkretka schowała się za kamykiem, byle też nie paść ofiarą czekoladowej. Nie chciała z nią rozmawiać. Z każdym usłyszanym od kotki słowem czuła się tylko gorzej. A starsza kocica zdawała się obrać za swoją misję uświadomienie Siewce jak beznadziejnym przypadkiem jest i tylko ciążyła swojej rodzinie. Swoją nachalną propagandą wręcz smarowała całe obozowisko, zmuszając niezręcznie sytuacje społeczne na Siewce i obcych jej kotach. Uczennica nienawidziła tego. Czuła się wtedy strasznie. Okropnie. I bardzo niekomfortowo. A zamiast pomóc jak sądziła, czekoladowa tylko wpędzała ją tylko w większe kompleksy. Siewka nieśmiało sądziła, że lepiej by już było, gdyby czekoladowa dołączyła do Gwiazd i nie nawiedzała jej już więcej w realnym świecie.
— Jestem. Przepraszam. Odesłałam Pluskającą Krewetkę do Liściastego Futra.
Siewka uniosła zaciekawiona brwi. Czekoladowej coś dolegało. Nie wydawała się chora. Mimo wieku tryskała dziwną energią. Wyszły, lecz nie doszły zajść za daleko by znowu nie zostać zaczepionym przez kogoś. Siewka lubiła Czereśniową Gałązkę, lecz ta przyciągała do siebie strasznie dużo kotów. Uczennica wtedy siedziała jedynie niezręcznie za kotką i przysłuchiwała się toczącej się rozmowie.
—...Ptaki, martwe ptaki. Ich krew zalała polanę a z truchła wyrastały kłęby grzybów. Takich żółtych. Wiesz których. Myślisz, że to coś znaczy? Klan Gwiazd próbuje mi coś przekazać.
— Nie wiem. Mnie także nękają pełne złych omenów sny.
— Na Klan Gwiazd. Tak coś czułam, że coś jest na rzeczy. Zdecydowanie. Czuć to nawet w powietrzu. Jest takie gęste. Nieprzyjemne. Aż dusi. Też to czujesz prawda?
Siewka zadrżała. Ona także miała koszmarne sny. A ostatnio jeden z nich postanowił się spełnić. Od tego czasu każdy koszmar zdawał się stanowić realne zagrożenie. Wbiła spojrzenie we własny łapy. Bała się, który jeszcze z nich zetknie się z rzeczywistością.
— Nadchodzą ciężkie czasy, Czereśnio. Oni nie są zadowoleni. Dają nam znaki. Próbują do nas przemówić. Nie możemy być na to głusi. Jeszcze trochę a dojdzie do prawdziwej katastrofy.
— Nie wiem co powinnam zrobić. To wszystko... ja naprawdę nie wiem.
— Musimy wziąć sprawę we własne łapy. Zanim będzie za późno. Wtedy już nie zatrzymamy tego.
— A co jeśli się mylisz?
— Ja? Tu nie chodzi tylko o mnie. Nie chodzi o nas. Chodzi o cały klan. Nie jestem sama. Słyszałaś plotki chodzące po klanie. Szepty, które krążą pomiędzy kotami. Sama otrzymałaś znaki. Nie możemy z tum dłużej zwlekać.
— Porozmawiamy później. Dobrze? Teraz nie mogę.
Kotka odeszła. Siewka wzięła głębszy oddech. Te wszystkie rzeczy, które usłyszała były niepokojące. Wręcz przerażające. Sytuacja w ich klanie była gorsza niż mogła sobie wyobrażać. Zdawała się zrównywać niemal z jej koszmarami. Serce nieprzyjemnie dudniło jej w uszach. Otrzepała się starając wyzbyć negatywnych emocji, lecz nie przyniosło to oczekiwanych rezultatów.
— Spokojnie.
Ogon medyczki ją otulił.
— To tylko nasze niepokoje. Nie musisz się tym martwić. Masz już i tak za dużo na głowie.
Siewka nieśmiało wtuliła się w futro kotki. Świat zdawał się z wiekiem tylko straszniejszym miejscem.
[trening med 567 słów]
[przyznano 11%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz