- Wiesz, jest tym wszystkim podekscytowana – mruknęło Stokrotka – Może z nią o tym pogadaj? – zaproponowało, ale wzrok brata mówił dokładnie, że ten plan za nic nie wypali – W każdym razie nie możesz przecież tu siedzieć wiecznie, czy do narodzin kociąt – zauważyło.
- Nie zmienia to faktu, że chce odpocząć – odparł Płomyk, cofając się nieco dalej w cień. Bajkowa Stokrotka za to rozejrzało się, w poszukiwaniu Ogień. Idealnie wtedy kotka wyszła z legowiska, również się rozglądając. Bajka przeniosło wzrok na brata, który chyba nie był tym faktem zadowolony. Westchnęło cicho. Przydałoby się jakoś pomóc bratu, w końcu tego uczyła ich mama. Nawet jak kocur nie zawsze był przyjaźnie nastawiony do niego, czy Lilii. Odsunęło się od cienia, siadając gdzieś z boku, by być jak najbardziej na widoku. Ognista Piękność szybko zauważyła Bajkę. Z uśmiechem na pysku podeszła do niej. Ta odwzajemniła uśmiech. Mimo tego, że Płomienny Ryk może miał coś do swojej żony, ona lubiła z nią spędzać czas. W końcu się przyjaźniły.
- Cześć Ogień! – przywitała się wojowniczka.
- O cześć Stokrotko! – odpowiedziała młodsza – Widziałaś gdzieś mojego kochanego króliczka? Nie mogę go nigdzie znaleźć, a miał mi pomóc w wyborze imion dla maluchów. Słuchaj, on mnie w ogóle nie traktuje jak księżniczki! – poskarżyła się karmicielka, łapę teatralnie podnosząc lekko nad głowę, jak to robimy damy w opałach.
- Na pewno zacznie – zapewniła ruda – A co do jego pobytu, to go nie widziałam. Ale chyba wyszedł na patrol – skłamała, wstając – Niedługo wróci, ale ty nie powinnaś się przemęczać! Wracaj lepiej do żłobka, gdy tylko go spotkam, powiem mu, że na niego czekasz! – powiedziała, popychając lekko Ogień, w stronę legowiska – I sama też później przyjdę. Teraz muszę się jednak zająć treningiem z moim uczniem. Opowiem ci kolejną historię i przyniosę coś na ząb, ale teraz lepiej wracaj – mówiła, ciałem starając się zasłonić siedzącego dalej w cieniu Płomyka. Ta starała się protestować, ale w końcu się zgodziła.
- Tylko przyprowadź go prosto do mnie! – oznajmiła kotka, a Bajkowa Stokrotka się zgodziło. Gdy tylko młodsza zniknęła w żłobku, Stokrotka odetchnęło cicho. Ruszyło w stronę brata, który przyglądał się całej scenie.
- Masz szczęście, że cię nie zauważyła! A z twoim futrem to nie trudne – mruknęło Stokrotka, a Promienny Ryk zrobił wielkie oczy – Żartuje tylko. Chodzi o to, że widać nas często z daleka – wyjaśniło, ale mimo to brat nie wyglądał na przekonanego.
- Jesteśmy rudzi i powinniśmy się z tego cieszyć – przypomniał z odrazą wypisaną na pysku, a była ona skierowana do wcześniejszej wypowiedzi Bajki. A ono tylko kiwneło głową, nie mówiąc na ten temat żadnego słowa więcej. Nie uważało tak. Nie chciało być "lepsze" od innych. I przestało nawet tak się zachowywać. Stało się sobą, nie przejmując się opinią innych, a zwłaszcza rudych. Stawiało rudych i nierudych na równi. Mimo to czasem jeszcze czuło lekki strach, by sprzeciwić się w tej sprawie komuś z rodziny, a zwłaszcza babci. Często starało się udawać, że nie widzi rudej starszej, wyglądającej z legowiska, czy przy rozmowie z Pszczelą Łapą, podejrzliwie obserwując rozmowę. Czuło czasem, że nie pozbędzie się tego strachu. Zostanie z nim na zawsze. Jednak powoli znikał on z każdym dniem. A Stokrotka ze szczęściem to obserwowało, nawet jak czasem w to nie wierzyło. Nie było takie jak większość rudej rodziny. I nie chciało być. Mogło być sobą.
- Powiedziałam Ogień, że poszedłeś na patrol – oznajmiło, przerywając ciszę. Jego brat kiwnął głową. Gdy już był czas, by Stokrotka sobie poszło, ono usiadło na ziemi, obok Płomiennego Ryku.
<Bracie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz